Wpis z mikrobloga

#warszawa #zabka Wczoraj poszedłem do żabki po gin. Jednej butli zabrało. Rychło wszedłem i spokojnym wzrokiem ja widzę, jest. Oto ona butelka ginu. Pewnym głosem i z uśmiechem mówię poproszę. Pan stawia, nabija na kasę jak kazda inna rzecz. W ten czas pada, leje nie jak z cebra ale pada. Wychodźmy na zewnątrz pogadać. Wcześniej mówiąc że zablokowałem konto IKO. Pan pali, romawiamy nan sensem życia. Mamy tyle tematów a papieros się kończy. Ja nie pale. Wchodzimy do środka, Pan sprzedawca pyta kiedy Pan będzie. A ja zdumiony pewnie jutro, czyli dziś. Ja zapłacę i wyciąga swoją prywatna kartę płaci za gin oraz za hotdog, którego ze smakiem znałem w drodze powrotnej. Zamurowało mnie,, mówię pan Przeciez mnie nie zna. Ja Pana znam przychodzi Pan często i jest spoko, miłym i dobrym gościem. Stoję nadal wryty. Dobrze jest jutro lub we wtorek pan odda. Nie czekając poszedłem do domu. Podał deszcz ale już nie tski. A w głowie myśl "jak to się stało". Dziś była inna zmiana, oddałem z zapasem pieniądze koleżance. Podziękowała i dalej obsługiwała innych klientów. Tak jak bym to była norma.
Pozdrawiam Pana Sprzedawca Z ŻABI w Warszawie na Orląt Lwowskich. W wszystkiego dobrego dla Pana.
  • 9
@CorniMati podobna sprawę miałem ostatnio w Chorwacji. Podjechałem z rodziną do jakiejś wiochy, totalne zadupie ale miało w Google maps dobrze oceniana knajpę. Zjedliśmy, mnóstwo pysznego jedzenia i przyszło do płacenia. Wyciągam kartę a pani mówi że tylko gotówką. Ja mówię że nie mam i że podjadę do miasta obok i wrócę za kilkanaście minut a ona na to że luz, że zapłacę następnym razem. Pierwszy raz na oczy nas widziała. Lekki