Wpis z mikrobloga

Katastrofa w Smoleńsku jest banalna:
Piloci lecą do Smoleńska. Od kontrolera białoruskiej przestrzeni powietrznej dowiadują się że w Smoleńsku nie ma warunków do lądowania: zamiast 1200 metrów widoczności poziomej jest 400. Lecą dalej w kierunku lotniska. Od kontrolera lotniska w Smoleńsku dowiadują się że w Smoleńsku nie ma warunków do lądowania: zamiast 1200 metrów widoczności poziomej jest 400, do tego mgła. Lecą dalej w kierunku lotniska. Od swoich kolegów z Jaka którzy wylądowali w Smoleńsku w ostatniej chwili (jak sami przyznają) dowiadują się że w Smoleńsku nie ma warunków do lądowania: zamiast 1200 metrów widoczności poziomej jest 400 (później 200), zamiast 100 metrów podstawy chmur jest "grubo poniżej 50", pod chmurami mgła. Lecą dalej w kierunku lotniska. Z jakiego powodu ?
a) chcieli popełnić spektakularne s---------o
b) nie rozumieli co znaczy "nie ma warunków do lądowania"
c) działali pod presją wagi lotu i rangi pasażerów; na pokładzie m.in. konstytucyjny zwierzchnik sił zbrojnych Lech Kaczyński oraz dowódca sił powietrznych gen Błasik Najbardziej sensowna jest odpowiedź "c)". W tym momencie pojawia się na scenie Macierewicz ze swoimi "ekspertami" i zaczynają mówić o wszystkim tylko nie o rzeczy najważniejszej, o odpowiedzialności osób znajdujących się na pokładzie samolotu. Macierewicz więc działa nie po to by katastrofę wyjaśnić, ale po to by odsunąć od prezydenta Lecha Kaczyńskiego odpowiedzialność za katastrofę.
#smolensk
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach