Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 36
Dwa lata temu zacząłem jeździć na rowerze ale kondycja była na tyle słaba, że trasy po 30km to był mój max totalny gdzie ostatnie kilometry nie potrafiłem złapać oddechu, robienie tras po 20-25km wokół domu szybko się znudziło (ilez razy można jeździ tą samą ścieżką). Pojawił się pomysł kupna ebike i to był strzał w dziesiątke. Mogłem robić trasy po 50km z wysiłkiem który wkładałem wcześniej w trasy 25km przez co jeżdżenie stało się ciekawsze, mogłem sobie planować fajne wycieczki i dzięki temu zacząłem jeździć coraz częściej ponieważ sprawiało mi to frajdę. Pozniej zaczęły się wycieczki w góry (wkoncu ebike pomoże), coraz wyższe góry, aż wkoncu dzisiaj udało się z pomocą prądu wjechać na wysokość 2300m w Austriackich Alpach czego nigdy bym nie osiągnął gdyby nie ebike.
Spotkałem się z hejtem w stylu "aa bo to przecież samo wjeżdża to co to za wyczyn" - polecam sprawdzić czy ebike sam wjeżdża, można się zdziwić.
"Gdyby nie prąd to byś tam nie wjechał to nie ma co się chwalić" - oczywiście, ale gdyby nie prąd to by mnie tam w ogóle nie było i dalej bym kręcił kółka wokół wsi.

Tym wpisem chciałbym zareklamować możliwości jakie daje ebike dla osób które nie mają kondycji, a chciałby jeździć, zwiedzać, eksplorować. Jazda z wspomaganiem daje frajdę, frajda powoduje że jeździsz częściej, jeździsz częściej - uprawiasz częściej sport (ebike to nie motor - naprawdę nie jedzie sam - z małymi wyjątkami samoróbek).
Dla atencji fota z dzisiejszego szczytu :) jeżeli ktoś poczuje się urażony użyciem tagu #rower - trudno :) mi to sprawia frajdę, a dla mnie to jest ciągle rower.

PS. Alpy Austriacke są niesamowite pod kątem wypadów rowerowych. Jeżeli ktoś zna jakieś wysoko dostępne rowerem szlaki w tej części Europy to chętnie wypróbuję, trzeba podnosić poprzeczkę :)

#alpy #gory
Marval - Dwa lata temu zacząłem jeździć na rowerze ale kondycja była na tyle słaba, ż...

źródło: comment_1665267042cxgJsuULSbKgfsERrHx82O.jpg

Pobierz
  • 31
  • Odpowiedz
Przy normalnym jeżdżeniu na południu Polski i w większości niskim wspomaganiu zasięg to 110-150km.


@pr0pr: to już ładny wynik, można fajną wycieczkę zrobić. Szczególnie jak ktoś chce z płaskopolski jechać gdzieś na wyżyny albo w góry i nie ma do tego nogi.

I tu przechodzimy do sedna rozważań nad zasadnością takiego roweru: czy ktoś potrzebuje roweru żeby gdzieś dojechać, czy raczej lubi jeździć i się przy okazji pomęczyć żeby rozładować po stresującym
  • Odpowiedz
@cult_of_luna: normalnie wszystko mozliwe. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Napisz prosze, czy majac jeden dzien w tygodniu wolny lub maks 2 w miesiacu, tez nap... jak glupi na rowerze? Tez zbudowalbys na tym forme? Ciskasz @MARVAL i porownujesz jazde na rowerze do sprzatania. Bez sensu.

Po ostatnich 15km w gorach wiecej nie ruszam roweru. Wypowiedz sie jaka mam forme wg Ciebie. ( ͡° ͜ʖ
  • Odpowiedz
@wspomnienieciszy: nie ciskam i nie porównuję - nie czytasz ze zrozumieniem. Napisałem że lajtowa jazda na rowerze w tętnie 120-140 to taki rodzaj wysiłku jak sprzątanie u zdrowego człowieka. Jeśli jeździł z HR 170 to albo jeździł za szybko, albo miał zadyszki chodząc po bułki.

Po ostatnich 15km w gorach wiecej nie ruszam roweru. Wypowiedz sie jaka mam forme wg Ciebie


@wspomnienieciszy: nie wiem, ale nic nie rozumiesz
  • Odpowiedz
Ja przerobiłem mojego fata na elektryka jakiś czas temu i mogę powiedzieć że jest zajebiście wjeżdżać tam gdzie nikt inny na rowerze nie da rady, pod strome górki, dużo szybciej jechać niż normalnie i tak dalej. Wydaje mi się że ktoś kto nienawidzi takich rowerów to zwyczajnie dupa boli że nie ma siana albo/i umiejętności, aby taki rower zrobić. Na kondycję nie muszę raczej narzekać, dawałem radę na spokojnie po 120km w
  • Odpowiedz
@Marval: mam podobne przemyślenia po ostatnich wakacjach. Pierwszy tydzień na zwykłym, reszta na elektrycznym. Elektryczny dał mi znacznie więcej przyjemności. Przy podobnym poziome zmęczenia mogłam zaliczać parę razy dłuższe trasy, wspomagać się napędem elektrycznym w tych momentach, w których jazda stawała się nieprzyjemnie męcząca. Po powrocie z wielogodzinnego wyjazdu miałam nadal dużo energii do robienia innych rzeczy. Dawał też większy komfort psychiczny - świadomość, że bez problemu wrócę z dalekiej
  • Odpowiedz
@Marval ja żałuję, że żonie kupiłem zwykły rower zamiast elektrycznego. Męczy mi dupę, że z nią nie jeżdżę, ale wspólne wycieczki po max 15-20 km, trwające po 2 godziny to dla mnie męka bo więcej używam hamulca niż pedałów, a tak każdy byłby zadowolony.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Paczek_w_masle: zasięg liczę raczej w przewyższeniu niż w kilometrach, z doświadczenia zakładam 1600m przewyższenia przy planowaniu trasy, ale jeżeli podjazd jest asfaltem możesz spokojnie dodać 20%. Jeżeli w błocie, śniegu lub bardzo ciężkim terenie - odjąć 20%. Dużo też zależy od Twojej siły, te silniki bosha bardzo sprawnie współpracują z nogami i pozwalają ci cisnąć dodając prądu tam gdzie nie dajesz rady.
Energii brakło mi w sumie tylko raz gdy
  • Odpowiedz
Jak intensywnie musiałeś pokonać 20km żeby nie móc złapać tchu, lub w jakim stanie był Twój organizm wtedy?


@cult_of_luna: no tylko my mieszkamy w płaskiej jak stół Bydgoszczy a OP w Alpach, zapewne nie ma żadnej płaskiej drogi więc on na tych 20km to robi tyle w pionie co my na 150km :P
  • Odpowiedz