Wpis z mikrobloga

Jak któregoś razu, jeszcze na pierwszym czy drugim roku, mieliśmy turniej trójmagiczny to Dumbledore jako prezent wziął nas ze sobą na zawody w wyciąganiu trupów z wody w drodze wyjątku. Super prezent #!$%@?. Pojechaliśmy gdzieś #!$%@? za zamek, dochodzimy nad jezioro a dyrektorowi już się oczy świecą i oblizuje wargi podniecony. Rozłożył cały sprzęt i siedzimy nad woda i patrzymy na na odbicia w tafli. Po pięciu minutach mi się znudziło więc włączyłem discmana to mnie dyro #!$%@?ął różdżką po głowie, że trytony słyszą muzykę z moich słuchawek i się płoszą. Jak się chciałem podrapać po dupie to zaraz 'krzyczał szeptem', żebym się nie wiercił bo szeleszczę i syreny z wody widzą jak się ruszam i uciekają. 6 godzin musiałem siedzieć w bezruchu i patrzeć na wodę jak w jakimś #!$%@? Azkabanie. Turniej mamy w listopadzie więc jeszcze do tego było zimno jak sam #!$%@?. W pewnym momencie Dumbledore odszedł kilkanaście metrów w zakazany las i się spierdział. Wytłumaczył mi, że trzeba w lesie pierdzieć bo inaczej syreny słyszą i czują
#harypotter