Wpis z mikrobloga

Będą trochę smuty i gadanie od rzeczy ale trudno

Jestem z pierwszego pokolenia XXI wieku i muszę powiedzieć, że największą tragedia jaka się nam przydarzyła to totalne zburzenie wszelkich fundamentów jakie spajały relacje sąsiedzkie. Właśnie przyszedł do nas nasz sąsiad (trochę gadają z moim ojcem), przyniósł nalewkę która zrobiła jego żona i posiedzieliśmy sobie trochę u nas na tarasie, pogadaliśmy o niczym i po prostu byliśmy razem. Chłop nieznacznie starszy niż ja, jedynie 8 lat a nigdy go wcześniej nawet nie poznałem. Po wszystkim rozmawiałem z tatą i powiedział, że za czasów jego młodości to była norma, że ludzie spotykali się i po prostu tak ze sobą siedzieli. Może żyje w jakiejś bańce i każdy inny ma tak codziennie, ale jeszcze nie zażyło się za mojego życia żeby ktoś przyszedł po prostu pod nasz dach i tak sobie z nami siedział (poza rodziną ale to co innego) i serio wywróciło to moje dotychczasowe życie o 180 stopi. Dlaczego porzucać ten społeczny aspekt życia zwłaszcza w tej najbliżej społeczności lokalnej? To było serio cudne, w porównaniu do takiego siedzenia przed komputerem jak zwykle mam w zwyczaju, z chęcią bym to robił częściej
  • 18
  • Odpowiedz
@Keiosss:
Brak zażyłości to jedno ale gorsze jest to, że szczególnie na nowiutkich osiedlach, gdzie mieszkania kupują (w zasadzie do niedawna kupowali, bo już ich nie stać) głównie 25-35 latkowie to jest wręcz wrogość. Nikt nikogo nie zna, każdy ma #!$%@? na sąsiadów, nie ma pojęcia czy automatycznie odpowiedział "dzień dobry" sąsiadowi, komuś z jego gości czy złodziejowi ale na fejsbuczku osiedla smarować na wszystkich czy wzywać policję o byle głośniejsze
  • Odpowiedz
@Keiosss: pamiętam jak na przełomie lat 1999 i 2000 wprowadzili się nowi sąsiedzi do bloku gdzie mieszkają rodzice, zaraz przed blokiem był stoliczek ławeczka, kawka, na przywitanie nowych potem kawka przerodziła się w piwko. Wszystko spontanicznie. Bez umawiania się. Inni sąsiedzi widzieli, że coś się dzieje więc po prostu się dołączali.

Jak wprowadzał się ktoś z dziećmi to zaraz szliśmy grupką żeby poznać, powiedzieć, że bawimy się w chowanego, berka itp
  • Odpowiedz
  • 10
@smk666 to prawda niestety. Nie wiem czy to wina konsumpcjonizmu czy czego, ale brak takiej zwykłej międzyludzkiej przyjaźni serio boli. Każdy sobie jest obcy i każdy sobie wrogiem, tragedia po prostu
Wprowadziła się do nas ostatnio taka rodzina i zgłosili moją rodzinę do urzędu bo im kwiaty (mamy kanny przed domem) zasłaniają wyjazd z ulicy. Jedna sprawa że wcale nie zasłaniają bo sprawdzałem a druga, jak im to przeszkadza to nie można
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 3
@Keiosss: to też zależy czy mieszkasz na wsi czy w mieście, gdzie jednak na wsi te kontakty międzyludzkie uważam, że potrafią być inne
  • Odpowiedz
@Keiosss: Jak byłem gówniakiem, to wpadałem do sąsiadów kiedy chciałem i oni podobnie. Siedziałem u nich czasem i oglądałem tv aż wszyscy sobie posneli i szedłem do domu. Drzwi nie były nawet zamykane na klucz tak u nich jak i u mnie.
  • Odpowiedz
@Keiosss: Nie wiem czy termin "Programowanie społeczeństwa" jest taką przesadą i wymysłem tych w aluminiowych czapeczkach.

