Wpis z mikrobloga

Komentarze spod nowego klipu wracasz do domu pociągiem i czytasz komentarze... (polish doomer mix)

POV: poświeciłeś swojej drugiej połówce dwa lata życia po to żeby zarobić na operacje jej oczu, zabrać ją gdzieś na fajne wakacje za granicą. W pewnym momencie chorujesz na jelito drażliwe, mało wychodzisz z domu twoja choroba cie przybija, a osoba której poświęciłeś całe dwa lata życia i robiłeś wszystko żeby jej zrekompensować twoje wady zostawia cię za namową przyjaciółki bo jesteś za mało imprezowy.
Trzymajcie się tam, lepszy czas kiedyś przyjdzie


POV: Straciłeś wszystko, poświęciłeś się kobiecie, obiecałeś jej wszystko i dawałeś tyle ile mogłeś, ona miała ciebie w dupie, wykorzystała ciebie jak chciała. Przyjaciele ciebie zostawili bo nie podporządkowałeś się im na tyle ile by tego chcieli. Teraz sprzedajesz wszystko co masz, bo zostałeś wy---any z domu (nie rodzinnego, z tego musiałeś się wyprowadzić w wieku 18 lat), a jesteś po wypadku na motorze który idzie do kasacji i musisz wywalać masę pieniędzy na rehabilitację. Twoja firma się posypała, nie możesz pracować i musiałeś pozwalniać ludzi z którymi masz świetne wspomnienia, ale było i się skończyło. To nie wszystko, żeby to rozpisać musiałbym tutaj przesiedzieć godzinkę.
Myślę o magiku, ale wiem że kiedyś będzie jeszcze gorzej. Tylko to trzyma mnie od skoku, ciekawość jak źle będzie w przyszłości

Szare bloki przestają być straszne wtedy, gdy noc spotyka się z porankiem. Kto miał się upić leży upity, kto miał się wydrzeć już się wykrzyczał, kto miał oberwać leży na OIOMie. I ta jedna jedyna stokrotka, która nie wiem jakim cudem wyrosła pośród betonu, rozkłada płatki. Smród i kurz odsuwają się w kąt. Przez moment jestem tylko ja, wschodzące słońce i stokrotka. Jednak ostatecznie słońce wisi wysoko, stokrotkę depta zatacząjcy się menel, a ja... Jestem tu jeszcze, czy to już nie ja? Trzymajcie się drodzy nieznajomi, mający ze mną więcej wspólnego niż przyjaciele. Trzymajcie się i nie odpuszczajcie, nigdy nie wiecie w jakim momencie pojawi się dla was stokrotka

Mam na imię Michał. Mam 20 lat i nie poszło mi najlepiej w życiu. Prawdopodobnie tak jak jakiejś części was, chyba dlatego tu jesteśmy. Po bardzo ciężkim okresie w moim życiu, miałem 2 letnie załamanie. Przez jakiś rok nie wychodziłem z pokoju. Nie rozmawiałem z nikim. Nie ufałem nawet sobie. Patologiczne środowisko, alkoholizm w rodzinie, brak szczęścia w miłości. Przez te dwa lata straciłem kontakt z każdym z moich bliskich. Przez długi okres żyłem sam, ale ostatnio pojawiła się dziewczyna. Po jakimś czasie przełamałem się emocjonalnie, zaangażowałem się. Pokochałem. Godzinę temu dowiedziałem się że wróciła do swojego ex. Była z nim 3 lata i chyba powinienem był się tego spodziewać. Jestem tu, bo nie mam nikogo z kim mógłbym porozmawiać, a to naprawdę bardzo boli, kiedy zaufa się komuś po takim czasie.. ale schemat jest dalej nieugięty. Dalej c--j mi w dupę. Jeśli macie w swoim życiu kogoś, kto jest dla was ważny, kogoś kto jest dla was wsparciem.. to dbajcie o tą osobę, bo dopiero kiedy zostaniecie sami, zrozumiecie jak ważna to była dla was osoba. Oby wszystko ułożyło się wam jak najlepiej

Mam dopiero 24 lata, a już czuję, że to mój koniec. Czuję się jak kompletny wrak człowieka, codziennie na skraju załamania nerwowego albo i jeszcze więcej. Nie mam żadnych znajomych poza tymi z internetu, porozrzucanymi po świecie, i jestem niezdolny do ich odwiedzenia. Chcę zostać powieściopisarzem, a nie potrafię już podjąć najprostszych decyzji we własnym życiu. Muszę praktykować wręcz przysięgę milczenia, żeby nie sprowokować najkrótszym komentarzem kłótni i nie rzucić się do gardła któremuś członkowi tej toksycznej bandy zwanej moją rodziną. Jedyny spokój odnajduję w pracy, gdzie jestem zbyt zajęty, by myśleć.
_Jestem *zmęczony*.

