Wpis z mikrobloga

Pierwszy raz w życiu wybrałem się na koncert, znajomi nie chcieli, nie lubią tych kapel i mają inne ważniejsze wydatki życiowe.

Moje obserwacje są dosyć dołujące, na miejscu widziałem mnóstwo powitań ludzi, którzy znają się chyba tylko z piwkowania pod sceną lub innego #woodstock Oczywiście nie ma w tym nic złego, po prostu oni jakby na siebie wzajemnie czekali aby pogadać, pobawić się, zwyczajnie pamiętali.

Na mnie tam nikt nie czekał i nie potrafiłem jakoś zagadać czy utrzymać rozmowę, właściwie nic z tej konkretnej subkultury nie wiem, ot lubię muzykę zespołu x i się wybrałem. Trochę od czapy tam pasuję.

Ten sam koncert, to samo miejsce, a tak różne scenariusze. Z jednej strony uśmiechnięta grupka ludzi, którzy spotkali się przed, pobawią na stadionie, a potem jakiś mały after i do następnego. A z drugiej ja po prostu przemknąłem i jakby mnie nie bylo.

#smutek #gorzkiezale #przegryw
  • 2
@gzymspiwniczny: też ostatnio miałem tak na koncercie. Przychodz po prostu na muzę, może kogoś poznasz, ale rób to dla siebie jeśli masz ochotę. Takie drobne przyjemności tez są ważne
Co nie zmienia faktu, że można dziwnie sie poczuć, tak na 'przylepe'. Ja miałem wrażenie jakbym tam jednak nie pasował, jakbym udawał kogoś kim nie jestem. Ale to chyba mózg i nasze postrzeganie siebie płata nam figla. Bo dlaczego mialbym tam niby