Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Kilka lat temu przeczytałem w odmętach Internetu, że po zwaleniu bez dotykania górnej części penisa (czyli skupiając się tylko na trzonie) nie następuje okres refrakcji. Okazuje się, że (przynajmniej w moim przypadku) jest w tym ziarno prawdy.

Pamiętam, że pierwsze próby walenia w ten sposób nie były zbyt udane: orgazmy były ledwo odczuwalne, a dodatkowo miałem uczucie takiego jakby szczypania, które ostatecznie sprawiło, że dałem sobie spokój. Co do okresu refrakcji, to nie znikał on całkowicie, ale trwał znacznie krócej niż zwykle.

Kilka miesięcy temu przypomniałem sobie o tej technice i zrobiłem drugie podejście. Tym razem nie było już tego szczypania (albo było i stopniowo zanikło - nie pamiętam dokładnie), ale orgazmy nadal były słabe. Mimo tego kontynuowałem walenie w ten sposób, głównie dlatego, że jest to wygodne (łatwy edging, łatwe sprzątanie, nie trzeba używać lubrykantu). Po jakimś czasie zauważyłem, że orgazmy zaczynają być coraz silniejsze; aktualnie są nawet silniejsze niż te osiągane innymi technikami. I teraz najistotniejsza rzecz: okres refrakcji rzeczywiście jest ekstremalnie krótki. Po całej akcji nie czuję w ogóle nadwrażliwości żołędzi, a fiut potrafi podnosić się sam z siebie po krótkim czasie, tak jakbym nie opróżnił wcale wora. Po zwaleniu inną techniką mam spokój na ok. 3 dni, a tutaj czuję niepowstrzymaną chcicę już następnego dnia, albo jeszcze tego samego dnia. Ogólnie jest chyba tak, że im niżej tym krótszy okres refrakcji, ale gorszy orgazm - raz waliłem tuż przy podstawie penisa i prawie nic nie poczułem, ale mogłem od razu kontynuować akcję. Ktoś mógłby zadać pytanie: "a czemu po prostu nie zwalić normalnie i mieć spokój na dłużej?". Dochodzimy tutaj do kluczowej dla mnie kwestii, która jest chyba powiązana ze zredukowanym okresem refrakcji: po zwaleniu tą techniką nie mam uczucia takiego rozleniwienia/zamulenia/rozkojarzenia, które występuje po zwaleniu innymi sposobami - wręcz przeciwnie, czuję się pobudzony i zmotywowany do działania.

Ciekawi mnie, czy ktoś próbował walić w ten sposób i ma podobne obserwacje.

Aha, jeszcze dwie dziwne rzeczy związane z tą techniką:
- gdy walę w jakiejkolwiek innej pozycji niż stojąca, to orgazm jest ledwo odczuwalny
- powstrzymywanie się dłuższy czas od walenia, aby orgazm był silniejszy wydaje się tutaj nie działać - najsilniejsze orgazmy miałem po zwaleniu od razu, gdy naszła mnie ochota.

#gownowpis #przegryw #masturbacja #seks #niebieskiepaski



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: Dipolarny
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 8
  • Odpowiedz