Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Moje wnioski po miesiącu mieszkania w swoim mieszkaniu: tldr; jest super, kawalerka to za mało dla singla, przemyślenia na temat mieszkania w mieście vs poza miastem, czas dojazdu do pracy, stan psychiczny vs jakość lokum

Przez studia i chwilę po wynajmowałem z różowym 2-pokojowe mieszkanie blisko centrum Wrocławia. Lokalizacja spoko, choć brakowało mi trochę tam miejsca. W każdym razie z początkiem pandemii niestety rozstaliśmy i wróciłem do domu rodziny 80km dalej, gdzie miałem dla siebie całe piętro. Wprowadzono pracę zdalną/hybrydową i tak już zostało. Gdy trzeba było to po prostu dojeżdżałem autem. Mogłem dużo czasu spędzać w domowym warsztacie, zajmować się hobby, DIY, modelarstwem, było na to sporo miejsca i zawsze coś dodatkowego do roboty się znalazło. I tak sobie żyłem przez 2 lata, ale totalnie siadło moje życie towarzyskie i czułem że wpadam w jakąś apatię. Plus że odłożyłem sporo kasy.

W ostatnim roku wynająłem kawalerkę za 1700 zł + opłaty, bo stwierdziłem że nie wytrzymam już dłużej siedzenia na wsi, nie chcę też długich dojazdów, nawet jeśli to tylko raz w tygodniu. Po takim dojeździe i tak nie ma szans na spotkanie się z ludźmi po pracy, jestem zmęczony, muszę wracać na noc itd. Początkowo mi się podobało, że znowu mam mieszkanie w mieście, ale niestety było to tylko 28m2 na poddaszu ze skosami, w dodatku w miejscu słabo skomunikowanym, z którego i tak musiałem dojeżdżać autem. Nie było opcji żeby wsiąść w tramwaj i jechać na imprezę, tylko samochód, uber albo przesiadki autobus/autobus/tramwaj. Lepiej skomunikowane kawalerki były dużo droższe, a nie chciałem wydawać tyle kasy na najem. Byłoby mnie na to nawet stać, ale po prostu wydawało mi się to... niemoralne, mam taki wewnętrzny głos który zakazuje mi płacenia komuś tyle kasy tylko za to, że udostępnia mi mieszkanie. Serio. Zacząłem to odczuwać dopiero jako singiel, gdy nie dzielę kosztów z kimś na pół oraz gdy ogólnie najem podrożał.

Po prawie roku stwierdziłem, że mała kawalerka daleko od centrum to jest chory pomysł. Ma ona podobne wady jak mieszkanie poza miastem oraz dużo mniejszą przestrzeń. Nie miałem tam miejsca na hobby, mogłem patrzeć tylko na łóżko albo swój komputer, na osiedlu nie było nic, robiłem większe zakupy raz na jakiś czas i rzadko wychodziłem. Nabawiłem się jakichś stanów lękowo-depresyjnych, nieufności do ludzi, większość dnia po robocie spałem. Zacząłem szukać mieszkania do zakupu. Było to akurat w okresie podnoszenia stóp procentowych, ale miałem naprawdę dużo odłożonego kapitału więc i tak poradziłbym sobie ze stosunkowo niewielkim kredytem. Zaczęło też przybywać ofert i ceny się stabilizowały, więc mogłem znaleźć fajny lokal i móc nawet go obejrzeć, a nie kupować w ciemno.

Kupiłem miesiąc temu 60m2, 3-pokojowe mieszkanie z rynku wtórnego. Wszystko zrobione pod klucz, sprzedający mieli 2 dzieci, nie mieścili się tu i przeprowadzili się do szeregówki za miastem. Kasę ze sprzedaży dali na nadpłatę kredytu. Cena dobra, bez pośrednika, blisko centrum. W ciągu 3 dni byłem w stanie przewieźć i kupić wszystkie niezbędne rzeczy. Mogę dojechać w 15 minut tramwajem na rynek. W 15 minut spacerem jestem w biurze. Mam tylko 2100 zł raty kredytu. Jest super, mam miejsce dla siebie, wychodzę codziennie z domu, autem jeżdżę teraz tylko na większe zakupy, mimo że kiedyś praktycznie wszędzie jeździłem samochodem. Mogę iść z buta na spacer do parku. Było już u mnie paru znajomych, jest gdzie usiąść, zrobić żarcie, zacząłem mieć lepsze życie towarzyskie. Czuję dużo większy komfort psychiczny.

