Wpis z mikrobloga

Winą za tak zwaną finansjalizację mieszkań – czyli traktowanie lokali mieszkalnych jak aktywów finansowych – obarcza się zwykle ekspansywną politykę monetarną z czasów pandemii. Bank centralny obniżył stopy prawie do zera, w wyniku czego oprocentowanie depozytów stało się zupełnie nieatrakcyjne, a Polacy musieli przerzucić się na inny rodzaj lokaty kapitału.

Jednak inwestowanie w lokale mieszkalne było popularne jeszcze przed pandemią. Według danych NBP w 2019 r. odsetek kupujących mieszkania, którzy kierowali się celami inwestycyjnymi, wynosił łącznie 46 proc. Rok później 48 proc., a w 2021 r. znowu 46 proc. Faktem jest, że zmieniła się struktura inwestorów. W 2019 r. 8 proc. kupujących nabywało lokal wyłącznie w celu zarobienia na wzroście jego wartości. W 2021 r. spekulantem był już co dziewiąty kupujący (11 proc.). 18 proc. inwestorów kupowało lokal na wynajem, 8 proc. zarówno na wynajem, jak i odsprzedaż z zyskiem, a kolejne 9 proc. na wynajem i własne cele mieszkaniowe.

Tak więc osoby kupujące lokale na własne potrzeby stanowią zaledwie ponad połowę klientów na rynku mieszkaniowym. Jest całkiem prawdopodobne, że w zeszłym roku były już w mniejszości, gdyż rynek kredytów hipotecznych się załamał, a na rynku zostali głównie zamożni Polacy i Polki. W III kw. 2022 r. udział środków własnych w transakcjach zakupu mieszkań w Polsce wyniósł 62 proc. Rok wcześniej było to równe 50 proc. Za środki własne mieszkania kupują najczęściej właśnie inwestorzy – bo to przede wszystkim oni obywają się bez kredytu.


https://wykop.pl/link/6997301/rentierzy-moga-spac-spokojnie-pis-znow-sie-ich-wystraszyl
#nieruchomosci #antykapitalizm #polityka
  • 2