Wpis z mikrobloga

@Krokiruks: jezu jak ja Cię rozumiem, całe dzieciństwo miałam #!$%@?, bo jak gdzieś były na cały gar potrawy choćby 2-3 ziarnka, to zawsze ja je trafiłam ()
  • Odpowiedz
@Krokiruks: u mnie niebieski ma w ziarenkach, ale rodzice jak robią coś pode mnie wiedzą, że mają dawać max co to mielony i też tyle co kot napłakał i tak jest ok ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Tryggvason: Ale nawet w kuchni azjatyckiej nie lubisz? No bo rozumiem, że te "czarne żelki" z dzieciństwa mogą się źle kojarzyć. Sam nie cierpiałem tego, ale po latach pokochałem. Wprawdzie one są lukrecjowe, ale skojarzenia z anyżem są wyraźne.
Natomiast anyż w połaczeniu z pomarańczami i kaczką to dla mnie mistrzostwo świata!

To się kocha albo nienawidzi

No tak, tutaj masz rację, to chyba tak jak z kolendrą :)
  • Odpowiedz
@paramyksowiroza: Myślę, ze jeśli anyż stanowiłby niewielki dodatek w daniu to pewnie po jakimś czasie bym się przyzwyczaił. Miałem tak w przypadku kminku. Teraz czasem sypnę troszkę do jakiegoś bigosu, ale oczywiście zmielony. Tam gdzie mocno czuć anyż to działa na mnie jak czosnek na wampiry, czyli te słynne asfaltowe cukierki i wódki anyżowe ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Kolendrę z kolei uwielbiam, ale wiem, ze niektórzy
  • Odpowiedz