Wpis z mikrobloga

udało się! po latach studiowania ekonomii i rynku zostajesz biznesmanem. Wysyłasz swoje CV do ważnej firmy a oni z twoim wykształceniem szybko cię przyjmują. Zakładasz swoje najlepsze eleganckie ubrania, bierzesz w rękę walizkę wypakowaną dla picu kamieniami i idziesz do wielkiego szklanego budynku.
Witasz się po raz pierwszy z recepcjonistką i kierujesz w stronę windy, w korytarzu po lewej. Windy zawsze są w korytarzu po lewej. Wiesz, bo miałeś to na studiach.
Żelazne drzwi otwierają się z piskiem, ty i kilka innych osób wchodzicie do środka. Oni przyciskają przyciski typu piętro 4, 6 albo o zgrozo! 3. Nagle wszyscy kierują wzrok na ciebie. Wiedzą doskonale że nie wybrałeś jeszcze piętra, a nie kojarzą byś pracował na jednym z ich. Atmosfera staje się coraz cięższa. Wymieniają między sobą kilka spojrzeń, prawie gotowi cię rozszarpać a ty delektujesz się tą ciszą. Gdy emocje sięgają już zenitu, obracasz się na pięcie, z mocą i gracją wciskasz przycisk najwyższego piętra w budynku. Inne korposzczury od razu poznają kto tu rządzi i cicho skomląc spuszczają wzrok, jakby chcieli go zatopić w blasku podłogi. #!$%@? bety, nie mają nawet marynarki.
Gdy już sam dojeżdżasz na najwyższe piętro, drzwi się otwierają a ty wchodzisz na pusty korytarz. Wiedząc idealnie gdzie masz iść skręcasz nim w lewo, potem w prawo i znowu w lewo. Nagle zatrzymujesz się i stajesz przed salą z numerem 44. Zza drzwi słychać przytłumiony gwar żywej dyskusji.
odczekujesz tak kilka sekund, poprawiając kołnierzyk.
gdy już wszystko w twoim ubraniu jest w idealnym stanie mówisz do siebię cicho "to jest ten moment".
Jednym ruchem, naciskasz gwałtownie klamkę i otwierasz drzwi.
Nastaje cisza jak makiem zasiał. Wykrzykujący przed chwilą swoje racje ważni menedżerowie siedzą w ciszy nie dając prawie znaku życia. Jedyną ruchomą rzeczą w ich organizmach były teraz gałki oczne, dokładnie śledzące każdy twój ruch.
Wiedziałeś doskonale że są niczym drapieżniki, i rozszarpią cię jeśli zrobisz niedokładnie chociaż jedną rzecz.
Ale ty doskonale wiesz co robić. Przecież miałeś to na studiach.
Pewnym krokiem podchodzisz i z głośnym zgrzytem odsuwasz (jak już się spodziewałeś) wolne 3 miejsce po lewej i zasiadasz na nim.
Wszystkie oczy wpatrzone są w ciebie a ty nie przerywasz milczenia.
Nagle otwierasz usta, a z twojej krtani, jak grzmot rozłamują wszechobecną ciszę 2 donośne słowa:

pięć dolarów.


I nagle zaczyna się burza. Wszyscy zaczynają wykrzykiwać coraz to nowsze ceny "7 dolarów!", "8 dolarów!",
"6 dolarów i 50 centów"!
Nagle zatrzymuje to głośne odchrząknięcie z odległego krańca stołu.
To szef.
Dotąd siedzący cicho, jak tygrys przyczajony na ofiarę, człowiek charakteru rekina i postury niedziwiedzia chciał przemówić.

zysk firmy.


rzekł.
wszystkich zaskoczyły te mądre słowa.
Wszystkich za wyjątkiem ciebie. Już dawno byłeś na to przygotowany.
Niczym stary fechmistrz występujesz z ripostą.

cięcia kadrowe.


każdy patrzy na ciebie z szacunkiem.
szef z pełną powagą kiwa głową.
Ale ty już tego nie widzisz.
Od razu po tym wyszedłeś. Po drodze przewracasz jakiegoś beta korposzczura niosącego gorącą kawę, niech zna swoje miejsce.
Odjeżdżasz nowym lamborgini w stronę zachodzącego słońca.
A wy co frajerzy, nadal na kasie w maku?
#pasta #heheszki #biznes #gownowpis
  • 1