Wpis z mikrobloga

Trzeci raz dzisiaj już sram.
Wczoraj zamówiłem sobie o 23:00 pizzę diabolo, więc wyczuwam jakiś związek przyczynowo-skutkowy.

I z jednej strony trochę dupa zmęczona, ale z drugiej strony jestem w pracy i płacą mi tu nawet za sranie, o ile odbywa się w czasie pracy.

A nie jest tak łatwo wysrać ostrą pizzę, co to to nie.
Nie dość że srasz na raty parę razy w ciągu dnia to każde takie posiedzenie podzielone jest na kilka do kilkunastu mocnych zwarć pośladków.
Pośladków których nie zepniesz jak przy gównie po schabowym żeby wszystko wyleciało na raz i zniknęło w odmętach pocałunku Posejdona. Musisz poczekać aż strawiona kapsaicyna sama łaskawie je zewrze. Cierpliwie więc siedzisz w tym gównie i czekasz na kolejne zwarcie wiedząc, że mimo sygnałów z odbytu o końcu Twojej męki, to jeszcze jednak nie koniec.

W sumie to jak by mi za to nie płacili to bym się #!$%@?ł, bo to cięższa praca niż w normalny dzień.

Dobra idę, bo miałem shitline do 11:50.

#gownowpis #korposwiat #pracbaza
  • 2
  • Odpowiedz
@bizonsky: Ja od dłuższego czasu zacząłem się dużo bardziej zdrowo odżywiać. Wizyta w para pa pa pa I'm lovin it skończyła się rozstrojem żołądka.
Nauczka na przyszłość - nie jeść syfu.
  • Odpowiedz