Wpis z mikrobloga

Robiłem kwerendę internetową w temacie. Przede wszystkim widać, że wyszukiwarki znajdują coraz mniej wyników i nie mówię tu tylko o samobóju, ale ogólnie. Internet się kurczy.

A co do samych poszukiwań, trafiłem na to nagranie gościa, który robił live na facebooku i strzelił sobie w głowę ze strzelby, zresztą kilka lat temu było o tym głośno i na pewno czytałem o tym przypadku na wykopie, chyba było znalezisko. (Naprawdę, nie polecam szukać nagrania, bo to nic przyjemnego.)

Później czytałem o exit bag. Wszystko wydaje się piękne i względnie łatwe, ale trafiłem na opracowanie medycyny sądowej, które opisywało dwa przypadki, zakończone powodzeniem, ale ciała znalezione były po kilku/kilkunastu dniach i widok rozkładających się trupów bardzo mnie osłabił.

Kiedy jest się po drugiej stronie, nie myśli się już o swojej materialnej powłoce, bo w ogóle się już nic nie myśli. Jednak - nie ukrywam tego - oprócz lęku niepowodzenia, odratowania, uszkodzenia ciała, mózgu, stania się warzywem, przeraża mnie też perspektywa poniewierania się zwłok. Ciało to też ja i czuję jakąś potrzebę, żeby je godnie zaparkować.

Może to jest paradoks, a może nie, ale czytanie o samobójstwie trochę mnie uspokaja, w tym sensie, że przypominam sobie, jak wiele rzeczy może pójść źle. Może nie tyle uspokaja, co oddala od niego. Z drugiej strony uważam, że brak drogi wyjściowej jest czymś przerażającym. Byłoby mi o wiele łatwiej żyć, gdybym miał w szufladzie kapsułkę "eutanazolu".

Problem z życiem jest taki, że ja naprawdę nie mam już pomysłów, tkwię po uszy w bagnie i sam z tego nie wyjdę. Jestem naprawdę bardzo przykrym przypadkiem i pomysły w stylu "wyjedź na magazyn do Niemiec" to nie ten etap i poziom.

Rzecz, która przytłacza mnie najbardziej, to świadomość, że życie jest już za drogie, a będzie tylko gorzej. Zupełnie nie wiem, czego mógłbym się nauczyć, żeby znaleźć niefizyczną pracę i utrzymać się samemu w maleńkiej kawalerce. Nie mam właściwie żadnych potrzeb materialnych. A już zupełnie rozbija mnie świadomość, że pracowałbym tylko po to, żeby być samodzielnie samotny. Żeby wracać do pustego mieszkania i jeść kolację ze świadomością, że czuję się jeszcze gorzej, niż kiedy mieszkałem z rodzicami. Że to dorosłe życie jest po to tylko, żeby żaden wykopek nie zarzucił mi niesamodzielności, bo przecież pranie i robienie zakupów są takie trudne.

Na tak wielu poziomach przespałem życie, depresja i zaburzenia osobowości zabrały mi tak wiele czasu i energii, obdarły mnie z człowieczeństwa i upokorzyły, że logout jawi się po prostu jako jedyne wyjście. Dla ludzi takich jak ja zwyczajnie nie ma na tym świecie miejsca. Dlatego właśnie uważam, że eutanazja na życzenie powinna być dostępna. Trwam w zawieszeniu między życiem a śmiercią, nie potrafię podjąć żadnej decyzji i czekam na sam nie wiem co.

#samobojstwo #samotnosc
  • 27
  • Odpowiedz
@Jerzypodbroznyofficial: średnia

W marcu 2015 roku dwóch studentów Alex Rossetto i Luke Parkin trafiło do szpitala w krytycznym stanie. Obaj wymagali dializowania. Rossetta i Parkim to studenci nauki o sporcie. Podczas eksperymentu, w wyniku pomyłki, podano im ekwiwalent 300 filiżanek kawy. Zamiast 0,3 grama kofeiny, otrzymali 30 gramów. Przykładowo: w jednej filiżance kawy znajduje się 0,1 g kofeiny.


Eksperyment miał za zadanie sprawdzić, jak na organizm i wykonywane ćwiczenia wpływa kofeina.
  • Odpowiedz
@lazik_lesny: Wybacz, że odpisuję po pauzie. Co do muzyki jeszcze, powinienem był to zaakcentować, że jest to również dla mnie, by tak to ująć, cierpienie w proszku. Kiedy mam odpowiednio zły nastrój, to niektóre piosenki czy kompozycje potrafią mnie zupełnie rozbić, ale wybieram je wtedy celowo i świadomie. (Dziwnie mi o tym pisać, ale muzyka Chopina tak na mnie działa, że mam poczucie obcowania z czymś - cholera, duże słowo, a
  • Odpowiedz
@psycha: Nie wiem jakie rzeczy Ci się ewentualnie mogą podobać, ale powiem tak: nie przeszkadza mi jednego dnia słuchać Możdżera & Holland Baroque czy Elżbiety Towarnickiej śpiewającej do ścieżki dźwiękowej "Papuszy", a potem chwycić coś bardzo "technicznego", elektronicznego. Emocje wywołują we mnie podobne, zmieniam po prostu środek wyrazu artysty.

Gdybyś miał kiedy ochotę wkroczyć na swego rodzaju bezpieczny "pomost", wal jak w dym. Czasami są to wąskie kładeczki, ale możliwe do
  • Odpowiedz
@psycha: Poczytaj Schopenhauera, Camusa, Dostojewskiego, Ciorana albo innych.
A jeśli lubisz pisać to pisz, choćby tylko to miało cię trzymać przy życiu.

"Pisanie dla Ciorana było najwspanialszą formą terapii z jaką zetknął się w swoim życiu. Jego intencją było przede wszystkim to, by coś wyrazić. "Kiedy wyrażasz coś co czujesz w środku, natychmiast sprawiasz że jest to o wiele łatwiejsze do zniesienia". Był to dla niego sposób na poradzenie sobie z
  • Odpowiedz
@lazik_lesny: Wysłuchałem podane przez ciebie propozycje. Rios - bardzo to fajne, mam takie skojarzenia z miksem kina noir i soundtracku do gry s-f. Pozostałe dwa zupełnie nie mój gust, chociaż muszę dodać, że w sumie dużo zależy od przypadku, czy nam coś podejdzie, bo pewnie gdybym miał bardziej wyciszony nastrój, to ambientowe klimaty i spokojna, dziejąca się powoli muzyka pewnie bardziej by do mnie trafiła.

Zrewanżuję się jeszcze czymś, co jest
  • Odpowiedz