Aktywne Wpisy
Luminarz_Osobisty +2258
njdnsjdnjs +120
Tak sobie myślałam o sprawie z WuDwaKa i doszłam do wniosku, że jest teraz jakaś epidemia samotności. I nie chodzi o hasztag przegryw, bo i na innych social media widziałam poruszaną tę kwestię. I nie wiem, czy to zawsze tak było i teraz ludzie o tym mówią, czy faktycznie coś jest na rzeczy. Mam wrażenie, że każdy patrzy tylko na siebie i z jakiegoś nieświadomego strachu #!$%@? przed innymi. Znajomości są takie
Mam 31 lat i jedyne co mnie trzyma przy życiu to strach przed śmiercią. No i mamie będzie przykro.
Ja już nie mam siły. Tak bardzo chcę kochać i być kochanym. Dzielić szczęście, radość, uśmiech. Z relacji na relację trafiałem na coraz większe manipulantki i kobiety niezrównoważone psychicznie, które dopiero po kilku tygodniach/miesiącach pokazywały swoją prawdziwą twarz. Większość moich przyjaciół po prostu wypełniała sobie mną czas, gdy im się nudziło i byłem jedynie planem awaryjnym na sobotnie popołudnie. Nawet będąc proszonym na chrzestnego cieszyłem się, że zostałem przyjęty do rodziny, a koniec końców chodzi tylko o odbębnienie Mikołaja i urodzin z prezentami. Moje serce bije 80 razy na minutę na darmo. Przestałem wierzyć w miłość. Przestałem wierzyć w dobroć. Czuję dziurę wyrwaną w piersi, nie mam już serca. Widzę, jaki jest stosunek do mężczyzn w kwestii #obowiazkowecwiczeniawojskowe ze strony kobiet. Obrażanie, wyzywanie, karykaturalne porównania, wykpiewanie. To jest przemoc psychiczna. Z tym samym spotkałem się w moich relacjach i dlatego porzucałem te związki. Wszystko to zachowuję w sobie, nie wylewam tej przemocy w żaden inny sposób, ani na przemoc psychiczną wobec innych ludzi, ani fizyczną. Tak wiele we mnie jadu, goryczy, trucizny na wskutek tego, co chłonę z otoczenia. Widzę, że staję się potworem, ukształtowanym na podobieństwo wszystkiego dookoła. Byłem u psychologów, po każdym po pierwszej wizycie miałem myśli samobójcze, nie wiem czy wytrwam z kimkolwiek kolejne spotkanie, które musi trwać równo 60 minut. Nie mam już nadziei. Nie mam już ochoty. Nie mam już siły. Kolejną niedzielę przeleżałem w łóżku, słuchając radia. Kolejny dzień zmarnowany. Jestem śmieciem, o którym nikt nie będzie pamiętać.
Ostatnia relacja była dla mnie, jak dar od bogów. Miałem dla kogo się poświęcić. Miałem dla kogo pisać wiersze. Miałem do kogo jeździć na weekendy i razem cieszyć się spędzać razem czas. Niestety, z czasem wyszło, że trafiłem na osobę, która mnie od siebie uzależniła i drenowała dla swoich własnych celów. Zero zaangażowania emocjonalnego z drugiej strony. Nie sądziłem, że mi się to może przydarzyć. Dopiero z czasem się ocknąłem, jak namiętność mi wypaczyła zdrowe spojrzenie na świat.
Skąd w ludziach tyle siły destrukcyjnej? Dlaczego jak widzą kogoś wrażliwego to go drenują, obrażają, wchodzą mu na głowę? Im dłużej żyję to coraz więcej rzeczy nie rozumiem, coraz więcej zachowań ludzkich stawia mnie w kompletnej rozsypce. Już po północy. Zaraz muszę iść spać, żeby rano wstać do pracy i nie zawieść ludzi, którzy mi dają pieniądze za wypełnianie swoich obowiązków. Prosiłem HR o przemyślenie propozycji, czy może udałoby się załatwić zakładowego psychologa, który mógłby chociaż coś nakierować, pomóc, ale niestety nic z tych rzeczy.
Niech nadchodzący dzień będzie dla was dniem lepszego jutra. Jeśli macie kogoś kogo kochacie i powiedzcie mu to. Przytulcie go. Dajcie mu do zrozumienia, że nie jest sam. Zróbcie coś dobrego dla siebie i dla bliskich. Może nawet dla obcego. Skomplementuj kogoś jutro w pracy, a być może ten ktoś zapamięta Twój komplement do końca życia. Zrób ten świat lepszym miejscem do życia. Nawet nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo się potrzebujemy nawzajem. Nawet jeśli się tutaj ciągle kłócimy, sprzeczamy, obrażamy... to do tego też się potrzebujemy. Zróbcie coś miłego, bo potem może być za późno.
Byłem za granicą. Próbował ze mną rozmawiać bezdomny. Ja nie rozumiałem ani słowa. Siedząc sobie tak w ciszy, wypluł z siebie podobną wiązankę, jak ja teraz. Nie znając zupełnie włoskiego zrozumiałem cały jego przekaz: tutta familia morte, solitaro, incidente strada, otto victis, padre, mamma, ragazzi, suicido. Gość wypluł z siebie wszystkie bóle wiedząc, że nie mam pojęcia co mówi, a nie potrafiłem nawet mu powiedzieć, że mu współczuję. Siedzi to we mnie do tej pory.
Nie wiem skąd u mnie taka potrzeba, żeby pisać bezcelowe eseje. Dziękuję, jeśli doczytałeś do tej pory moje wypociny. Muszę odpocząć. Nienawidzę świąt. Nigdy nie lubiłem obchodzić bożego narodzenia. Jestem trochę, jak Kevin sam w domu, który życzył sobie, żeby wszyscy zniknęli, a gdy już kogoś zabrakło t o tęsknię za tym, co już nigdy nie wróci, bo w sumie te wigilie, łamanie opłatkiem i kolędy nie były takie złe. Doceń to, co masz. Wszystkiego dobrego. Trzymaj się.
---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #639669867a12ddf16483f293
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Wesprzyj projekt
Co do tego, że po wizycie u jak rozumiem psychoterapeuty miałeś myśli samobójcze. W sumie nie jestem zdziwiony. Z tego co widzę, to terapeuci
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
@AnonimoweMirkoWyznania: i dla Ciebie Miras.
Ludzie żyją w starchu, boją się okazywać prawdziwe emocje i być zawsze szczerym, tak jak Tu pisząc z anonimowych. Potem,
A do 19 roku życia śmiałem się na każdym kroku
I powiem Ci ze od paru lat znowu umiem.sie śmiać. Wiesz temat skompliowany. Jakbyś chciał kiedyś pogadać przez tel czy coś to daj znać z chęcią Cie wywlucham czy tam podzielę