Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 9
Przeczytaj proszę całość, ale tu TL:DR


Dowiedziałem się w sumie niedawno, że od tego roku zaczęło obowiązywać zwolnienie z podatku dochodowego dla wszystkich w wieku emerytalnym, którzy nie zdecydują się przechodzić na emeryturę. Pit 0 dla tych wybitnie niemlodych. I jest to nawet sensowne, i dobre, widzę jednak jedno katastrofalne ALE.

O ile krew mnie zalewa na każdego barana, ktory jedyne co potrafi to narzekać na wszystko co związane z polską edukacją, a zwłaszcza na podwyżki dla tych którzy jeszcze chcą tam pracować. O tyle trzeba podkreślić że naprawdę dużo musi się w niej zmienić. I tutaj spotykają się te dwa tematy w postaci nauczycieli w wieku 60+

Młody i średnio zaawansowany stażowo nauczyciel, chcący piąć się w drabinie awansu zawodowego ma obowiązek ustawicznego kształcenia się, wykazywania się swoją aktywnością i wprowadzania innowacji w szkole. Są to osoby raczej energiczne, niektóre nawet zmotywowane, a co istotne dość bliskie "kulturowo" swoim podopiecznym - nauczyciel stażysta może pracować z młodzieżą młodszą od siebie o niecałe 10 lat.

Ich zdecydowanym przeciwieństwem są belfry w wieku około emerytalnym. Osoby z ukończona ścieżka awansu, dla których nawet dodatek motywacyjny jest już poprostu standardem a nie premią (szczególnie że to ich dobry, znany od nastu lat kolega jest dyrektorem). Aktywności dodatkowe typu wycieczki szkolne, konkursy, przedstawienia, niepłatne zajęcia dodatkowe (płatne to inna sprawa...), słowem wszystko czego nie wymaga podstawa programowa pozostawiają młodszym kolegom. A że młodych ludzi coraz mniej to i np. wycieczek szkolnych coraz mniej. To właśnie ta grupa wydatnie pompuje średnie pensje nauczycieli. Jako beneficjenci reliktu zwanego wysługa lat, posiadając stawki za najwyższy stopień awansu, pracując ponad wymiar etatu 18 godzin - a mogą robić to bardzo łatwo, rezygnując z dodatkowych, niepłatnych aktywności które wymieniłem już wcześniej, a które to ustawodawca uważa za uzupełnienie czasu pracy do 40h/tyg - pompują swoję dochody do nienajgorszych poziomów około 5/6k. Do tego dochodzi innowacyjność w procesie nauczania. Niczym poziom nauczania w klasie, tak samo poziom innowacji w pracy równa się zawsze do najsłabiej radzących sobie osobników.

W tym momencie, te właśnie wypalone zawodowo, zmęczone życiem osoby dostają ogromną, dla wielu >1000zl podwyżkę. Już teraz, emerytura jest kilkadziesiąt procent niższa od ostatniej wypłaty netto, a co dopiero brutto. Jaką więc motywację mają mieć te osoby do przechodzenia na emeryturę? A to właśnie ta grupa w największym stopniu betonuje współczesną sytuację w edukacji. W wielu ośrodkach, tylko oni są wstanie utrzymać się z nauczania, pompują statystyki wynagrodzeń nauczycieli, blokują etaty zbierając kolejne wolne godziny w sąsiednich szkołach. Dzięki nim, a zarazem przez nich nie załamał się jeszcze wymagający zmiany system edukacji. A teraz pojawia się bodziec do "utwardzania tego betonu"

Wiem że grupa najmłodszych i najstarszych nauczycieli nie jest monolitem i jest dużo wyjątków od opisanych przeze mnie postaw. Jednak nadal uważam że pokazane tu trendy, może w mniejszym lub większym stopniu, ale odpowiadają rzeczywistości.

#edukacja #emerytura #nauczyciele #szkola #podatki #pis
  • Odpowiedz