Wpis z mikrobloga

Drogi pamiętniczku, przypałętały się do nas skądś pluskwy. W tym samym czasie okazało się, że zepsuła nam się pralka, więc żeby nie obciążyć jakoś super mocno właściciela mieszkania, wybrałem tańszą firmę. Wszystko było w porządku, przyjechał, oględziny zrobił, kazał wyjść na te kilkanaście minut (wymrażanie miało być robione, więc bez chemii, chociaż tu też nie jestem pewien czy to było wymrażanie). Pojechał, my zadowoleni, nic w nocy nie gryzie. No, ale po niecałych dwóch tygodniach jednak mnie swędzi ręka, żona na stopie ma jakieś ugryzienia - musiały wrócić. No, ale okej, mamy gwarancję na pół roku, mają przyjeżdżać w razie potrzeby. To dzwonię wczoraj, babka mówi że nie ma jej w biurze, ale oddzwoni za godzinę, tylko SMS żebym wysłał z detalami. No dobra, wysyłam smsa, po godzinie cisza, po trzech też. Dzwonię sam, nie odbierają. Potem znowu.

A potem wlazłem w opinie na google (nie wiem jakim cudem nie sprawdziłem, chyba mi sama świadomość robactwa w łóżku przyćmiła osąd). I doznałem olśnienia. Zostałem wyje.bany. Jakieś rady, poza pozgłaszaniem tego gdzie się da? Nie dostałem faktury/paragonu, jedynie "protokół dezynsekcji".
#kiciochpyta #poradyprawne
Pobierz
źródło: WeChat Screenshot_20230128122123