Aktywne Wpisy
Van-der-Ledre +54
...................................................
169 cm, wzrostu
65 kg wagi
Przyrodzenie 15 cm
Psychika, która nie istnieje
Traumy
Nadgarstek 16cm
Wzrok -2.5
Brak emocji
Osobowość INTJ T
Prawie cała polska rodzina w piachu (matka rak, ojciec wypadek samochodowy, brat samobójstwo, babcia samobójstwo, dziadek zawał, kuzynka morderstwo, ciocia rak) (okres dekady)
Genetyczna, nieuleczalna choroba serca
Drodnokościstość
Samotność
Nigdy przyjaciół, nigdy za rękę, nigdy nic
Słaba odporność
Audi sedan 2001 rocznik
Komputer 2018 rok, windows 7
Mieszkanie
169 cm, wzrostu
65 kg wagi
Przyrodzenie 15 cm
Psychika, która nie istnieje
Traumy
Nadgarstek 16cm
Wzrok -2.5
Brak emocji
Osobowość INTJ T
Prawie cała polska rodzina w piachu (matka rak, ojciec wypadek samochodowy, brat samobójstwo, babcia samobójstwo, dziadek zawał, kuzynka morderstwo, ciocia rak) (okres dekady)
Genetyczna, nieuleczalna choroba serca
Drodnokościstość
Samotność
Nigdy przyjaciół, nigdy za rękę, nigdy nic
Słaba odporność
Audi sedan 2001 rocznik
Komputer 2018 rok, windows 7
Mieszkanie
PiotrFr +156
Raz pojechałem na wakacje i juz wiedzialem więcej. Drugi wyjazd był już do pracy, niestety przez agencje. Znalazłem się w alpejskim kurorcie z ok 50 chłopa z tzw Polski B. Niemal od razu okazało się, że nie pasuje do tego towarzystwa, które nie miało innych rozrywek poza piciem (najczęściej whisky z kieliszków popijając czymś). Ale jeden Francuz wybrał mnie do bycia "złota raczka" w luksusowym hotelu. To całkowicie odmieniło mój pobyt, bo mieszkalem i pracowalem gdzie indziej niż reszta. A dlaczego "niestety" przez agencje? Bo po powrocie do kraju okazalo sie, ze ta sie zwinela łącznie z ostatnia wyplata.
Chwile posiedzialem w Polsce i dogadałem się ze znajomymi mieszkającymi we Francji. Spakowałam wszystkie swoje rzeczy i ruszyłem. Miałem 22 lata i bylem pewien, ze nie wracam. Na miejscu trzeba bylo znalezc prace, co nie było proste, bo raz, że nie znałem języka (poza liczebnikami) i nie miałem zawodu jako takiego. Napisałem CV i wrzuciłem do skrzynki lokalnej firmy budowlanej. Na drugi dzien dostalem telefon (właściwie to moi znajomi bo jakbym mial sie dogadać przez telefon hehe) że szukają kogoś i się odezwie w tygodniu. Czekałem i czekałem. W piątek wsiadłem w samochód i pojechałem do tej firmy sprawdzic dlaczego nie ma odzewu. Spotkałem tam przyszłego szefa do polowy w betoniarce kującego młotem zaschnięte zaprawę. Powiedzial, ze nie mial czasu/zapomnial sie odezwac (wtedy tego nie rozumiałem ale akcja z betoniarka i "zapominalstwem" to był znak). Wszystko ok i mam przyjść w poniedziałek i liczy, ze ze mna podszkoli swoj angielski. I tak oto zostałem masonem (murarzem). Byłem wyluzowany, bo moglem sie z nim dogadać po angielsku. Okazalo sie tylko, ze jego nigdy nie ma a ludzie z ktorymi pracuje na co dzień znają tylko francuski (a jeden to i z tym średnio). Ale wszyscy byli życzliwi i wyrozumiali, więc mogłem uczyć się języka i zawodu jednocześnie a nie jest to latwe jesli nie wiesz co robić a w dodatku nie rozumiesz co ktos mowi.
