Jeśli jesteś przegrywem, to musisz mieć naprawdę mocną psychę, aby bez spadku samopoczucia przebywać w miejscach publicznych. No, może już mniejsza o takie miejsca typu urzędy, szpitale itp. gdzie raczej nikt z entuzjazmem się nie pcha i raczej każdy jest towarzyszme niedoli w przedzieraniu się przez system... ale miejsca typu rynki miast, kawiarnie, restauracje, parki w ładne dni. Stężenie uspołecznionych ludzi przebywających tam wspólnie ze swoimi znajomymi czy partnerami, to wszechobecne szczęście i dynamizm to dla pogrążonego w bólu istnienia spierdona jeden wielki policzek i poczucie, że on chyba na tym świecie żyć nie powinien. Solidne spotęgowanie izolacji i poczucia wyalienowania ze świata. Ujrzenie na własne oczy tego dystansu między tobą, a normalnymi ludźmi. Jeśli jakiś samotny przegryw jest na to odporny i bez problemu cieszy się takimi miejscami - chylę czoła za odporność psychiczną #przegryw
@Kozikiewicz: czasami widuję takich ziomków, przy których od razu nachodzi mnie myśl "o kurde jaki stereotypowy wykopek ciekawe jaki ma nick", gdy widać w wyglądzie i mowie ciała taką klasyczną #!$%@?, ale to pozytywne doświadczenie takich ziomków zobaczyć
Stężenie uspołecznionych ludzi przebywających tam wspólnie ze swoimi znajomymi czy partnerami, to wszechobecne szczęście i dynamizm to dla pogrążonego w bólu istnienia spierdona jeden wielki policzek i poczucie, że on chyba na tym świecie żyć nie powinien. Solidne spotęgowanie izolacji i poczucia wyalienowania ze świata. Ujrzenie na własne oczy tego dystansu między tobą, a normalnymi ludźmi.
Jeśli jakiś samotny przegryw jest na to odporny i bez problemu cieszy się takimi miejscami - chylę czoła za odporność psychiczną
#przegryw