Wpis z mikrobloga

Dzisiejszy bonus.

==============================
Tekst pochodzi z bloga separatysty o ksywie @Murz (a w życiu Andriej Morozow). Ten człowiek ma cieką biografię. Jest jaskrawym stalinistą popierającym Rosję. W 2014 r. próbował dołączyć do separatystów, ale uznano, że jest "agentem wroga". Przeszedł serię tortur, po czym niedoszli sojusznicy wydali go ukraińskiej stronie, przy wymianie jeńców, a ukraińska strona deportowała go do Rosji, a w Rosji otrzymał karę za nielegalne przekroczenie granicy. Pod koniec 2014 r. ponownie spróbował dołączyć do oddziałów separatystów i tym razem mu się udało. Poniższy tekst jest interesujący, jeśli wziąć pod uwagę jego skrajne poparcie dla stalinizmu oraz Rosji nawet pomimo tortur, jakie przeszedł. Dwa dni po jego publikacji autor skasował wpis. Zebrał za dużo uwagi, ale backup pozostał Counter Inteligence Team zrobił kopię, a jeszcze inni screeny :)
==============================

35 Armia Rosyjskich Sił Zbrojnych, walcząca w lasach w pobliżu Izyum, poprosiła o przekazanie, że dowództwo armii z powodzeniem poradziło sobie z zadaniem zniszczenia własnych oddziałów, a armia jest praktycznie wykończona. Z tej okazji do oddziału przyjechały ciężarówki Kamaz z pastą do butów i papierem toaletowym. Papier toaletowy, który przebył część drogi w ciężarówkach z nieszczelnymi dachami, oczywiście całkowicie przemókł i bez wysuszenia nie nadawał się do użytku (kwestia wywieszenia papieru na dużą skalę do wyschnięcia jest obecnie uzgadniana z dowództwem).

Zadanie zniszczenia własnych oddziałów ułatwiał dowództwu 35 Armii fakt, że po pierwsze, przeniesiona z Dalekiego Wschodu Armia była początkowo, bez dodanych później jednostek, niepełnym korpusem z zaledwie dwiema pełnymi brygadami piechoty zmotoryzowanej jako główną siłą uderzeniową, a po drugie, oddziały były zmuszone walczyć z wrogiem w lasach, Ogólnie rzecz biorąc, odtworzyła ona okoliczności maszynki do mięsa w Hürtgen z jesieni-zimy 1944 r. na froncie zachodnim II wojny światowej, gdzie Niemcom udało się dość długo powstrzymywać ofensywę aliantów, wykorzystując ograniczoną liczbę gotowych do walki jednostek, korzystając z ukształtowania terenu, umocnień i sprawnie działającego systemu ognia, zwłaszcza artyleryjskiego.

Dowództwo armii musiało tylko dopilnować, by żołnierze nie otrzymali środków niezbędnych do budowy jakichkolwiek umocnień polowych i schronów. W warunkach leśnych, gdzie znaczna część pocisków i pocisków moździerzowych nieprzyjaciela wybuchała w koronach drzew, rozrzucając dookoła odłamki, rozwiązałoby to w znacznym stopniu problem zabicia personelu i lekkich pojazdów pancernych, z których połowa była w tym czasie niesprawna technicznie, a druga połowa została uszkodzona przez te właśnie odłamki.

Dowództwo armii poradziło sobie z tym zadaniem. Ze środków mechanizacji lub przyspieszenia prac fortecznych dla całej armii było 20 ładunków okopowych (ładunek okopowy to niewielki ładunek wybuchowy, który swoim wybuchem pozwala na stworzenie okopu w twardym gruncie), które mogły nieco przyspieszyć wznoszenie umocnień jednego plutonu. Nie było wymaganej liczby łopat BSL-110, a kilofy nie były w ogóle dostępne. Brak łopat do budowy przynajmniej niektórych schronów uzupełniano, wykupując je w całej okolicy. W tym czasie sprzęt, który stał bez osłony, a którego nie można było okopać, był metodycznie niszczony przez wroga.

