Wpis z mikrobloga

Ustalenia na szybko z #twitter #afera #biden #elonmusk:
- było mnóstwo różnych kanałów którymi wplywano na dyrekcję tt;
- na początek nieśmiało a potem to się stało rutyną;
- wpływaly obydwie partie, ale w zdecydowanej większości demokraci;
- Jack Dorsey ponoć o tym nie wiedział, później gdy się dowiedział próbował ustalić czy w ogóle mają prawo robić coś takiego ale już mleko się rozlało;
- używano wiele narzędzi "markujacych" niechciane materiały i blokujące do nich dostęp (oznaczające materiały jako pozyskane w wyniku ataków hakerskich);
- z czasem wszyscy zamieszani w sprawę zdawali sobie sprawę że są w dupie, że nadużywają tych narzędzi i będzie trudno się wytłumaczyć ale brnęli dalej będąc pod naciskami z góry; starali się desperacko znaleźć inne wytłumaczenie dlaczego naruszają zapisy poprawki do konstytucji;
- konto rzecznika Białego Domu zablokowano tylko za wzmiankę o aferze;
- "mocodawcy" byli tak bezczelni że wysyłali listę osób lub wątków, które im się nie podobały do swoich źródeł w tt, po czy dostawali odpowiedź zwrotna że sprawę załatwiono.
- dziś pokażę się kolejna część ujawnionych dokumentów;
  • 10
wpływaly obydwie partie, ale w zdecydowanej większości demokraci;


@mepps: Przy czym to chyba wynika przede wszystkich z tego, że te kanały dotarcia do "cenzorów" nie były niczym oficjalnym, tj. nie było formalnej procedury tego mechanizmu, a zatem skoro zdecydowana większość teamu, pewnie >90% (tak jest w każdym korpo Doliny Krzemowej) utożsamia się bardziej z lewicą, to u takich osób działacze D mieli posłuch. Stąd dysproporcja w ręcznym usuwaniu. Bo na poziomie
@texas-holdem z tym że jeśli dział prawny dostaje od polityków prośbę o zablokowanie pewnych osób czy informacji to odpowiedź domyślna powinna brzmieć "fuck you". No chyba że poprosi FBI ( ͡º ͜ʖ͡º)