Wpis z mikrobloga

Ktoś mi wytłumaczy jakie ludzkie potrzeby zaspokaja posiadanie Instagrama i dlaczego dziwnie się patrzy na ludzi którzy go nie posiadają?

Dla mnie to jest jakiś absurd wrzucać zdjęcie swojej mordy lub mord innych ludzi, jedzenia albo jakichś miejsc żeby inni mogli na to popatrzeć. O tych relacjach kręconych z ręki gdzie ani nic dobrze nie widać ani nie słychać to nawet nie wspomnę, co mnie #!$%@? obchodzi co w wolnym czasie robi jakaś Julka czy inny Oskarek, za to są jakieś punkty do bycia lubianym? Naprawdę te serduszka czy tam kciuki w górę działają jak strzały dopaminy i poprawiają nastrój?

W moim prostym umyśle to zahacza o próżność, jakiś ekshibicjonizm, wywalone ego i niezdrowe samouwielbienie.

Kiedyś to się swoje zdjęcia dawało na pamiątkę bliskim osobom, podpisane i z dedykacją.
Swoje zdjęcia z miejsc które udało mi się zobaczyć zachowuję dla siebie bo i tak nikt nie daje #!$%@? o to gdzie byłem i co widziałem, większość ludzi gdy zaczynałem dzielić się swoimi refleksjami na temat jakichś miejsc czy krajów ucinało mi w połowie zdania "a ja to ...", "a my to ...". Nikt nie słucha i gówno go to obchodzi dlatego nawet już nie podejmuję takich prób.

#przegryw
  • 3
@Gorzki_stulejarz: Sam nie mam instagrama i czuje się troszke wykluczony. Zawsze na spotkaniach towarzyskich wszyscy wiedzą wzajemnie co się u kogo wydarzyło w ostatnim czasie, jakieś plotki o innych co sobie tam porabiają w życiu. Ja jestem zawsze nie w temacie, bo nie wiem co tam u Anki z którą chodziłem do podstawówki naście lat temu.