Ponieważ armia nie dysponowała ochotnikami, którzy mogliby szybko zakupić i dostarczyć choć trochę cywilnego sprzętu łączności, łączność w głównym okresie działań bojowych zapewniały na pierwszej linii frontu w najlepszym wypadku telefony polowe TA-57, a w większości przypadków — kurierzy.

Przeciwnik wyposażony w nowoczesne środki łączności radiowej oraz masowo i bez ograniczeń wykorzystujący bezzałogowe statki powietrzne, w tym komercyjne drony, przez cały okres walk był w stanie zadać naszym wojskom znaczne straty przy minimalnym wysiłku.

W ten sposób do początku czerwca udało się zredukować liczbę gotowych do walki żołnierzy w niektórych batalionach zmotoryzowanych brygad strzeleckich armii do 12-15 ludzi (64. brygada), podczas gdy łączna siła 38. i 64. zmotoryzowanych brygad strzeleckich wynosiła mniej niż sto ludzi w każdej z brygad, przy czym w każdej z nich piechota była rzeczywiście gotowa do walki.

Prywatne militarne jednostki, Wagner i Redut, odmówiły szturmu na pozycje wroga w okolicy, twierdząc, że TYLE pieniędzy, to im nie płacą

Ta korespondencja otrzymana od uczestnika walk z naszej strony daje nam prawidłową odpowiedź na pytanie: "Skąd armia rosyjska wie, jak przemieszczać duże formacje uzbrojenia po kraju i wprowadzać je do walki?".

Odpowiedź brzmi: NIJAK #!$%@?!

Walczcie za pomocą pasty do butów i mokrego papieru toaletowego.

Dodam, już na naszym, ługańskim, kierunku.

Szanowne Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej!

Tak, mam na myśli 57. brygadę Sił Zbrojnych RF, stacjonującą w Bikinie na terytorium Chabarowska, działającą w strefie 2. Fakt, że wymyśliliście, jak wysłać dwudziestoletnich chłopców na wojnę, nie nazywając ich poborowymi, jest oczywiście zajebisty. Ale ośmielam się przypomnieć, że fakt, iż podpisali z wami kontrakt, nie przeszkadza im być ukochanymi dziećmi swoich rodziców. A teraz tłum ich mamusiek i tatusiów oblega mnie, sierżanta Morozowa, z rozpaczliwymi prośbami o zrobienie czegoś w sprawie sytuacji w 57. brygadzie. Oblega mnie tylko dlatego, że cieszę się opinią człowieka, który będąc tu od wielu lat, nie pozostaje obojętny na problemy wojska i jest gotów rozerwać sobie pępek dla zwycięstwa, co zresztą czyni od maja 2014 roku.


Jeśli nie zdajecie sobie z tego sprawy, to w tej chwili wy, szanowne Ministerstwo Obrony Narodowej, dzięki waszym wielostronnym talentom, jesteście o krok od utworzenia "Komitetów Matek Żołnierzy" w wersji 2.0, tak jak podczas wojny czeczeńskiej, a matki-tatusiowie, ogólnie rzecz biorąc, nie przejmują się tym, że ich syn wziął królewskiego szylinga i w związku z tym mogą wsadzić wszystkie swoje pretensje do jego przyszłego losu tam, gdzie powinny być zgodnie z Kartą. Ja to rozumiem, ale rodzice nie. Są wzburzeni telefonami od swoich dzieci, którym mówi się o masowych dezercjach komandosów brygady po pierwszych poważnych stratach spowodowanych niskim poziomem wyszkolenia bojowego brygady, o tym, że ich dzieci są rozbrajane i zamykane w jakichś ustronnych miejscach, albo przetrzymywane jako dezerterzy, albo po prostu "w celu uniemożliwienia im ucieczki".

