Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Siemka, mam na imię Adrian, mam 28 lat. Ponad rok temu zatraciłem wszelakie pasje, przestałem dbać oto w czym chodzę, nie mam na to siły. Coraz częściej zdarza mi się, że większość dnia spędzam głęboko w swojej głowie, imaginując tysiące sytuacji z życia, które nigdy się nie wydarzą. Od pewnego czasu śledzę tagi #przegryw, #depresja #samobojstwo itp. Niestety coraz częściej utożsamiam się w większością ludzi udzielających się na ww. tagach. Myśli samobójcze? To nie tak, że chce się zabić, chciałbym żyć jak inni, czuje tylko, jakbym był pod wodą w akwarium i patrzył przez szkło na wszystkich żyjących ludzi, jednocześnie nie mając pomysłu, jak z tego stanu wyjść. Złe myśli przychodzą nawet, jak ich nie chce, czasami wstaje rano i już mam w głowie plan, żeby sie powiesić, skoczyć z dachu i takie tam, nawet się nad tym nie zastanawiam, te pomysły przychodzą mi same do głowy. Mam 28 lat, moi wszyscy dawni znajomi mają jakieś życie, inni lepsze, inni gorsza, ja nie mam nic, prócz uzbieranych z pracy pieniędzy, nie pochodzę z bogatej rodziny, po prostu comiesięczna wypłata przestawała mnie uszczęśliwiać już dawno temu i wcale nie zarabiam mało. Ostatnio kupiłem sobie telewizor i konsole, pobawiłem się 4 dni i cyk, pasja wygasła. Od marca schudłem 32 kg, ostatnio potrafię nie spać po 2-3 doby, mam nieuzasadnione ataki paniki i lęku, zazwyczaj zaczynające się wieczorami. Od dłuższego czasu moim największym zajęciem jest błąkanie się po ulicach miasta, czasami siadam na ławce i widząc tych wszystkich ludzi dochodzi do mnie, jak bardzo mam #!$%@?. Piątek, godzina 20sta, wszyscy się bawią, są uśmiechnięci, tylko nie ja. Mam 2 kolegów, z którymi mogę wyjść na piwo, jednak oni mają po 21 lat, czasami czuje się przy nich jak opiekun z dziećmi, niestety nie są to ludzie, z którymi mógłbym pogadać o życiu, doradzić się. Niekiedy mam wrażenie, że robię za ich bankomat, no ale niech im będzie, przynajmniej można się z nimi pośmiać, wyjść gdzieś co jakiś czas na te 2 godziny, poczuć się trochę jak człowiek. Już dawno przestałem marzyć, że niczym dar od boga, spotkam osobę, która wysłucha, zrozumie i po prostu będzie przy mnie na co dzień, każdy z mojego rocznika kogoś znalazł, a ja? Czasami lubię się bezsensownie modlić, w żałosnej pozycji klęczącej, bez jakiejkolwiek odpowiedzi próbuje znaleźć w sobie coś, co spowodowało, że spotyka mnie taki los, nie wiem, jestem na to za głupi. Stagnacja, izolacja, wyalienowanie, pojęcia, które zrozumieją tylko jednostki. Jeżeli ktoś na sobie nie odczuł podobnego stanu, moje problemy wydadzą mu się błahe. Nie mam żadnego planu ani na przyszły dzień, weekend, ani nawet na życie (w sumie to jest, przychodzi codziennie rano ( ͡° ͜ʖ ͡°) ). Mam w miarę dobrą pracę, możliwe, że dzięki niej jeszcze mnie nie zamknęli w szpitalu. Nie jestem żadnego rodzaju pillowcem, trzymam się z dala od tych określeń, nie utożsamiam się z nowym pokoleniem i nazewnictwem, bowiem moje problemy są o wiele głębsze. Ciężko znaleźć osobę, która będzie przy tobie, gdzie średnio co drugi dzień jesteś w stanie, w którym nie masz za wiele do powiedzenia i nie masz siły nawet mówić, pustka w sercu, pustka w głowie. Samotność wyżarła mi szare komórki, ciągnie się to już 12 lat, od roku zaczynam sobie po prostu nie radzić. Bez planu na dziś, na jutro, bez marzeń, ani w sumie wspomnień. Mam wrażenie, że coś siedzi mi w głowie, coś, przez co jestem traktowany jak duch, a może to ja źle patrzę na świat? Jest za późno, żeby to oceniać, nawet jakbym chciał zacząć od nowa, nie wiem jak. Nie pamiętam innego stanu niż ten, w którym jestem teraz, nie umiem być inny. Nie chcę mi się pisać, co spowodowało, że moje życie ułożyło się tak nie inaczej, po prostu chce wyrzygać z siebie aktualny stan, pisze anonimowo, gdyż niezmiernie głupio byłoby mi, gdyby ktokolwiek kto mnie kojarzy, dowiedział się co mi leży na sercu. Nie potrzebuje porad typu "znajdź sobie hobby", byłem już na siłowni, biegałem, grałem w gierki, rozmawiałem ze starszymi w pracy, twierdzą że jestem gówniarz, żebym poszedł na impreze wyrwać dupe. To chyba nie wyjdzie, bo moje libido prawie nie istnieje xD

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #631cf74ba08746cacf443f08
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 8
@AnonimoweMirkoWyznania: Siema. Jestem parę lvl wyżej w grze zwanej życiem, ale miałem podobny stan. Też zacząłem tracić zainteresowanie czymkolwiek, przestałem odczuwać radość. Dopiero dzięki lekom się to poprawiło, choć niestety w moim przypadku skutki uboczne były zbyt duże, żeby to dalej ciągnąć w ten sposób.
Rozważ, czy to nie jest opcja dla Ciebie, jakiś dobry psychiatra w Twoim mieście będzie w stanie ocenić, czy leki / terapia mogą pomóc. Oczywiście, to
@AnonimoweMirkoWyznania: Przestań czytać tagi, które wymieniłeś, bo tylko pogarszają Twoją sytuację. Zwłaszcza, że są one w większości niesamowicie toksyczne i obracając się w takim towarzystwie nie masz prawa poczuć się dobrze. Zauważ, że czasami jeden artykuł, krótka wypowiedź jest w stanie #!$%@?ć cały dzień, a Ty prawdopodobnie takich wypowiedzi czytasz całą masę.

To jest pierwszy krok. Następny, to najlepiej udaj się do specjalisty, bo częste myśli samobójcze po przebudzeniu nie są
miarę dobrą pracę, możliwe, że dzięki niej jeszcze mnie nie zamknęli w szpitalu. Nie jestem żadnego rodzaju pillowcem, trzymam się z dala od tych określeń, nie utożsamiam się z nowym pokoleniem i nazewnictwem, bowiem moje problemy są o wiele głębsze. Ciężko znaleźć osobę, która będzie przy tobie, gdzie średnio co drugi dzień jesteś w stanie, w którym nie masz za wiele do powiedzenia i nie masz siły nawet mówić, pustka w sercu,
@Kokopas: Ja głównie brałem Aurorix, on mi najbardziej pomógł. Jednak po czasie mimo zwiększania dawki przestał. Obecnie biorę jedynie pragabaline doraźnie i czekam na terapię, żeby ją połączyć z innym lekiem pewnie. Jeśli to pytanie do mnie było ;)