Wpis z mikrobloga

Trzy lata temu wrzuciłem taki wpis, myślę, że jest na czasie:
Wrzucam ciekawą wypowiedź sprzed kilu dni na facebookowej grupie o geopolityce.
Generalnie coraz częściej da się słyszeć głosy, że sytuacja Rosji jest delikatnie mówiąc niezbyt dobra co może skutkować szybkim pogrążeniu się kraju w chaosie.
Pojawiają się w związku z tym pytania co w takim chaosie będzie się działo rosyjskimi głowicami atomowymi.

Paweł Mrozek napisał taki komentarz o rosyjskim arsenale atomowym i przyznam, że brzmi to bardzo ciekawie:

Zdradzę wam pewne sekrecik dotyczący broni atomowej, o którym się nie mówi. Te tysiące głowic mogę nie wypalić. Głowice termojądrowe zbudowana jest z trytu i deuteru izotopów wodoru (dlatego bomba jest wodorowa), który w trakcie eksplozji zamienia się w hel. To główna część mocy bomby wodorowej. Deuter jest dość stabilny, ale przez to mniej bombowy jak to się mówi. Tryt odgrywa tu ważniejszą rolę, ale połowiczny okres rozpadu trytu to 12lat, co oznacza, że od samego leżenia w magazynie w ciągu 12 lat traci połowę swojej masy. Znika. Dlatego tryt trzeba w głowicach uzupełniać. Prawdopodobnie to nie jest dość skompilowane, ale tryt nie jest też tani. Większość głowic powstała do lat 80tych co oznacza, że wyprodukowanego wtedy trytu jest dziś 16 razy mniej. Przemysł zawsze go trochę wyprodukuje, ale ma wiele zastosowań naukowych, medycznych itp dlatego bardziej prawdopodobne, że aby utrzymać w sprawności głowice wodorowe, w ich nominalnej mocy, kanibalizacje się zapasy trytu z arsenału tych tysięcy głowic, które już powstały. Tak więc to jest pierwszy schodek. (errata: dzisiejsze głowice już nie zawierają trytu tylko litek deuteru, ale jest to bez znaczenia dla tego co piszę dalej)
Gorzej jest z zapalnikiem bomby wodorowej. Żeby stworzyć warunki do zapłonu małego słoneczka potrzeba nielichego zapalnika i w jego roli występuje głowica atomowa. Te z kolei są zbudowane z plutonu 238, który jest akuratni, jeśli chodzi o radioaktywność. Zbyt mała w przypadku bardziej stabilnych izotopów Plutonu i ten jest tylko kawałkiem metalu, który można sobie postawić na biurku (dość niezdrowe mimo wszystko), a zbyt duża i znika w ułamkach sekund. Stąd też pluton 238, który ma czas połowicznego rozpadu 88lat. Oznacza to, że od samego leżenia połowa tego metalu w rdzeniu w czasie 88lat zamienia się we własne produkty rozpadu. Tutaj zachodzi największa trudność, jeśli chodzi o utrzymanie w sprawności głowic, która uniemożliwia też wielu państwom budowę broni atomowej. Pluton to metal, który trzeba sobie wyprodukować z uranu w reaktorze, to raz. Aby ją zdetonować trzeba przekroczyć masę krytyczną plutonu. Dla plutonu to 10kg, ale mądrzy ludzie wymyślili jak z ekranami zrobić 7kg i mniej. Wszystko z oszczędności. Kula plutonu o takiej masie ma 5-4cm średnicy, ale siłą rzeczy nie odlewa się plutonu w postaci takiej kuli, tylko we fragmentach, które muszą być w głowicy umieszczone wystarczająco daleko od siebie, aby nie powodować reakcji łańcuchowej same z siebie ale w bardzo precyzyjnej konfiguracji i by w trakcie detonacji zostać dopychnięte przez eksplozję materiału pirotechnicznego, którym są otoczone. To, plus ekrany, które odbijają neutrony, na moment powodują powstanie masy krytycznej, wybuch atomowy, a ten inicjuje wybuch wodorowy. Ponieważ jednak plutonu cały czas ubywa istnieje czas rzędu nastu, dziestu lat, gdy jest