Wpis z mikrobloga

Miałem taką koleżankę w liceum. Wołaliśmy na nią Księżniczka, bo na rozpoczęcie roku przyszła w diademie i sukni balowej. Codziennie do szkoły przychodziła w pełnym makijażu, ze zrobionymi paznokciami, rzęsami, do tego zawsze jakieś przestylizowane fryzury i ubrania z wielkimi logo. Wyglądało to mega tandetnie i festyniarsko, ale zawsze fascynowało mnie jak ona to robi, że na żywo wyglądała jakby była wklejona w photoshopie. Zawsze była mega wyniosła i miała niesamowicie wybujałe ego. Ale do tego wszystkiego była bardzo naiwna i łatwowierna.

Gustowała też w starszych chłopakach, więc na którymś z wakacyjnych ognisk lokalne Sebki upili ją i zgwałcili na kolejarza. Ojciec - powiatowy biznesmen, zamiótł całą sprawę pod dywan dla dobra córki i wyprowadzili się na drugi koniec Polski. Potem wyszło, że Księżniczka urodziła się z lekkim upośledzeniem, a rodzice myśleli, że dzięki pieniądzom, które mają, zrobią z Księżniczki zdrowe dziecko. I tak od przedszkola ojciec przepychał ją z klasy do klasy głównie za łapówki dla nauczycieli. Już po pierwszym semestrze liceum była na wylocie, ale pozwolili jej zostać do końca roku, a od następnego miała spełnić koszmar rodziców, czyli zasilić lokalny OHP czy zawodówkę. No ale wtedy wydarzyło się to co się wydarzyło.

Oglądając zdjęcia #anastazjazgrecji mam wrażenie, że to był ten sam typ. Naiwna, pusta laska, której można wkręcić wszystko, skupiona tylko na swoim wyglądzie i stroju.
  • 9
@smutny_kojot: Córka znajomej urodziła się niepełnosprawna, więc widzę jakie oni mają do tego podejście, ale też sporo się nasłuchałem o innych rodzicach. Choroba dziecka zawsze mocno wpływa na psychikę, ale większość rodziców podchodzi do wychowania w sposób zdroworozsądkowy i starają się zachować balans pomiędzy opieką, a nauka samodzielności. Natomiast sporo jest takich rodziców, którzy idą w skrajności. Jedni wsadzają dziecko pod klosz i robią z niego jeszcze większą kalekę niż jest.