Wpis z mikrobloga

#niepopularnaopinia

Obejrzałem dwa pierwsze odcinki #velma i po całym tym wysypie narzekań myślałem, że będzie to bardzo bardzo woke show, który nie ma żadnego głębszego sensu.

Jak bardzo się myliłem. Serial ma dobry wątek główny - morderstwa mają sens i stanowią zagadkę. Postać Velmy ma ciekawą historię z zaginioną matką, związanymi z tym atakami paniki i dylematem czy rozwiązywać zagadki kosztem życia i zdrowia.
Osobiście #!$%@? mnie to, jaki mają kolor skóry. Widziałem tu często opinie, że nieważny kolor, ważne żeby fabuła była. Tu mi fabuła pasuje, więc kolor mnie wali.

Żarty są okej, często są meta, więc łatwo można je źle przedstawić, o tym za chwilę. Niestety są też przewidywalne, więc nawet te dość oryginalne widziałem na kilometr, co trochę psuło zabawę.

Kilka zarzutów które pamiętam, a które chciałem zaadresować. Uwaga, drobne spoilery, ale trzeba być ograniczonym umysłowo, by się nie domyślić, że Fred nie jest morderca.

1 - nagie "lesbijskie" sceny studentek pod prysznicem. Idealny przykład meta żartu bez kontekstu. Scena zaczyna się od jednej z dziewczyn mówiącej "o czym będziemy dziś plotkować" i odpowiedzią jest "jak dużo seksu jest w pilotach seriali, żeby wpłynąć na widzów". Można przedstawić jako woke można przedstawić jako meta-dowcip.
2 - Fred jest białym kolesiem z małym fiutem; Daphne jest pustakiem z bezmózgimi koleżankami, Velmy nikt nie lubi, jest brzydka, gruba i wkurzająca;
Shaggy to simp. Każda z tych postaci będzie mieć wady, te przedstawione u Freda są wynikiem "late bloom" czyli że po prostu jeszcze nie dojrzał. Naprawdę nie jest to tak złe, jak było przedstawione w poprzednich postach.
3 - Pierwsza scena to ruchajace się karaluchy. Tu aż dam spoiler


Anyway - czekam na następny odcinek. Póki co mnie nie odrzuciło.