Dzieci z kolei nie są jakimiś tchórzliwymi gówniarzami, tylko rosyjskimi żołnierzami i, jak twierdzą ich rodzice, mimo wszystkich bzdur, jakich doznali, są gotowi do walki, ale rozpaczliwie chcą "wstąpić do milicji", czyli do Milicji Ludowej LNR, której funkcjonariusze nie dezerterują przy pierwszej poważniejszej przepychance i nie upijają się w sztok przy byle okazji lub bez niej.

Tak więc, drogie Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej, mam już serdecznie dość tego, że naprawiacie problemy z łącznością, bezzałogowymi statkami powietrznymi i innymi rzeczami, żebrząc o to jeszcze RAZ od podatników, którzy już raz zapłacili za niezwyciężoność i legendarność naszej wspaniałej armii. Na przykład kupiliśmy baterie litowe dla 57 Brygady, a nasi sygnaliści zespawali je domowej roboty spawarką, aby w pełni zastąpić dwa roztrzaskane akumulatory ich dronów, "zaimportowane" z izraelskiego "Bird-Eye 400" za pomocą rusyfikacji interfejsu, z którym wysłaliście bezzałogowe statki powietrzne 57 Brygady na wojnę. A teraz te drony latają z powodzeniem. Ale ja nie mogę zajmować się jeszcze i waszym personelem!

Proszę, drogie Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej! Proszę, drogie Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej, przyślijcie mi generała lub przynajmniej pułkownika, który będzie mógł sprawiać przynajmniej wiarygodne wrażenie, że nie ma w dupie żołnierzy i ma sensowny sekretariat do komunikacji z ich rodzicami, w przeciwnym razie ryzykujecie, że przekroczycie czasy Graczowa - formalnie nie będziecie jeszcze mieli poborowych na wojnie, ale "komitety matek żołnierzy" już ich będą miały.

Tak, nie pomyliłem się, pisząc "jeszcze nie", ponieważ większość gotowej do walki piechoty, którą dysponujecie, drodzy ministrowie obrony, została już zabita lub rozdrobniona, więc latem, za miesiąc lub dwa, pytanie może zostać postawione na próbę - "albo mobilizacja, albo haniebny pokój", i oczywiście "haniebnego pokoju" nie będzie, będziemy mieli haniebną klęskę i zamach stanu w Rosji. Jeśli wy, Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej, nie wiecie, to na przykład w DRL już wysyłają na front nie tylko 18-20-letnich młodzieńców, ale także diabetyków, i muszą prosić ochotników (!!!), aby dowieźli im insulinę na front.


==============================
#rosja #wojna #ukraina #aryoconcent #donbaswar
Postaw mi kawę lub Zostań patronem
Pobierz
źródło: comment_1654357583xbBZSNwy8xMJBXCr2wWQl6.jpg
  • 8
@Aryo: Myślałem że to jakiś fejk ale widzę teraz że autor jest legitny a to sprawie że to bardzo ciekawe info. Walki na wchód od Iziumia trwają od dłuższego czasu a 64 brygada oskarżona o masakrę w buczy też tam miała być i bronić się w tych lasach. Mapy pożarów z ostatniego miesiąca wskazują że tam było dość gorąco więc może faktycznie ktoś postanowił pozbyć się problemu ¯\_(ツ)_/¯ od dłuższego czasu
Pobierz
źródło: comment_1654359108tOPeoTxPScmy3FkB3GmI6a.jpg
@Aryo: jakim cudem można być tak cholernie niewyuczalnym?

Zrozumiałabym takie problemy u Chińczyków - w końcu nie mieli od dawna okazji prowadzić pełnoskalowej wojny - ale ruskie od Afganistanu regularnie gdzieś robią najazdy. I tu nie chodzi po prostu o korupcję, co tłumaczy średniowieczne wyposażenie apteczek, ale podstawowe szkolenie medyczne nie wymaga ani specjalnych środków ani szczególnie wykwalifikowanego personelu, bo to poziom wiedzy sanitariusza.