Wpis z mikrobloga

#murzyn #czarni #vinyl #asfalt #poezja #bajkidladzieci #janbrzechwa #kiedystobylo

Murzyn
Autor:
JAN BRZECHWA

W Głow­nie na ryn­ku stał czar­ny Mu­rzyn
W czer­wo­nym fra­ku, w cy­lin­drze du­żym,
A miał do tego żół­tą kra­wat­kę
I pan­ta­lo­ny ob­ci­słe, w krat­kę.

Nikt ta­kich czar­nych nie wi­dział tu lic,
Szli tedy lu­dzie ze wszy­stiich ulic,
Bo­wiem dzi­wi­ło ich nie­wy­mow­nie,
Że na­gle Mu­rzyn zja­wił się w Głow­nie.

Na­wet ap­te­kę za­mknął ap­te­karz
Krzy­cząc na żonę: "Chodź! Cze­mu zwle­kasz?"
I bie­gła mło­dzież z har­cer­skich dru­żyn,
Żeby zo­ba­czyć, co to za Mu­rzyn.

Trzej ko­le­ja­rze wy­szli z go­spo­dy,
Bo jesz­cze ta­kiej nie zna­li mody,
I rzekł z nich je­den, naj­bar­dziej krę­py:
"Pew­no przy­je­chał cyrk na wy­stę­py."

Syn mi­li­cjan­ta przez okno darł się,
Że tacy chy­ba żyją na Mar­sie.
Wstyd było ojcu, że się tak syn drze
Wi­dząc Mu­rzy­na w du­żym cy­lin­drze.

A to się wszyst­ko sta­ło dla­te­go,
Że Mu­rzyn nie­gdyś był mym ko­le­gą
I usta­li­łem z nim nie­odzow­nie,
Że się spo­tka­my za pięć lat w Głow­nie.

Pięć lat mi­nę­ło. Mu­rzyn z da­le­ka
Przy­był i na mnie na ryn­ku cze­ka,
A ja po­cią­giem jadę z Lu­bli­na,
Żeby po­wi­tać w Głow­nie Mu­rzy­na.
  • 1