Wpis z mikrobloga

20 lipca 2K17.

Jechałem sobie z ziomem do gaziarza, wiesz, człowieka, który zakłada gaz w samochodach. Jechaliśmy dwoma, żeby zostawić u niego auto ziomala, bo ja już mam założony gaz i nie potrzebowałem.

Godziny szczytu, więc na mieście korki jak cholera, ale mówię kij, zawiozę go, bo co będzie tak sam wracał późnej tramwajem, i na dodatek płacił hajs za bilet, bo na gapę to się nie opłaca jeździć. Niby teraz jest modne klepanie kanarów, ale wtedy nie było, więc nie chciał jechać na jana i potem, gdyby coś, to wchodzić z nimi w fizyczną wymianę argumentów.

Do celu, od nas spod bloku było jakieś jedenaście kilometrów, więc po drodze na w*urwieniu spowodowanym ciągiem stojących w miejscu samochodów, wyjarałem chyba z pół paczki szlugów. Wtedy mogłem sobie na to pozwolić, bo kosztowały połowę z tego, co teraz. Bo teraz to, sobie wydzielam. Jeden po kawie, drugi po śniadaniu, trzeci po drugim, no i tak się kręci. To znaczy, nie kręci, bo sam, to nie umiem, tylko kupuje już skręcone, normalnie w kiosku czy gdzieś, bo nie chce palić tych ruskich z bazaru, co jest obok mnie.

Parno było jak fiks, a ja nie wziąłem sobie żadnego płynu picia, a zatrzymywanie się po drodze po coś, groziło w*urwieniem razy dwa. Więc Wyobraź sobie, jakiego miałem trampka w mordzie, aż teraz mi zaschło xD. Acha, no i nie miałem klimy, bo coś tam się popsuło, a termin do mechanika miałem za parę dni. Nie przypomnę sobie teraz dokładnie za ile, ale za kilka.

Resztkami sił dojechałem do celu. Ziomek już był na miejscu i czekałem tylko na niego, z myślami, że ku*wa jak wsiądzie to szybciutko na stację.

W międzyczasie wybiła równa godzina, więc czas na fakty w RMF-ie. I bach szok, miazga, niedowierzanie. Chester Bennington nie żyje. Myślę, łoo ku*wa. A zaraz! Popełnił samobójstwo. Myślę, łoo ku*wa razy dwa.

Od tej pory nic już nie było takie same. Mimo że, już od kilku lat jego muzyka coraz mniej mi odpowiadała, stała się bardziej popowa, albo raczej radiowa, niż nu-metalowi to wiadomo, że wspomnienia wracają.

2K003

Jestem sobie piętnastoletnim buntownikiem. Czasy VIVA, MTV, nasza-klasa, raczkowała fotka.pl. o YouTube- ie mogliśmy tylko pomarzyć. BearShare i inne torrenty miały się wtedy świetnie, zwłaszcza ten pierwszy.

Najlepsze w nim było to, że ściągałem sobie jakiś film, który dopiero co wszedł do kin, kompa miałem włączonego na okrągło przez dwanaście czy ileś godzin, a gdy odpalałem plik zajarany, że zaraz go w końcu obejrzę, to owszem, obejrzałem, ale pornosa xD tylko, że wtedy nie w głowie mi były jeszcze gołe baby. Nie no może i były, ale na pewno nie wtedy jak pragnąłem bardziej niż je, oglądnąć epokę lodowcową xD

Gdy pierwszy raz zobaczyłem teledysk Linkin Park „Somewhere I Belong” to się zakochałem. Prymitywny dziś klip, wtedy gniótł po jajach, no ale niestety, nie mogłem sobie wejść w neta, i wyguglować Linkin Park, bo go po prostu nie miałem, ale znałem kogoś, kto go miał xD, i akurat tym ktosiem był mój ziomal, przynajmniej tak mi się wtedy wydawało, że nim jest.

Jak to bywa w wieku nastoletnim, same głupoty przychodziły nam do głowy. Ten mój ziomal, o którym mowa, to był nieźle ziółko i raz nakręcał mnie na różne kradzieże lodów, lizaków czy czegoś innego, a raz ja jego. Jednym słowem byliśmy siebie warci xD

Ale gdy ja wyczekiwałem przed starym Funajem klipów Linkinów, to on już dawno zapętlał na kompie ich płytę w winampie, i grał w diablo, co mocno mnie wkurzyło. Bo niby taki dobry był z niego koleżka, a jak mu powiedziałem, żeby mi nagrał Meteorem na audio, to mi powiedział, że pięć złotych się należy. Ja to byłem taki zajarany, że w końcu będę ją miał, że poszedłem do domu i zajumałem statemu piątaka z portfela i dałem temu ziomalowi, a pfuuu...

Ale oliwa zawsze sprawiedliwa. Rok późnej do domu przyszły mu psy i zabrali kompa, że nieby rozpowszechniał MP3.

Dobrze mu tak xD

#pasja #linkinpark #muzyka #opowiadanie #historia #wspomnienia
  • Odpowiedz