Wpis z mikrobloga

#zalesie #gownowpis
Studiów się zachciało, magistra po inżynierze. To teraz rok pracy, by wrócić do jakiegokolwiek zdrowia, zarówno psychicznego i fizycznego. Na początku roku ponad miesiąc przykuty do wyrka (poza absolutnym minimum wstawania do roboty przed laptopem/studiów) bo walczyłem z efektem odstawienia leków na nerwicę lękową i stany depresyjne. Potem na szybko urlop bezpłatny na 3 tygodnie w robocie, bo w końcu tylko zlecenie. Skoro i tak nie byłem w stanie myśleć i działać, to po co mam firmę obciążać. Magisterka na przedłużonym terminie (obrona za tydzień), ale okupione siedzeniem od rana do nocy przed laptopem, bez jakiś poważnych treningów od roku, bo ani czasu, ani chęci przez problemy. Wynik: zajechane mięśnie i kręgosłup, do tego stopnia, że mam problemy nawet ze szczęką, policzkiem i okiem. Non-stop napięte i zdrętwiałe mięśnie w tej okolicy (miałem USG, bada krwi, nic mi nie jest pod tym względem), plus wróciła kontuzja szyi po wypadku samochodowym 2 lata temu. A że cały organizm jest połączony, to jak wysiadła jedna rzecz, to wysiada wszystko inne. A to tylko problemy z górną częścią ciała i to nie wszystkie ( ͡° ͜ʖ ͡°). Oczywiście psychika też jeszcze w strzępach. Ten rok spisałem na straty, oby kolejny był choć trochę lepszy.
Tak się lekko wyjęczeć muszę. Sam szmelc jakim są studia to opisywałem w innym poście.

ʕʔ