anon lvl 16, walczę z depresją od roku
czuję sie jakbym zawsze wszystkim przeszkadzał
jakbym nigdzie nie przynależał, jakby moja obecność nie byla wiele warta
najgorsze jest poczucie rezygnacji, poczucie że zawiodłeś, siebie czy innych. Tak bardzo chciałbym być wstarczający. Wystarczający do kochania, do życia. Do życia a nie egzystowania. Przeż całe życie przede mną prawda? Kilka prób samobójczych za mną. Znowu chcę z tym skończyć. Nie ma tu dla mnie miejsca - nawet jeśli jest, jestem zbyt zmęczony by go szukać. Trzymaj się, kimkolwiek jesteś i nie daj pożreć się temu światu

Niesamowite a zarazem przerazające jak jedna wazna osoba moze na nas wpłynąć. Boję się. Boję się przyszłości, czasu, który cały czas płynie, nie da sie go zatrzymać, cofnąć. W kazdym momencie mysle, ze mógłbym go spedzac lepiej i ze marnuje tylko ten krotki czas który mam. Ale nie było tak kiedy byłem z nią. Zwyczajnie pierwszy raz od dziecka czułem się dobrze, szczęśliwie, czekajac na kazdy dzien. mimo tego, ze wiedzialem ze czeka mnie w przyszlosci duzo ciezkich momentów, chciałem codziennie wstawać bo bylem dla kogos wazny, tak samo jak ona byla wazna dla mnie. nawet jesli wiem, ze glupie jest uzalezniac sie od jednej osoby i zyc tylko dla kogos a nie dla siebie, nie umiem inaczej. Albo po prostu nie chcę, bo nie warto. Jak para ptaków, obydwa z jednym skrzydłem, ale razem mogą latać. wiem, ze to co pisze jest glupie, zalosne, ale co z tego, ze ktos tak pomysli, albo wrócę kiedyś i będę zazenowany tym jaki glupi bylem. Wszyscy i tak przedzej czy pozniej zapomną, a wrócić pewnie niedługo nie będę miał jak. I mam nadzieję ze tak będzie. Ale na koniec dnia, zrobiłbym wszystko, zeby bylo tak jak kilka miesiecy temu. Tęsknię_

#przegryw #historia #doomer
Zatwardzenie - Komentarze spod nowego klipu wracasz do domu pociągiem i czytasz komen...
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Jestem Piotr, mam 31 lat. Od 4 lat zdiagnozowana depresja. Od 5 lat nie mam dziewczyny. Wyprowadziłem się z rodzinnego domu realizować swój american dream ale nigdy nie byłem bardziej rozczarowany życiem. Spotkałem się z obojętnością, pogardą, znieczulicą, bezsennością, nieszczęśliwym zakochaniem i samotnością. Nic już mnie nie cieszy ani nie smuci, apatia. Znajomi mi mówią, że widać po mnie ale nie chce nic pokazywać. Określenie doomer jest chyba trafne. Życie nie jest piękne. Stałem się introwertykiem, neurotykiem, mam fobie społeczną, nie wiem czy potrafię kochać, czuć. Godzinami męczę tę playlistę, zawieszam się, nie myślę o niczym, czas ucieka a mnie dojeżdża życie. Ale przyjmuje już lekarstwa na sen i serotoninę, wiara też trochę pomaga...

Może i czuje się czasami jak piąte koło u wozu, może nie mamy dużo pieniędzy na zachcianki, może nie mam dużo ciuchów, może nie mam wyremontowanego domu, może nie mam siły i wracam do tej playlisty po roku, ale wiem i żyje w przekonaniu że życie jest piękne i staram się iść z tym podejściem dalej i tego też wam życzę

W sumie jest to piękne, że po czasie wracamy tu częściej, niż byśmy tego przypuszczali. Życie daje popalić i bardzo trudno tu o cokolwiek dobrego, ale co do czego da się dostrzec urok wszystkiego. Nawet w tych chwilach załamania i napadów gorszego samopoczucia. Ciągle szukamy i ufamy, że gdzieś tam jest wyjaśnienie i zrozumienie oraz, że może wcale nie jesteśmy tacy samotni na świecie. Nie wiem co konkretnie buduje ten urok życia, ale chyba właśnie tylko i wyłącznie coś wewnątrz nas, ta ufność i zdolność umysłu do tworzenia tego wszystkiego. I możliwość odkrywania sposobów, jak wzniecić w sobie spokój pomimo wszystkiego wokół, co stara się go za wszelką cenę zaburzyć. Powodzenia Wam życzę, trzymajcie sie

Nie
  • Odpowiedz