go w głowicy już zbyt mało, aby po dopchnięciu pirotechnicznie stworzył masę krytyczną. Co więcej pluton nie paruje tylko zamienia się w produkty własnego rozpadu, które stają się domieszkami jego stopu a te nie mają ochoty wybuchać i co więcej dalej potrafią absorbować neutrony zmieniając właściwości całej tej kompozycji pierwiastków. Ponieważ pluton to ciężkie gówno i metal masakryczny w obróbce, jego wymiana w rdzeniu to zupełnie inna bajka. Twórcy głowic oczywiście nie byli w ciemię bici i projektując głowice pozostawili w nich pewną nadwyżkę plutonu tak by za szybko ten nie stracił możliwości przekroczenia masy krytycznej, ale nie mogli go zostawić za dużo. To jest drugi schodek.
Jest jeszcze inny problem. Ponieważ to wszystko się składa z silnie promieniujących izotopów w głowicy cały czas występuje silne promieniowanie i emisja neutronów. Uciekające neutrony walą nie tylko w materiały rozszczepialne i ekranujące, ale też strukturę materiału pirotechnicznego, materiały konstrukcyjne, elektronikę itp. Zmienia się kompozycja pierwiastków we wszystkich materiałach. Nawet materiał pirotechniczny poddawany takiemu promieniowaniu może lekko stracić swoje właściwości na przykład prędkość eksplozji, która z nieco inną prędkością sprężając też już zanieczyszczony pluton może okazać się kombinacją, która zawiedzie. Aby to było niezawodne przeprowadzało się testy. Ostatnie testy jądrowe, które sprawdzały czy to wszystko działa prawidłowo były bardzo dawno temu. Od tamtego czasu nikt nie sprawdzał, jak głowice eksplodują po długim czasie składowania. Jedno jest pewne, aby mieć pewność, że wybuchną muszą być utrzymywane w stanie bliskim nowości i to jest trzeci schodek.
Głowic jądrowych jest wiele typów. Na pewno jakaś niewielka część z nich została zaprojektowana w sposób, który nie był ekonomiczny, ale zapewniał ich długoletnią gwarancję, po to by nie trzeba było przy nich wiele robić i każdy prezydent, czy pierwszy sekretarz za X lat miał nadal czerwony guzik, który działa niezależnie od tego co się będzie działo. Jednak zdecydowana większość głowic, zbudowana z myślą od użyciu ich jako broń taktyczna na polach bitew trzeciej wojny światowej w latach 70 i 80tych była wykonana z aptekarską dokładnością, aby z tego plutonu jaki wyprodukowano stworzyć jak najwięcej głowic do użycia w ciągu dekady, bo takiego Armagedonu się wszy spodziewali. To są właśnie te tysiące głowic w magazynach, które prawdopodobnie się systematycznie rozbiera na surowce wtórne, ponownie przetapia pluton i składa ponownie i jest to raczej dziś niewielka już produkcja, w celu zapewnienia minimum sprawnych głowic taktycznych tak by obsadzić nimi chociaż część tego co w silosach i na łodziach podwodnych. Czasami w prasie fachowej pojawiają się nawet informacje, ile głowic USA czy Rosja modernizuje czy enigmatycznie jakoś inaczej to się określa, ale nie są to ilości nawet zbliżone do tego co wyprodukowali w czasie zimnej wojny.
W każdym razie wiedząc jak to jest zbudowane i jak działa, to naprawdę istnieją nikłe szanse, że taka leżąca sobie przez 50lat głowica jądrowa wybuchnie zgodnie z planem, bo nikt tego nigdy nie sprawdzał. Oczywiście nawet niewypał, który przywali i rozrzuci kilka kilogramów wysoce radioaktywnego plutonu na twoim podwórku to nic fajnego, ale zdecydowanie nie spowoduje to zagłady miasta i nie jest to też Czarnobyl.
#rosja #geopolityka
  • 2