Wpis z mikrobloga

Ostatnio pod niebiosa wychwalałem BI ale przypomniałem sobie o odstawionym w kąt, królu wszystkich męskich perfum Kourosie.
Według encyklopedii, Kuros to typ posągu, przedstawiający stojącego, nagiego młodego mężczyznę z falistymi włosami i zagadkowym uśmiechem, z rękami zawsze wzdłuż ciała i lewą nogą wysuniętą do przodu. Co ma wspólnego definicja z zapachem? Jak się okazuje bardzo wiele.
1980 rok, lato, Avenue des Champs-Élysées.
Pewien Francuz o imieniu Pierre, marzył o tym, żeby odmienić swój los. Miał dość swojej pracy i życia pozbawionego perspektyw. Kiedy kolejny raz słyszał dźwięk zataczającej się pięciofrankówki na metalowej tacy, w myślach głośno przeklinał, wiedząc ile czeka go wysiłku na sam koniec zmiany.
Kiedy na zegarze wybiła 21, Pierre zamknął kratę oddzielającą chalet od przejścia podziemnego i zrezygnowany zajął się właściwą pracą, pracą jakiej szczerze nienawidził - przyszedł czas na umycie toalet.
Pierre wszedł do pierwszej kabiny, panujący tam zapach w połączeniu z upałem, który dał się szczególnie we znaki tego lata, ogłuszył go. Słodko-mdły zapach moczu, połączony z kostką o zapachu cytryny umieszczaną w spłuczce i subtelnie, prawie niewidocznie rozmazanym kawałkiem stolca na krawędzi deski dawało iście porażającą kompozycję. Zalał muszlę środkiem bakteriobójczym, oczywiście o zapachu cytrusów, ukląkł przed ubikacją i zaczął ją pocierać przy pomocy szmaty. Wtem... Z toalety wyłonił się dżin. Nie byle jaki dżin. Miał sylwetkę dobrze zbudowanego mężczyzny a widział ją bardzo dokładnie, ponieważ był ubrany jedynie w nagość. Niepokojące wrażenie, potęgował fakt tego, że unosił się nad toaletą, jakby ważył mniej niż powietrze. Jego muskularne ręce nie próbowały niczego zakrywać, bo i nie było czego się wstydzić.
Pierre spojrzał na dżina wielkimi jak spodki oczami i wydukał:
- k..k..kim jesteś?
- Jestem Kouros - odparł toaletowy dżin uśmiechając się tajemniczo - i mogę spełnić twoje jedno życzenie. Ale uważaj o co prosisz.
- Kourosie, chciałbym zrobić coś, co przyniesie sukces - powiedział
Dżin spojrzał zagadkowym wzrokiem na Pierra i odrzekł - niech tak się stanie - po czym zniknął
Obudził go szef potrząsając za ramię. Okazało się, że Pierre stracił przytomność i leżał na posadzce całą noc. Prywaciarz widząc wszechobecny brud, złapał Pierra i wyrzucił go z pracy, krzycząc na odchodne, żeby nigdy się więcej nie pojawiał.
Zrezygnowany bohater, szedł ze zwieszoną głową, trotuarem w stronę domu. W pewnym momencie ktoś potrącił go w bark.
- Pardon - odrzekł nieznajomy - nie zauważyłem pana. Ale, ale... cóż tak pięknie pachnie miodem, cywetem i cytrusami? Skóra, piżmo - cóż za bogactwo zapachu!
Lekko zmieszany Pierre nie wiedząc co powiedzieć, jednak doskonale pamiętając gdzie spędził ostatnią noc, odpowiedział - Kouros
- Kouros? Nie znam
- To moja własna kompozycja
- Och... Tak się składa, że jestem perfumiarzem i poszukuję utalentowanego człowieka do pracy w swoim atelier zapachu.
- Chętnie przyjmę posadę - odrzekł
Na drugi dzień Pierre stawił się w umówionym miejscu i natychmiast zabrał się do pracy. Zapach, który przez ostatnie lata wrył się w jego pamięć i skórę, stanie się w przyszłości gwarantem jego sukcesu. Po kilku godzinach, udało mu się go odwzorować z tak dobrze znanych mu składników, żeby już za kilka miesięcy, w roku 1981, ogłosić premierę nowego zapachu Yves Saint Laurent Kouros.
Pierre Bourdon - bo tak nazywał się twórca odniósł ogromny sukces, pamiętać jednak należy w jaki sposób wypowiedział życzenie. Dlatego właśnie, każdy kto odważy się w sposób godny używać tych perfum wypuszczonych spod ręki mistrza- sukces odniesie. Tak też się stało, czego przykładem jest generał Wojciech Jaruzelski, który Kourosa używał i 11 lutego 1981 roku został premierem PRL. Antoni Piechniczek, który zakupił Kourosa z pierwszego batcha, 5 stycznia został trenerem reprezentacji Polski, wielkim fanem Kourosa był także Józef Glemp, który 12 września pamiętnego roku został mianowany prymasem Polski. Legendarne moce Kourosa zlekceważył jeden z pasażerów samolotu PLL Lot, lecącego 26 marca z Warszawy. Samolot przewoził dwie palety tych perfum. Jeden z pasażerów drwił i obrażał twórcę oraz kompozycję zapachową. Podczas podchodzenia do lądowania na lotnisku w Słupsku, samolot uderzył dwukrotnie o ziemię, po czym stanął w płomieniach. Spośród 46 pasażerów i 4 członków załogi, zginęła tylko jedna osoba.
#perfumy