Wpis z mikrobloga

#mikrokoksy #fitness #dieta #kiciochpyta

Mirki, jest sprawa. Jestem otyły i w końcu się wziąłem i realnie chudnę. Tylko jest problem - jem naprawdę za mało i nie jestem głodny.
Wiadomo, lepiej za mało niż za dużo. Dietetyk powiedział, że w moim wypadku rozsądnie będzie chudnąć jedząc 2100 kalorii dziennie. Ale weźmy na przykład dzisiaj. Jest już wieczór, mam na koncie nieco ponad 700 kalorii. Gdybym nie trzasnął puszki coli, byłoby 500. A zrobiłem do tego godzinny spacer - i wciąż nie jestem głodny.
To już mnie martwi - kumpel co coś tam wie, mówi, że może mi się po prostu pokręcić w bani i mogę realnie np. wpaść w bulimię. What the fuck is going on here? Czy jak tak dalej pójdzie to będą skutki uboczne dla psychiki? Albo ciała?
  • 3
@MajorMajor: zależy jak bardzo otyły jesteś, bo jeżeli bardzo, to można naprawdę nisko zejść z deficytem, bez większego uszczerbku na zdrowiu. Ale warto jednak więcej jeść, aby dostarczyć odpowiednich składników odżywczych. Te 700 kcal to naprawdę mało i na dłuższą metę odbije się to na zdrowiu. Tym bardziej, że skoro dietetyk wyliczył zapotrzebowanie na 2,1k kcal, to dobrze byłoby do tego dążyć. Może nie z dnia na dzień, ale sukcesywnie zwiększać
@MajorMajor: Jeżeli nie czujesz potrzeby aby jeść i nie czujesz negatywnych skutków tego że mało dziś jadłeś to nie ma potrzeby wciskać na siłę tych 2100, ale jak dla mnie to powinieneś dobijać chociaż te 1500 na dzień aby przypadkiem nie osłabnąć w losowym momencie XD Nie wiem, może organizm dobrze sobie radzi pozyskując braki z sadła które masz w nadmiarze. W każdym bądź razie 700 kalorii dziennie to skrajnie mało