Aktywne Wpisy
Mrbimbek +572
Dwa lata temu pomagałem uchodźcom z Ukrainy którzy z jedną walizką uciekali przed wojną, była w tym rodzina z którą kontakt miałem chwilę dłużej, trzy dziewczyny z matką i dwójka dzieci, pomagałem im szukać pracy, tłumaczyć dokumenty, pomagałem w urzędach. Jedna z dziewczyn dziś się odezwała, wrócili na Ukrainę a kilka dni temu urodziła syna, przez to jak im pomogłem w najcięższym dla nich czasie nazwała syna moim imieniem, taka drobnostka a
CLOUT_MMA +153
Sklep tego typu, że trzeba prosić ekspedientkę o towar. Mały, ciasny i słabo zaopatrzony, głównie w gównopiwo dla autochtonów i niewiele ponadto. Stoimy przy drzwiach - przypominam, czterech typów na kwasowym peaku - i rozkminiamy.
- Weź multiwitaminę.
- Nie, pomarańczowy.
- Ja nic nie biorę, to kradzież.
- A jak się zorientuje, że chcemy ją okraść?
- A chcemy?
- Ja chcę multiwitaminę.
- Dobra, idź do pani, ukradnij jej multiwitaminę.
Ponieważ dyskusja toczyła się głośno, pani chrząknęła znacząco i spytała:
- Co podać?
Spojrzeliśmy po sobie. Każdy oczy jak pięć złotych, fraktale #!$%@?ą po każdej płaszczyźnie, pod powiekami dyskoteka, a w głowie jeden wielki burdel. Wyglądaliśmy i zachowywaliśmy się prawdopodobnie jak uciekinierzy z ośrodka dla niepełnosprawnych umysłowo.
- Ty idź.
- Nie, ty.
- Ja nie idę, to kradzież.
- Anon, ty chciałeś multiwitaminę, więc idź ukradnij multiwitaminę.
Postanowiłem, że będę odważny. Poszedłem. Zrobiłem dwa kroki ku ladzie. Reszta stała za mną i trzymała kciuki. Słyszałem te wstrzymane oddechy, czułem się jak bohater. Jak Bruce Willis w Armageddonie. Jak Leonardo Di Caprio w Titanicu. Jak Adam Małysz na Turnieju Czterech Skoczni. Tak się zaplątałem, że stałem przy ladzie z zamkniętymi oczami i oglądałem specjalne wydanie Teleexpresu ze sobą w roli głównej.
- Co podać?
Otworzyłem oczy. Gdzie ja jestem?
- Eeee, poproszę multiwitaminę - powiedziały moje usta.
Pani popatrzyła na mnie jak na debila, zapewne całkiem słusznie, ale jednak podała mi sok.
- Trzy złote.
Co #!$%@?.
- Przepraszam?
- Trzy złote.
Pomyślałem, że to jest jak w Milionerach i że najwyższy czas na pytanie do przyjaciela.
- Chłopaki, o co tu chodzi? - zawołałem.
- Ukradnij jej trzy złote!
- Nie, daj jej trzy złote!
- Weź pomarańczowy!
Odwróciłem się do pani, zapewne z mocno przepraszającym wyrazem twarzy i wzruszyłem ramionami. Sprzedawczyni chyba ogarnęła, że jesteśmy wszyscy bardzo mocno nie halo, bo powiedziała:
- Niech mi pan zapłaci, pieniądze ma pan w portfelu.
Portfel. To grube w kieszeni. Jasne.
Wyjąłem portfel, zaglądam do środka, a tam zonk. Jakieś papierki, blaszki, w ogóle nie wiem o co chodzi, co to w ogóle jest.
- Trzy złote...?
- Tak, niech pan mi da coś, to wydam.
Zajrzałem jeszcze raz do portfela, a tam dalej jakieś papierki, blaszki... W dodatku żaden nie był pomarańczowy. Po chwili namysłu wyciągnąłem pierwszy papierek. Był tam namalowany profil jakiegoś brodatego faceta w kasku. Multpilikował się i wyginał na wszystkie możliwe strony, jeden papierek, drugi trzeci, no jeden wielki fraktal. Szukałem jakiejś wskazówki, że to to czego mi trzeba, ale nic nie znalazłem. Nawet nie był pomarańczowy. W ogóle nie miałem pomysłu do czego to coś może służyć. Do jedzenia?
Ugryzłem banknot, ale nie był dobry i nie dało się go oderwać.
- Zapłaci mi pan, czy nie?
A może to nie chodzi o papierki? I nagle mnie olśniło. Barter! To chodzi o barter, handel wymienny! Ona da mi sok, a ja jej dam portfel. Takie proste!
Schowałem papierek ze zmultiplikowanym facetem w kasku do kieszeni, wziąłem sok, dałem jej portfel do ręki i czym prędzej wyszedłem ze sklepu, żeby tylko nie musieć dalej użerać się z problemem pieniędzy.
- Zapłaciłeś?
- Tak. Chodźmy stąd jak najszybciej, na jakąś łąkę albo co, bo nie zdzierże tu ani, #!$%@?, minuty dłużej.
Poszliśmy w dal, przed siebie.
O tym jak szukaliśmy później tego sklepu, żeby odzyskać mój portfel, w którym miałem wszystkie pieniądze na resztę pobytu i podróż powrotną do domu, kartę do bankomatu, dokumenty itp. itd. pisał nie będę, bo ile się wtedy wstydu najadłem to moje. Ale trip był całkiem udany, bo jednak odzyskałem portfel. I sok też był całkiem smaczny.
#narkotykizawszespoko #perelkizhyperreala #pasta