Wpis z mikrobloga

Zakończenie znajomości - czy zrobiłem dobrze?

Pytanie w temacie retoryczne, bo wiem, że zrobiłem dobrze. Ale warto posłuchać opinii innych, zresztą jestem już po paru rozmowach o tym.

Otóż 5 lat temu owładnięty chęcią poznania konserwatywki przeprowadziłem się do innej części Polski. Poznałem tam jedną dziewczynę przez neta, pisaliśmy z 2 miesiące, olałem poznawanie innych dziewczyn, i w końcu doszło do jednego krótkiego spaceru, ale tydzień później powiedziała, że poznała chłopaka w nowej pracy co rozpoczęła i zamierza skupić się na nim. Ja w sumie wkrótce potem widząc gorsze perspektywy zarobkowe w tej okolicy oraz gorszą możliwość robienia międzynarodowych interesów (jednak Słowacja, Węgry, Mołdawia, Rumunia, to nie to samo co Niemcy, Dania, Holandia) zawinąłem się z powrotem.

Fast forward 5 lat do przodu. Babka 3 lata po ślubie, własnie się rozwodzi oraz ma 2-letniego kaszojada z powyższym gościem, który okazał się obibokiem i pijakiem. Do tego doszedł dług na ślub, który on olał swoją częścią, a że był wzięty na nią, to ona ma jeszcze do spłacenia 30 000 zł.

Pomyślałem sobie, nie jest łatwo, tym bardziej, że dystans nas dzielący to ponad 600 km (na szczęście cały czas drogami szybkiego ruchu), ale pomyślałem dobra spróbuję, bo dziewczyna wartościowa. Choć trzeba powiedzieć, że po tym jednym koszu 5 lat temu załamałem się mocno.

A w międzyczasie? Bardzo dobre zarobki, własne mieszkanie, fura prosto z salonu, oraz stawanie się od jakiegoś czasu i na ciele i na umyśle chadem-lite. Niestety tutaj, postanowiłem skupić się na rzeczonej pannie i olałem konkretnie 3 talerze, którymi wcześniej sobie rotowałem, i niestety kontakt z nimi zatarty bezpowrotnie. Więc jeszcze do zostania chadem trochę mi brakuje.

Ale dobra pomyślałem, gra jest warta świeczki. Panna zabiega o kontakt ze mną, ze stałej konserwatywnej rodziny, co tydzień do kościółka, codzienna modlitwa, itp., nie pije alkoholu, tylko zerówki, nie imprezuje, nie będzie rozwijała innych znajomości z facetami oprócz mnie, oraz wiedziała, że chcę dziecko i napisała mi, że sama mi zrobi dwójkę i nie muszę oddawać spermy do banku nasienia ani nic.

No dobra wszystko fajnie przez pierwsze 3 miesiące od lipca do września. Ale od października zamachały pierwsze czerwone flagi. A to picie kilku piw, a to butelkę wina, a także wychodzenie z koleżankami na dyskotekę. Mówiła - co nie może zmienić zdania? Tutaj warto dodać, że wspominała, że kiedyś jak była za granicą mocno imprezowała, ale już taka nie jest i zmieniła się... No właśnie widać. Także co do dzieci rozmyśliła się i powiedziała, że kolejne ewentualnie najprędzej za 5 lat. No ale okay przymknąłem na to wszystko oko. Aż do dzisiaj...

Mieliśmy wstępnie spotkać się w sobotę, ale powiedziała, żeby przełożyć na poniedziałek, bo w sobotę jej bliska przyjaciółka prosiła, żeby wyskoczyły gdzieś razem poimprezować. Powiedziałem no okay. I teraz najlepsze - napisałem coś w sensie, że cieszę się, że chociaż wyskakujesz z koleżankami, a nie z kolegami. A ona na to: ,,A co z kolegami mi zabronisz? Jak będę chciała to wyskoczę sobie z kolegą jednym lub drugim też". A ja powiedziałem, że to chyba coś nie halo, ze mną jeszcze się nie napiła, ani nawet nie spędziliśmy romantycznego wieczoru, kolacji, bo powiedziała, że do czasu rozwodu nie wypada jej wracać zbyt późno do domu, a tu co - już w głowie pojawią się jakieś wyskoki na jakieś piwa z nie wiadomo jakimi kolesiami? Zaproponowałem, że może wyskoczyć spotkać się z jakimiś dawnym kolegom ze szkoły jak chce w mojej obecności, jak ja też pójdę. Ona zlała zupełnie tą propozycję i tak jakby dawała do zrozumienia, że woli w 4 oczy. To w takim razie odpowiedziałem, że mieliśmy skupić się na nas dwojgu, nie miało być wychodzenia z nikim innym płci przeciwnej i, że takie coś to nie jest dla mnie.