Teraz refleksje dotyczące wielkości mieszkania: mówcie co chcecie, ale uważam że 3 pokoje dla singla to jest optimum. Wiem jak życie w kawalerce mi zryło banię przez rok i to jest chów klatkowy, wegetacja a nie mieszkanie.
Oto jak zagospodarowałem sobie lokal:
1. Salon z balkonem w którym mam TV, kanapę, biurko z komputerem (prywatnie + homeoffice), stół przy którym można coś zjeść, kolumny głośnikowe, rośliny. Tutaj żyję i pracuję, ale wykonuję tylko prace lekkie, wymagające wyłącznie komputera. Nie robię tu syfu, ma być czysto i komfortowo.
2. Sypialnia w której jest tylko łóżko, meble, mały stolik + trochę większy stolik pod oknem, jeśli chciałbym np. usiąść z laptopem.
3. Warsztat w którym mam drukarkę 3D, tablicę narzędziową, bardzo duży blat roboczy, regał, lutownicę, wiertarkę stołową, komputer warsztatowy, ogólnie mnóstwo rzeczy. Tutaj jest syf i to jest jedyne miejsce w mieszkaniu w którym może być syf.
4. Kuchnia jest osobna i to jest super, łatwiej zachować porządek.

Jak widać nie ma żadnego problemu z tym, żeby zagospodarować 60m2 i 3 pokoje jako singiel. Uważam że to ani za dużo ani za mało, akurat w sam raz. Natomiast gdybym miał tu np. mieszkać z potencjalną partnerką, to już byłby problem, bo brakuje czwartego pokoju dla niej. Moim zdaniem ludzie potrzebują prywatności, życie na kupie w jednym pokoju to zawsze jest kompromis i nie ma co go racjonalizować, to wynika wyłącznie z finansów. Można się do tego przyzwyczaić, ale człowiek traci niezależność, kreatywność.

Jednocześnie widzę ogromną zaletę z mieszkania przy centrum miasta i komfortowo duże mieszkanie + bliskość centrum to stan idealny. Dom za miastem to również kompromis i nie chciałbym się do takiego wyprowadzać.

#nieruchomosci #mieszkanie #przemyslenia

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #63babe26bab6bef5c0903d3e
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Przekaż darowiznę
  • 3
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: jak już piszesz anonimowo to podaj cenę mieszkania, jaki kredyt wziąłeś, na jakiej ulicy czy dzielnicy to mieszkanie, czy robiłeś remont po przeprowadzce i ile kosztował.

Zmyślona historyjka czy nie to wnioski masz słuszne. Tak, 3-pokojowe mieszkanie blisko centrum to lepsza opcja niż kawalerka na obrzeżach.
  • Odpowiedz
OP: @dochodek: koszt mieszkania 580k, okolice grabiszyńskiej, nie robiłem remontu (nie był potrzebny, mieszkanie wykończone w ostatnich 10 latach), dokupiłem tylko parę mebli, biurka z ikea. Kredyt 260k.

Wiem że wniosek iż 3 pokoje są lepsze od 1 to niby nic odkrywczego, ale sporo ludzi twierdzi że coś więcej niż kawalerka dla singla jest poj#%@ne. I odradzali kredytowania się na większe mieszkanie. I z tym się po prostu nie zgadzam.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Trochę przesadzasz, bo kawalerka + pokój z osobną kuchnią jest moim zdaniem wystarczające jak dla singla który pracuje na home office. Jednak jeśli miałby już mieszkać z 2 osobą to robi się problem z miejscem do pracy i tu jest potrzebny 3 pokój.
  • Odpowiedz