Aktywne Wpisy
mrocznapszczola +21
Do Polski powoli zbliża się kryzys w zatrudnieniu. Polacy myśleli że tak jak nieruchomości tak samo i ich pensje będą rosły w nieskończoność razem ze stałym kursem euro/dolar. Szkoda tylko że niektórzy nie podumali i zapomnieli skojarzyć, że Polska jest atrakcyjna dla inwestorów głównie przez tanią siłę roboczą. Wszystkie dynamiczne Arki i Beatki w pseudo korpo biurach za niedługo będą musieli przyjąć do wiadomości, że AI w połączeniu z Hindusem jest tańsze
uncle_freddie +96
Wędrująca ręka Thurama w poszukiwaniu tego, czego Interowi dzisiaj brakuje
MIRROR: https://streambug.org/cv/8e1140
#mecz #meczgif #ligamistrzow
MIRROR: https://streambug.org/cv/8e1140
#mecz #meczgif #ligamistrzow
Tytuł:
Śmierć pięknych saren
Autor:
Ota Pavel
Gatunek:
literatura piękna
Ocena: ★★★★★★☆☆☆☆
ISBN:
9788366013599
Tłumacz:
Mirosław Śmigielski
Wydawnictwo:
Stara Szkoła
Liczba stron:
256
Zdaje się, że to moja pierwsza książka autobiograficzna, a druga czeska. Podzielona na 36 rozdziałów, które opowiadają o pojedynczych wydarzeniach głównie z życia autora i jego ojca.
Jestem zadowolona. Kiedy zaczynałam czytać książkę pomyślałam, że dam jej dość wysoką ocenę, ale im dłużej się czyta tym bardziej powieść się nudzi.
Dziwna rzecz, jest to druga książka, gdzie główny bohater wspomina o rybach i o tym jak były dla niego ważne w dzieciństwie (pierwsza to Brak Tchu Georga Orwella)
Zawarte w książce opowiadania czeskiego pisarza z tomów „Śmierć pięknych saren” i „Jak spotkałem się z rybami” to liryczno-groteskowy powrót do mitycznej krainy dzieciństwa, do symbolizowanego przez baśniowy świat przyrody poczucia wolności i pierwotnej harmonii. Szczególną rolę w tym mikrokosmosie odgrywa najbliższa rodzina młodego bohatera, a zwłaszcza portretowany z czułą ironią ojciec – komiwojażer, filozof i namiętny wędkarz. — Opis pochodzi ze strony Lubimy Czytać.
Wpis dodany za pomocą tego skryptu
#bookmeter #literatura #ksiazki #czytajzwykopem #literaturapieknabookmeter
Ktoś kiedyś powiedział, że Orwell znany jest flowarku i 1984, ale najlepsze co napisał, to właśnie te mniej popularne i chyba coś w tym jest. Jeśli nie czytałaś jeszcze " Na dnie...", to też polecam ;-)