Wpis z mikrobloga

Podróżowanie w czasach inflacji odc. 2. - Wielka Brytania.

Wróciłem z tygodniowego tripa do UK więc jeśli ktoś jest ciekaw relacji i kosztów to zapraszam.

Koszty

1. Loty: 0 zł.
Mieliśmy do wykorzystania punkty Wizz więc wykorzystaliśmy, ale loty do UK można trafić za śmieszne pieniądze tak czy inaczej.

2. Noclegi: 210 zł.
W Anglii spanko u znajomych, przekimaliśmy tylko jedną noc w Polsce bo przylot był późno w nocy. Nie wiem jak kształtowałyby się koszty angielskich noclegów, ale pewnie nie byłyby małe.

3. Transport: 870 zł.
W tym znajduje się koszt dojazdu do lotniska ok. 360 zł oraz transport publiczny w UK - dojechanie do dwóch miast, Liverpoolu i Manchesteru, a także dorzucenie się do paliwa znajomym, z którymi jeździliśmy po okolicach.

4. Jedzenie i picie: 1200 zł.
Głównie obiady/obiadokolacje na mieście plus jakieś wyjścia na piwko do pubu. Śniadania robiliśmy sobie sami.

5. Zakupy: 1040 zł.
Wszelka spożywka, pamiątki, pierdółki oraz 370 zł zostawione przez moją żonę w Primarku. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

6. Płatne atrakcje: 80 zł.
Wieża widokowa w Liverpoolu.

7. Rozrywka: 15 zł.
Grałem w szopna. Wiem, że to robienie ludzi w #!$%@?, ale były maskotki Crasha Bandicoota i bardzo ją chciałem. Oczywiście się nie udało. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

8. Inne: 110 zł.
Ubezpieczenie podróżne dla dwóch osób.

Razem za 7 dni: 3525 zł czyli 1762 zł za osobę. Not great, not terrible aczkolwiek zdaję sobie sprawę z tego, że duża część kosztów nam odpadła. Gdybyśmy mieli brać jeszcze nocleg na tydzień + wynajęcie samochodu (najtaniej za 2 dni znalazłem jakoś po 650 zł) i paliwo to pewnie wyszłoby więcej.

Kurs funta też nie sprzyja podróżowaniu po UK. Ja i tak niecałe 300 funtów kupiłem przed wyjazdem jakoś po 5,35 zł, ale później kurs już tylko rósł i obecnie to już jest ok. 5,65 zł.

Dałoby się to zrobić taniej nie jedząc na mieście bo jednak taki głupi obiad jak chińszczyzna (pyszna i duża) dla dwóch osób to ok. 190 zł. Pierogi w polskiej pierogarni w Chester to też ok 150 zł więc stołując się tak codziennie budżet kurczy się w oczach.

Można jechać na upartego na tych ich meal dealach (świetna sprawa swoją drogą) gdzie za 3-4 funciaki da się kupić zestaw meal (jakieś tortille, kanapki, bowle), drink (woda, soki, cola itp.) i snack (jakieś przekąski, batony, chipsy, falafelki). 2x na dzień taki zestaw i powiedzmy, że się zapchamy zakładając niewielki wysiłek kaloryczny.

Atrakcje

Z miast zwiedziliśmy Manchester, Chester, West Kirby i Liverpool. Ten pierwszy w ogóle mnie nie ruszył, nie ma tam nic szczególnie interesującego, nie ma żadnego fajnego klimatu, który mógłbym chłonąć, jedynie ta industrialna, ceglana zabudowa robiła robotę. Ładnie było też w tzw. Gay Village, wieczorem pewnie musi tam tętnić jakieś życie. Ale generalnie jeśli ktoś ma mało dni to Manchester bym odpuścił i pojechał do Chester, które już jest zdecydowanie bardziej interesującym i klimatycznym miastem.

Liverpool to też nie jest jakieś wow, ale doki robiły już fajny klimat, który momentami przypominał mi mój Szczecin. Kilka ciekawych muzeów też zobaczyliśmy aczkolwiek to o Titanicu ciut mnie zawiodło.

W West Kirby mieszkaliśmy i przyznam, że całkiem przyjemna mieścina. Spokojnie, cicho, schludnie. Jest gdzie się poszwendać, a spacerek po zatoce podczas odpływu jest fajnym doświadczeniem.

Jeśli zaś chodzi o zwiedzanie natury to pojechaliśmy do Llandudno gdzie obeszliśmy cypel Great Orme. Pogoda dopisała, widoczki były zacne (nawet Snowdon się pokazał), warto.

Dłuższy szlak zrobiliśmy w Peak District. 15 km łażenia wśród pastwisk, owieczek i lokalnych gospodarstw, a to wszystko w iście brytyjską, wietrzną pogodę. No był klimacik, podobało się dla mnie. Weszliśmy też po drodze na szczyt Shutlingsloe.

Podsumowanie

W UK jestem trzeci raz. Najpierw był Londyn, potem Szkocja, a teraz Anglia i nieco Walii. Nawet nie liznąłem tego kraju więc z przyjemnością bym wrócił zapuścić się jeszcze dalej, ale muszę przyznać, że panująca tam pogoda mocno mnie zniechęca. Ten wiatr bywał naprawdę irytujący, a wstrzelenie się w jakieś okno pogodowe to chyba naprawdę jest niezły fart.

Dlatego następnym celem jest kraj z już bliższym mi klimatem czyli słońce, morze, wysokie góry i odludzia. Dorwaliśmy loty w świetnej cenie i we wrześniu wracamy do Albanii! Wpisik do pamiętniczka po wszystkim też będzie bo jestem bardzo ciekaw w jakich pieniądzach uda się to zrobić. Stay tuned.

Poniżej widoki ze szlaku po Peak District.
#podroze #podrozujzwykopem #podrozowanie #turystyka #anglia #wielkabrytania
Pobierz
źródło: comment_1657546145L77cO6PeOE4KYg9KJAVRMw.jpg
  • 5