Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Czy Wasze zdrowie psychiczne się pogorszyło w ostatnich latach - nawet jeszcze przed pandemią? Jeśli tak, to czy myślicie, że to jakiś większy trend społeczny? Jeśli tak, jakie widzicie przyczyny tego stanu rzeczy?

Zastanawiam się na ile to trend globalny a na ile tylko mój konkretny przypadek. Pokuszę się o wylistowanie przyczyn, które według mnie są globalne:

Oto one:

1. Żyjemy coraz szybciej.
Lata 90'-00' nie były idealne, bo w Polsce była bieda i nędza, a poza tym byłem gówniakiem, więc pewnie trochę będę idealizował, ale nikt nie cierpiał na FOMO, nie był przyklejony do swojego smartfona 24h, nie było takiego pędu. Ja za gówniaka całą młodość siedziałem pod blokiem, rzucałem piłką do kosza i wracałem do domu tylko kiedy mama wołała z okna. Była beztroska, sporo nudy, nawet moi rodzice żyli spokojniej niż dziś. Nie było takiej presji społecznej jak dziś, że jako nastolatek musisz znać 3 języki, grać na 2 różnych instrumentach i nosić markowe ciuchy, bo Cię wyśmieją. W sumie nie wiem - czy dziś dzieciaki spotykają się poza szkołą - grają w piłkę, rzucają do kosza, grają w berka, mają czas się ponudzić? Chyba mniej niż kiedyś, bo rodzice wolą, aby siedziały w domu bo tak jest bezpieczniej. No a w domu trochę wieje nudą to z automatu przyklejają się do kompa / telefonu.

2. Poprzez rozwój technologii osłabiły się relacje społeczne.
Kiedyś często odwiedzało się ziomeczków w domu i to było całkowicie normalne. Grało się w jakieś karty, później gierki na pegasusie czy innym kompie w latach 00’. Dziś? Wydaje mi się, że ludzie spotykają się mniej, zdecydowanie więcej piszą ze sobą na komunikatorach, bo tak jest wygodniej. Poza tym media społecznościowe sprawiły, że wiesz co słychać u Twoich znajomych jeśli ich obserwujesz. Niby da się żyć bez social mediów, ale jest to trudne bo 95% społeczeństwa tam jest. Nawet patrząc po moich rodzicach widzę, że kiedyś częściej się spotykali z innymi ludźmi, teraz są trochę bardziej osamotnieni. Nie wspomnę o tym, że dziś większość nie zna swoich sąsiadów a kiedyś to było normalne. Może to tylko specyfika dużego miasta?

3. Wszystko powoli przenosi się do Internetu.
Paradoksalnie to co miało ułatwić życie (np. Facebook miał sprawić, że kontakt z ludźmi będzie prostszy) sprawiło, że ludzie spotykają się mniej, bo social media dają im poczucie, że "wiedzą co u innych słychać" i motywacja do spotkań jest osłabiona. A jednak nic nie zastąpi spotkania z drugim człowiekiem. Koniec końców ludzie gapią się w ten smartfon / laptop prawie cały dzień, bo praca tego wymaga, potem chcesz rzucić okiem co u Twoich znajomych słychać, trochę z nimi pogadać a po całym dniu nawet zakupy łatwiej wyklikać przez internet. No i tak stajemy się przyklejeni do technologii.

5. Ludzie są bardzo zajęci i zmęczeni.
Jak chcesz być ogarnięty finansowo, socjalnie itp to musisz inwestować w to dużo czasu. W zasadzie musisz postawić na jedną kartę. W Polsce da się zarabiać hajs, ale jeśli chcesz przekroczyć barierę 10k/netto to musisz a) ciężko pracować w jakimś korpo b) rozwijać swój biznes równie ciężko. Większość moich znajomych jest zajęta robieniem kariery (nic dziwnego, skoro za byle kurnik trzeba dać 500k PLN) lub wychowywaniem dzieci albo jedno i drugie. Dojazdy do pracy + praca + utrzymanie porządku w chacie + przygotowywanie jedzenia zabierze pewnie z dobre 11-12h dziennie… Ja sam ledwo znajduję czas, żeby się z ludźmi spotykać, bo na tygodniu po ogarnięciu powyższych rzeczy jedyne o czym marzę to odpoczynek. Nie wiem, może to kwestia pracy? Czasem myślę, że najlepsza byłaby praca na ½ etatu, ale rachunek ekonomiczny by się wtedy nie spinał xD

6. Ostatnie 2 lata.
COVID, wojna, inflacja podważyły fundmenty zachodniego stylu życia tj: "pracuj ciężko, a wszystko inne sobie kupisz". Dziś nawet lecąc na wakacje do Włoch nie masz gwarancji czy Ci nie odwołają lotu, więc nawet na urlopie dochodzi jakiś tam stres.

W dzisiejszym otoczeniu gospodarczo ekonomicznym trzeba się bardzo starać, żeby być optymistą. Trzeba szukać tych pozytywów, bo wystarczy chwilę poczytać newsy i człowiekowi się odechciewa.

Czy tylko ja tak mam? Czy to trend globalny? A może to po prostu kwestia dorosłości?

Zapraszam do dyskusji.

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #62d2af6792022bdb5cf1cfb0
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 4
Facebook miał sprawić, że kontakt z ludźmi będzie prostszy) sprawiło, że ludzie spotykają się mniej, bo social media dają im poczucie, że "wiedzą co u innych słychać" i motywacja do spotkań jest osłabiona.

@AnonimoweMirkoWyznania: w moim przypadku mega ułatwił kontakt i spotkam sie o wiele częściej niz kiedys. Mozliwe, ze to kwestia tego, ze mieszkalem na wsi i bylo ciezko sie dogadac. teraz jest tylko wiadomość tu o tej i sie
@AnonimoweMirkoWyznania: żadna z tych przez Ciebie wymienionych rzeczy.

Powodów bym szukał w wydumanych obecnie normach społecznych. Każdy chce mieć życie z reklamy, więc z tad biorą się wiecznie oburzone i urazone wszystkim "Płatki Śniegu", przez które ludzie poprostu boją się wchodzić w jakiekolwiek interakcje społeczne, żeby przypadkiem przez niewasciwe spojzenie pracy nie stracić.
Na dłuższą metę to jebnie i wrócimy przez to do wieków ciemnych i polowań na czarownice.
ZauroczonaKaryna: Piszesz straszne bzdury. Jestem rocznik 1984 i już wtedy w szkołach był podział na dzieci bogate i biedne. Bogate dzieci miały fajne ubrania i chodziły na dodatkowe zajęcia. Biedne dzieci chodziły cały czas w tych samych ciuchach i o jakichkolwiek zajęciach dodatkowych mogły tylko pomarzyć. Nie było wtedy wcale lepiej. Ja się wychowałam w toksycznej rodzinie, z matką drącą mordę non stop, aż dziw że nie popełniłam wtedy samobójstwa bo