Udalo sie znalezc mieszkanie. Małe miasteczko, 3 pokoje, kilometr do pracy i 600m do plaży. 450 euro z opłatami. Szef pożyczył na kaucje i pierwszy czynsz. Pracowaliśmy 4 dni i w piątek do południa. O ile dobrze pamiętam 1250 netto + 250 "pod stołem". Gdy załatwiłem dopłatę do czynszu (250) po opłaceniu mieszkania zostawało mi 1300, gdzie w Polsce przed wyjazdem zarabiałem jakieś 250/300. I to mając 3 pokoje niedaleko plaży. Wydawalo mi sie, ze jestem królem życia.
Paradoksalnie to, ze nie znalem wczesniej języka wyszło mi na dobre. Uczyłem się jak dziecko, codziennie, praktycznie tylko przez kontakt z nim. Dużym plusem było to, że ani wtedy ani przez te wszystkie lata nie poznałem tu żadnego Polaka (poza tymi znajomymi ale to wiekowe małżeństwo) więc miałem kontakt tylko z Francuzami.
Czy czułem się samotny jak czesto mowia emigranci? NIe. Jestem towarzyski i mimo nieznajomości języka lgnąlem do ludzi. Pamiętam jak zaraz po przeprowadzce do mieszkania siedziałem po pracy i zastanawialem sie co robic a w mieszkaniu obok pracował elektryk. Zapukałem do niego i trochę po francusku, trochę po migowemu powiedziałem, żeby wpadł na whisky po pracy. Jakoś tam pogadaliśmy i mamy kontakt do dziś. Prawie każdego dnia ktoś u mnie byl, w weekendy jadałem u mojego szefa. W ten sposob nawiazywalem relacje i wsiąkał w lokalna spolecznosc. Mysle, ze brak rodaków był tu błogosławieństwem, bo pewnie poszedłbym na łatwiznę i "trzymał" ze swoimi. Jest jedna niezręczność w byciu takim "kwiatkiem". Kazda osoba, ktora poznalem mnie pamięta przez imię/pochodzenie i często zagaduje a ja się często zastanawiam "kto to k.... jest?"
Panuje przekonanie, że francuski jest trudny ale to nieprawda. Jedyna trudnoscia jest to, ze nalezy do innej grupy ale technicznie jest jednym z prostszych. Po jakichś 3 miesiącach miałem wizytę u lekarza medycyny pracy i się pytał jak długo uczyłem się języka, powiedziałem, ze 3 miesiace a on, że tyle tu jestem ale ile przed przyjazdem.
Ogolnie wiem, ze nie mozna miec lepszego szefa niż Ghislain. Troche "czlowiek wichura" ale trzeba brać na to poprawkę i da sie z nim funkcjonować. Dlatego tez pracowalem tam 4 lata mimo, ze nie byl to moze moj wymarzony zawód.
W pracy byli mili i bezproblemowi gdzieś tak przez rok. Po roku zostałem szefem ekipy i niektórzy nie mogli tego przeżyć, zwłaszcza jeden co 20 pare lat pracował w zawodzie. Ale cóż, tacy się trafiają wszędzie.
Gigi będzie jeszcze nieraz w moich opowieściach, bo to człowiek który miał bardzo duży wpływ na to gdzie jestem i co robię.
Zgodnie z wynikami wczorajszej ankiety nie będę się skupiał tylko na konkretach (co ma sens, przecież nie wybiera się miejsca do życia tylko przez suche fakty).
Btw wybaczcie problemy z polskimi znakami.
Tag do obserwowania #francjadasielubic
#francja #emigracja #emigrujzwykopem
No widzisz, czyli nie ściemniam ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Będzie więcej ale stopniowo bo zaraz nie będzie o czymś pisać
Pierwszy wyjazd 2007 a na stałe koniec 2009
A co, nieprawda? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@PiotrFr: to nie jest imię męskie? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Żeńskie jest Ghislaine
A męskie bardziej z ą niż w ale też nie do końca. Nie wiem jak to fonetycznie zapisać. Niech będzie Gigi( ͡° ͜ʖ ͡°)