Wpis z mikrobloga

Dobre wieści! ()
Mój Kimchi, który zachorował na zapalenie otrzewnej, inaczej #fip ma się już o wiele lepiej <3
Po pierwszych zastrzykach magicznie powrócił do normalnego funkcjonowania. Te leki działają cuda, jeśli kiedykolwiek traficie na teorie na którą trafiłam ja - czyli że diagnoza fipa jest równoznaczna z szybkim uśpieniem, wiedzcie że to bzdury. Zapalenie otrzewnej jeszcze kilka lat temu było wyrokiem, ale już na prawdę kotki z tego wychodzą. Ja też tydzień temu byłam pełna wątpliwości, ale dzisiaj widzę na własne oczy jak przebiega leczenie tego wirusa.
Przede wszystkim, dziękuję wszystkim, którzy dorzucili cegiełkę na zbiórce!
Dostaliśmy zielone światło na przejście z zastrzyków mna tabletki, które już do nas lecą,. Zamówiłam taką ilość, że wystarczy do końca leczenia. Dzięki zbiórce, fundacji i pomocy producenta GS (tak nazywa się lek) otrzymaliśmy kod na 1+1 lek gratis!!! Co oznacza, że zapłaciłam tylko 50% całej ceny, dlatego też zakończyłam zbiórkę.
Jeśli ktoś, kto dokonał przelewu na pomagam.pl chciałby zobaczyć historię przelewów i koszta leczenia - zapraszam na priv, niestety po zakończeniu zbiórki nie mogę dodać w opisie aktualizacji.:(
Koszta są wielkie, ale nie aż tak ogromne jak się zapowiadało. Wczoraj mieliśmy wizyty u kardiologa, neurologa i okulisty - pod tymi względami Kimchi jest okazem zdrowia, weterynarze obalili obawy o podejrzeniach FIPa neurologicznego. To oznacza, że Kimchi (który właśnie domaga się o miziańsko i przeszkadza w pisaniu tego wpisu) ma "tylko" FIPa wysiękowego, to znaczy, że gromadzi mu się płyn konsystencji kisielu w otrzewnej. Dzięki regularnemu podawaniu tabletek (na szczęście nie zastrzyków) ten płyn wchłania się, a kotek wraca do zdrowia. W piątek mamy USG i trzymajcie kciuki, żeby wyszło, że płynu jest już mniej. A mam taką nadzieję, bo Kimchi przestał krzyczeć przy dotykaniu brzuszka. Okazywanie bólu zamienił na mruczenie, przecież brzusio to top 1 miejsc do mizianka w skali Kimona.
Pierwsze zderzenie z faktem, zapoznanie z chorobą i przebiegiem leczenia skumulowały taką bombę złych informacji, że ledwo pamiętam cały zeszły tydzień. Było to zderzenie z faktem, że Kimchi może umrzeć i z tym, że uratowanie mu życia będzie wiązało się z wielkimi kosztami. Minął tydzień i z dumą mówię, że daliśmy radę przezwyciężyć te najgorsze chwile. Kimchiego jest już wszędzie pełno, ma apetyt za czterech, chęci do zabawy, hopsania po drapaku a przede wszystkim - jest przytulaśny jak nigdy. Nie odstępuje mnie na krok, chodzi za mną wszędzie jak pies, nawet nie ucieka przy wieczornym podawaniu tabletek. Wierzę, że wie że mu pomogliśmy!
#koty #pokazkota #pomagajzwykopem
ciootka - Dobre wieści! (。◕‿‿◕。)
Mój Kimchi, który zachorował na zapalenie otrzewnej,...

źródło: MicrosoftTeams-image (3)

Pobierz
  • 12