Wpis z mikrobloga

64 godziny. Tyle zajęło mi wbicie platyny w Crashu 4. Gra trochę trudniejsza od klasycznej trylogii, ale mi trudności nie sprawiały same plansze i przeszkody, co raczej brak ich znajomości. Na klasycznej trylogii zjadłem zęby i znam je na pamięć, a tutaj musiałem się wszystkiego uczyć od nowa.
Co do samej gry to mam kilka uwag.

Relikt idealny na maksa (trzeba przejść plansze zbierając wszystkie skrzynki, co najmniej 80% owoców wumpa oraz nie ginąc ani razu). - Najtrudniejsza rzecz do zrobienia, o wiele trudniejsza od czasówek. Mogli sobie darować, bo rozbijanie wszystkich skrzynek i wchodzenie do bonusu za każdym razem tylko po to, żeby na koniec zginąć od trudnej przeszkody staje się szybko nudne i zaczynasz już grać jak maszyna, bo masz całą plansze w pamięci, tracisz te 5 minut żeby na końcu znów zginąć. I tak z 10 razy. Limit 3 śmierci byłby bardziej usprawiedliwiony i przyjemniejszy.

Taśmy z retrospekcją - bardzo przyjemne i luźne plansze przypominające bardziej rozbudowany bonus. Można ginąć ile się chce, tak że fajne plansze na rozluźnienie i odpoczynek od ścisku żołądka przy reliktach idealnych na maksa. Większość plansz łatwa, poza paroma ostatnimi.

Tryb odwrócony - Nie podobał mi się ten tryb. Po pierwsze tryb odwrócony to nie tryb odwrócony tylko w lustrzanym odbiciu. Ja liczyłem na te same plansze ale odwrócone o 180 stopni i biegniemy z końca planszy na sam początek. Druga sprawa to filtry graficzne. Niestety filtry nie zmieniają się co plansze, a co każdy wymiar. Sprawia to, że pierwsza plansza którą gramy w danym filtrze graficznym jest jeszcze w miarę interesująca, ale pozostałe z danego wymiaru po prostu nużą i denerwują, bo dużo filtrów sprawia, że po prostu gówno widać. Do tego wystarczy dodać, że takich ciekawych filtrów graficznych jest może z dwa. Tryb zapychacz, nie potrzebnie dodawali.

Time trials - czyli czasówki. Mój ulubiony tryb z Crasha 3, a także z 1 i 2 w odświeżonej trylogii. Musimy przejść plansze na czas, rozbijając przy tym skrzynki z cyframi. Każda cyfra odpowiada na ile sekund zamrozi nam się czas. Do zdobycia mamy relikty szafirowe, złote, platynowe oraz dodane dopiero w czwartej części - relikty developerskie, żeby je zdobyć musimy pobić czas, w jakim ukończył planszę developer. Żeby zdobyć wszystkie osiągnięcia w crashu 4, wystarczą nam tylko wszystkie relikty platynowe, więc grindowanie reliktów developerskich sobie odpuściłem. Nie myślcie jednak, że skoro platynowe relikty są w drugiej kolejności, to są jakieś proste. Co to to nie. Gdybyśmy przechodzili plansze w normalnym tempie - po prostu biegnąc przed siebie - maksymalnie co dostaniecie to złoty relikt. Na platynowy musicie się postarać wykonując dwie techniki - slide spin oraz triple spin. "Wystarczy" rytmicznie naparzać a to w kółko a to w kwadrat. No i nie ukrywam jest to męczące, bardziej podobała mi się technika z crasha 3 - szybkie buty. Wystarczyło trzymać R2 a postać po prostu szybciej biegała. O developerskich reliktach nawet nie mówię, bo ich czasy są tak ciasne, że żeby zdobyć relikt developerski na wszystkich planszach, musiałbym chyba poświęcić na grę drugie tyle czasu. Tutaj przykładowy filmik jak wygląda bieg po developerski relikt w jednej z trudniejszych plansz. Przy okazji możecie zobaczyć jak wygląda slide spin oraz triple spin. Jak widać jest to dość trudne. Chociaż muszę przyznać, że mam relikty developerskie w dwóch planszach, nie starałem się o nie - przypadkiem mi tak dobrze poszło, że wpadły.

Podsumowując - Klasyczną trylogie oceniłem na 9/10, tu muszę dać jedno oczko mniej, bo o ile normalnie gra się tak samo przyjemnie jak w trylogię, to maksowanie już jest dosyć mozolnym grindem, a dodatkowe zapychacze nie ułatwiają sprawy. 8/10.


#ps5 #crashbandicoot
F.....n - 64 godziny. Tyle zajęło mi wbicie platyny w Crashu 4. Gra trochę trudniejsz...
  • 4
@Fiktorianin: Właśnie ogrywam Crasha 4 i tak jak lubię platynować dobre gry tak niestety teraz odpuszczam właśnie przez perfect relics - szkoda mi zwyczajnie czasu na mechaniczne wbijanie na pałe struktur każdego levelu tylko po to żeby godzinami katować każdy z nich aż uda się w końcu zaliczyć bez zgonu. Tym bardziej, że w sekcjach na szynie/niedzwiedziu absurdalnie łatwo jest skoczyć za słabo lub za mocno i ominąć jakąś skrzynkę bez
@Fiktorianin: szacun. z crashem spotkałem się kiedyś jak kumpel na wyjeździe miał jakąś wersje na game boy advance. Teraz kończe pierwszą część z n'sanity trylogy, ale za uja wacława bym się nie podejmował platynowania - szkoda czasu na uczenie się poziomów na pamięć ( ͡° ʖ̯ ͡°)