Ludzie utracili zdolność komunikowania się i rozmawiania.
  • Odpowiedz
to też zależy czy mieszkasz na wsi czy w mieście, gdzie jednak na wsi te kontakty międzyludzkie uważam, że potrafią być inne

@Rynia:
Na wsi zaważa raczej to, że spora część mieszkańców bloków jest starszej daty. Mieszkałem jakiś czas w Pile na osiedlu zamieszkałym w większości przez mieszkańców 60+ i absolutnie nigdy nie było żadnych skarg ani problemów. Z każdym sąsiadem i sąsiadką zamieniłem dwa słowa na klatce, czasem jak mieli
  • Odpowiedz
@Keiosss: zobacz jak to robią dzieci tak do 8-10 roku życia. Przychodzą do grupy rówieśników i pytają czy mogą się pobawić albo po prostu zaczynają się bawić. Dorośli zatracili tą umiejętność.
  • Odpowiedz
Jedziemy na tym samym wózku pt. "nie stać mnie na samodzielny dom" i po prostu korzystamy jak najlepiej z tego, co mamy.


@smk666:

Ładnie napisałeś i to ostatnie zdanie zapamiętam sobie.
  • Odpowiedz
@smk666: Jakbym słyszał siebie ( ͡° ʖ̯ ͡°) Mam dokładnie to samo, znajomi wpadną dwa razy w roku na święta jak się zjadą i na urodziny moje czy różowej, a sąsiedzi potrafią Policję wezwać bo za głośno w planszówki gramy. Nawet fragment o gitarze się zgadza, bo też gram i miałem już wiele wizyt o godzinie 17, czy 19 że za głośno sobię rytm nogą wybijam. Dalej
  • Odpowiedz
Dalej wynajmujesz mieszkanie, czy wyprowadziłeś się do domu?

@Soundman:
Jeszcze wynajmuję (to piętro domu, więc jest chociaż w miarę). Był do niedawna plan na zakup domu w Polsce powiatowej od kiedy potwierdziło się, że nie będzie u mnie przymusu powrotu z home office ale chwilowo trochę pokomplikowały się przez inflację i kilka małych kryzysów plany na pozyskanie wkładu własnego, plus cena i rata skoczyły z 2100 do 5000 zł a koszty
  • Odpowiedz
pamiętam jak na przełomie lat 1999 i 2000 wprowadzili się nowi sąsiedzi do bloku gdzie mieszkają rodzice, zaraz przed blokiem był stoliczek ławeczka, kawka, na przywitanie nowych potem kawka przerodziła się w piwko. Wszystko spontanicznie. Bez umawiania się. Inni sąsiedzi widzieli, że coś się dzieje więc po prostu się dołączali.


@LubieGroszek: Niektórym to się nawet tak już zostało na tej ławeczce przed blokiem do starości ( ͡° ͜ʖ ͡
amstaf01 - > pamiętam jak na przełomie lat 1999 i 2000 wprowadzili się nowi sąsiedzi ...

źródło: comment_1656149492cjdpT1Og9PzTeqcHhlkOo2.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
@Keiosss: Na wsi to jest tragizm, tubylcy jeszcze jakoś ze sobą żyją normalnie ale z nowymi sąsiadami ciężko się ułożyć. Mieszkam 10km od granic miasta wojewódzkiego, więc migracja jest dosyć mocna. Jak tylko widzę kolejny budujący się domek, to się zastanawiam jaką kolejną mendę będę mieć za sąsiada XD
  • Odpowiedz
Jak tylko widzę kolejny budujący się domek, to się zastanawiam jaką kolejną mendę będę mieć za sąsiada XD


@ShowBiz:
Standard, miastowe się zjeżdżają i myślą, że wszystko da się załatwić przy pomocy donosów na policję.
  • Odpowiedz