Ona coś zaczęło, że miała mi w poniedziałek wytłumaczyć o co chodzi. Niby co? Że jestem krok od zostania cuckiem heh? I potem już takie typowe gaslightingowanie mnie: ,,że myślę, że wszystko mi się należy i każdy będzie robił jak ja chcę", albo ,,nie #!$%@? o miłości, bo jak ktoś kocha to tak się nie zachowuje", ,,Chory jesteś, że przeszkadza mi zwykłe wyjście z kumplami", ,,zachowujesz się tak jakbym była twoją własnośćią!!", ,,z takim podejściem nie znajdziesz żadnej kobiety", itp.

Na koniec dodam, że dobrze wiedziała, że mam problemy z ufnością wobec kobiet, a m.in. aktualnie jestem w trakcie rozprawy o cofnięcie uznania ojcostwa dziecka z byłą narzeczoną, co okazało się dzięki testom DNA, że nie moje.

Tak czy siak, po mojej próbie przemówienia do rozsądku, dalej trwała przy swoim i tylko dodawała rzeczy typu: ,,chciałam zrozumienia", ,,mam nadzieję, że będziesz żałował tych słów". Ale jakich słów mam żałować? Że nie będę dawać się sfrajerzyć? Jestem po 30-ce, a nie mam 15 lat, i wiem jak często się kończy ,,to tylko kumpel", zwłaszcza jak do tego dochodzi alkohol, itp.

Tak więc, powiedziałem, że to nie na moją głowę i pożegnałem się z nią. A od jutra powracam do bycia chadem-lite i kompletnie niezobowiązujących znajomości z 2-3 szmulami naraz - jedna odpadnie, inna dojdzie, i tyle, po miesiącu nawet nie będę pamiętać jak dana foka miała na imię. A nie staranie się o to jedną, skakanie chuchanie nad nią, podczas okresu pamiętanie (po jej wcześniejszym upominaniu się) o codziennym zapytaniu jak się czuje, itd. i takie nastawienie w podzięce dostaję, że jakieś piwa z kolegami, mimo, że jasno wcześniej coś ustaliliśmy? Ona mówi, że to tylko teoretycznie zapytała - ale teoria prędzej czy później zamieniłaby się w praktykę, tak samo jak wcześniej taki sam temat było odnośnie jej wychodzenia na dyskoteki. Nie, dzięki, mam swoje pewne ustalenia jak relacja powinna wyglądać, oraz mam swoją godność.

A wy jak sądzicie? Pozdrawiam

#chad #szarpankizzyciem #zwiazki #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #p0lka
  • 31
@lubielizacosy: Normalnie nie zabieram się za kobiety z dzieckiem, a przynajmniej nie zabieram się w sensie jakieś relacji. Ale z drugiej strony myślałem, że ta pasuje, więc przymknąłem oko na dziecko. Poza tym, za parę lat będę w tym wieku, że i tak chcąc nie chcąc w większości za dzieciate będę się zabierać, bo umawiać się z osiemniastkami całe życie nie da rady.
@BurzaGrzybStrusJaja: Skoro taki z Ciebie chad-lite to czemu w ogóle oglądasz się za baba z dzieckiem 600km od Ciebie i piszesz z nią kilka miesięcy XD

Myślałem, że pasujemy charakterami i nastawieniem do życia na długą metę. Okazało się, że to co mówiła jednak nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości.

Najlepiej umowe podpisz z kimś przed pierwszym spotkaniem. Nie ma co ryzykować, że się będzie w tym czasie spotykać z kimś innym
@Adamfabiarz:
Relacja zmierzająca w poważnym kierunku nie potrzebuje umowy - ludzie sami wybierają to że nie chcą się spotykać z innymi osobami przeciwnej płci. Nie trzeba się o to wykłócać i spierać.
Najwidoczniej nie byłeś dla niej taka ważna osoba żeby zrezygnować z przygód. Inwestowales swoj czas w zwykly odpad z dzieckiem i długami
am do bycia chadem-lite i kompletnie niezobowiązujących znajomości z 2-3 szmulami naraz - jedna odpadnie, inna dojdzie, i tyle, po miesiącu nawet nie będę pamiętać jak dana foka miała na imię. A nie staranie się o to jedną, skakanie chuchanie nad nią, podczas okresu pamiętanie (po jej wcześniejszym upominaniu się) o codziennym zapytaniu jak się czuje, itd. i takie nastawienie w podzięce dostaję, że jakieś piwa z kolegami, mimo, że jasno wcześniej