Wpis z mikrobloga

  • 16
Obiecana recenzja nowego nabytku, czyli Jenny Glow Myrrh & Bean.

Wybór padł na ten zapach, gdyż czas już wjeżdżać w solidne zimniaczki, no a co byłoby lepszym połączeniem niż mirra i fasola tonka?

Dodatkowym atutem dla tych perfum jest fakt, że mam już jeden zapach tej marki w swojej kolekcji, Wood & Sage, który to jest jednym z moich najlepszych zapachów w kolekcji (serio).

Co zatem mamy tutaj? Flakon to kropka w kropkę to samo co pozostałe perfumy tej marki. O ile szkło jest super, ciężkie i solidne, natomiast korek to niestety porażka. Cóż, w cenie 64 zł jak widać nie można mieć wszystkiego. Na minus dałbym też kolor soku, no ciemniejsza butelka byłaby wskazana, żeby ukryć tę barwę szczyn xD

No dobra, wiemy jednak, że nie szata zdobi człowieka (w tym wypadku perfumy).
Jak to sztyni? No kurde, różnie moi drodzy, różnie.
Otwarcie nie powala. Czuję tam jakąś nutę, która mi przeszkadza, ociera się to trochę o rozpuszczalnik, ale to nie jest dokładnie to. Ciężko mi to opisać.
Po jakimś czasie, gdy się to wszystko ułoży, pachnie to po prostu tak, jak się nazywa.
Mirra i tonka, ja tam wyczuwam jeszcze coś pokroju suchego tytoniu. Jest słodko, balsamiczne, ciut wschodnio. Od tego momentu, do samego końca zapach mi się po prostu podoba. Końcówka zaś, to tonka w najczystszej postaci.

Parametry? Całkiem zgrabne. Po wczorajszym teście nadgarstkowym wiedziałem już, że trzeba troszku strzelić, bo nie ma co liczyć na killera.
Postawiłem na bezpieczne 10 strzałów i nie zawiodłem się.
Będąc na toruńskiej starówce, zapach wspaniale powiewał mi wokół głowy, momentami przyjemnie wdzierając się do nosa. Klasa, tak właśnie lubię.
Projekcja nie była jakoś ogromna, nie miałem wrażenia wypełniania pomieszczeń. Na pewno przez 3 godziny ona była, skromna, ale była.

Trwałość top. Zarzucałem go o 9:30, przybliżając nadgarstek do nosa nadal je czuję, czasem nawet sam się do tego nosa wkradnie, a w chwili pisania posta mamy godzinę niemalże 22.

Czy warto? Jeszcze jak, tak jak Pan Jezus powiedział. Za te sześćdziesiąt kilka złotych to już w ogóle nie ma się co zastanawiać. Co do nawiązaniu do oryginału się nie wypowiem, nie posiadam. Wiem jedynie, że Jo Malone nawet nie ma podjazdu z parametrami, pytanie jak z jakością składników.

Zapach: 7.5/10
Projekcja: 6.5/10
Trwałość: 8.5/10
Cena: płaciłem 60 złotych z groszami, najczęściej oscyluje w okolicach 80 zł za 80ml.
Pochodzenie: Notino


#perfumy
PabloPablitoSanto_Subito - Obiecana recenzja nowego nabytku, czyli Jenny Glow Myrrh &...

źródło: comment_1668891759HbZubw58NCACi11P2UbiZq.jpg

Pobierz
  • 11