Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#depresja #zalesie #niebieskiepaski #rozowepaski
Nie sądziłem, że do tego dojdzie. Dzisiaj pierwszy raz przyszło mi do głowy (na bardzo krótko i od razu wydało mi się to głupie, ale jednak), żeby ze sobą skończyć.

Od 3 klasy podstawówki moje całe życie kręciło się wokół gry w tenisa. Treningi z trenerem 3 razy w tygodniu, poza tym koczowanie pod ścianką i odbijanie do upadłego kiedy tylko ktoś nie wykupił sobie rezerwacji. Panie z obsługi przychodzące na drugą zmianę już przyzwyczajone że tam przesiaduję, przynosiły mi kanapki, czasem jakieś ciasto. Wołały do mnie po imieniu, ja do nich na "ciocia".

Ponad rok temu, w klasie maturalnej, kilka tygodni przed pierwszym startem w mistrzostwach Polski, na przejściu niedaleko szkoły (spośród setek dzieciaków trafiło akurat na mnie) potrącił mnie samochód. Świeżo upieczone prawko, typowa "zawodowa żona" po 40, samochód za połączone roczne pensje moich rodziców. Rezultat: Wstrząs mózgu i co dużo gorsze: prawa ręka złamana w 2 miejscach i pęknięty nadgarstek. Następne pół roku, rehabilitacja dzień w dzień.

Niestety mimo tego, po powrocie na kort nie umiem wrócić do dawnego uderzenia, 20km/h mniej niż przed wypadkiem jest dla mnie ścianą nie do pokonania. Dzisiaj na treningu ze złości w końcu złamałem rakietę o ziemię. Wtedy dotarło do mnie w jak tragicznej sytuacji jestem. Zrozumiałem, że nie potrafię robić nic poza odbijaniem kawałka kauczuku przez siatkę. Całe moje życie spędziłem trenując, chodząc do szkoły i czekając tylko na kolejne turnieje. Ominęły mnie praktycznie wszystkie 18-stki, bo utrzymywałem regularny kontakt jedynie z ludźmi z klubu, a ponadto nie piję alkoholu. Nigdy nie miałem dziewczyny, laski spotykane na zawodach praktycznie zawsze miały na trybunach swojego chłopaka. #seks to dla mnie nadal tajemnica, nie miałem nawet okazji nauczyć się flirtować, więc nie ma co mówić o byciu z kimś w #zwiazki. Tenis to jedyne czym faktycznie mogłem się pochwalić, teraz nie wiem czym innym mógłbym zainteresować potencjalną partnerkę.

Nie poszedłem na #studia, bo maturę miałem gdzieś i ledwo zdałem.

Moje życie bez tej codziennej dyscypliny i rywalizacji jest absolutnie bez sensu. Wstaje rano i totalnie nie mam pomysłu co ze sobą zrobić. Wiedziałem, że jako sportowiec trzeba mieć plan zapasowy, jednak nie sądziłem, że będę potrzebował go tak szybko. Liczyłem, że w czasie, który do tej pory pochłaniała szkoła poszukam jakiegoś innego zainteresowania, ale totalnie pobocznie, w formie hobby. Teraz kiedy próbuję się zabrać za naukę czegoś nowego, bardzo szybko się irytuję bo widzę jak duże mam zaległości.

Był ktoś w podobnej sytuacji? Jak sobie poradzić i ogarnąć od zera jakiś sens w życiu?

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #63681b1a768f2f483ae4ab1d
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Wesprzyj projekt
  • 10
Znajomego auto potrąciło za dzieciaka, to za hajs z odszkodowania kawalerkę kupił. Może podobny los Cię czeka. A maturę, studia czy zmianę fachu zawsze można ogarnąć. Masz 20~ parę lat, nie dramatyzuj z tym życiem może. Nie pykło z tenisem to może z czymś innym się uda.
Zezowaty Zenek:

Nie sądziłem, że do tego dojdzie. Dzisiaj pierwszy raz przyszło mi do głowy (na bardzo krótko i od razu wydało mi się to głupie, ale jednak), żeby ze sobą skończyć.


Według jakiś tam badań. Człowiek w ciągu swojego życia przynajmniej raz pomyśli o tym czy nie strzelić samobója. Więc jeżeli nie będziesz o tym myślał często to raczej zdrowy to jest objaw.
---

Zaakceptował: sokytsinolop
PłodnySzejk: Jak wygladaja prospekty na wyleczenie kontuzji I powrot do maksymalnej prędkości serwu? Limitacje to często możliwość na poświęcenie rozwoju w innych aspektach gry i stanie się ciekawym graczem którego przeciwnik się nie spodziewa. Siła jest ważna ale technika, taktyka, styl jest ważniejszy. Udowodniłeś sobie przez lata ze masz zapal i dyscyplinę wiec te sama siła możesz powrócić do świetności. Zycze powrotu do zdrowia i na kort!

Sa tez inne drogi
FiligranowaMarzycielka: Tak, powiedzmy, że mogę się odnieść do Twojej sytuacji, bo przeżywałem - i nadal przeżywam - podobne pętle myślowe do Twoich (piję do ostatniego akapitu i pytania o brak pomysłu na siebie).

Straciłem pięć lat na studia, które nie przyniosły mi niczego poza papierkiem. Miałem plany co do pracy po nich, chciałem pójść do resrotu siłowego.
Wtedy, naiwnie, wierzyłem, że mam predyspozycję by zająć stanowisko dowodzące w takich strukturach. Byłem
@AnonimoweMirkoWyznania:

Współczuję ci OPie, ale może zastanów się, czy "tak nie miało być". Czy dałbyś radę finansować grę w tenisa, czy byłbyś wystarczająco dobry na grę zawodową, aby zaistnieć, utrzymywać się z tego i sporo odłożyć po zakończeniu startów (chyba że myślałeś, żeby zdobyć na Zachodzie jakieś stypendium sportowe na studia, o ile jest to możliwe dla Polaków)? Poza tym mogłeś odnieść poważną kontuzję w środku kariery albo posypać sobie zdrowie.
odpowFiligranowejMarzycielce: do FiligranowaMarzycielka:

dobry wpis. Znam ten stan, że studiowało się coś, co nie szło, kiedy miało się przekonanie, że się do tego nie nadaje. A jednak "ciągnęło się" to, bo miało się ambicję, nie chciało sobie i rodzicom przynieść wstydu czy zwykłego rozczarowania. Człowiek nabył też wyuczoną bierność i nie miał odwagi na zmianę. W moim przypadku rodzice nie narzucili mi studiów, po prostu nie miałem pojęcia o świecie ani