Wpis z mikrobloga

Bardzo lubię czytań wypowiedzi 'strażników świętości lewego pasa'
Kim jest taki strażnik? ano, ktoś kto ma ból dupy, że ktoś ma czelność jechać lewym pasem wolniej niż on. Czyli wszelkiej maści poganiacze, zderzakowi dojeżdżacze itp. Uwaga, nie mam tu na myśli osób, które jadą sobie spokojnie lewym pasem i nagle ktoś z prawego im sie wpierniczy przed maskę, najczęściej bez lewego kierunku. Tym daję prawo do #!$%@?***a się.
Zawsze się oni powołują, że te mruganie długimi, trąbienie, podjeżdżanie pod zderzak wynika z tego, że 'lewy pas służy do wyprzedzania' a oni są blokowani przez zawalidrogę, przez którą nie mogą wykonać manewru wyprzedzania.
Taaa. Oczywiście powołują się za przepisy i wytykają łamanie tychże przez osobowy poruszające sie wolniej od nich.
I nie ma ty sztywnych ram. Ktoś przed nim jedzie 180 km/h tez bedzie zawalidrogą.
Przepisy, przepisy.
I tutaj dochodzimy do sedna mojego wpisu. Zawsze śmieszą mnie fikołki, gdy zapytasz czy on też tak przestrzega przepisów. skoro wytyka innym łamanie prawa, to sam pewnie jest idealny co nie? no nie. Wystarczy się takiego poganiacza zapytać, czy respektuje przepisów dotyczących limitów prędkości, to zaczynają się fikołki. No, najczęstszym argumentem jest to, że limity są 'z dupy'
Taaa. On może uważać, że limity są z dupy i to daje mu prawo do łamania ich. Oczywiście inni nie mogą mieć takiego podejścia.

#stopcham #polskiedrogi #bezpieczenstwonadrodze
  • 2