Wpis z mikrobloga

@Inguz: No i to ich naprawdę zbawi? Ja zawsze jestem do końca i kwestia wyjazdu/wyjścia zależy po prostu od wielkości koncertu i zorganizowania obiektu. Nie wygląda to dobrze jak artysta kłania się i zbiera owacje a ludzie tratują się w przejściu w drzwiach
@Courvoisier: bo może po prostu zaplanowali dzień według podanych godzin początku i końca koncertu i nie mogą siedzieć dłużej w trakcie kiedy publiczność będzie starała się wiecznie przeciągać zakończenie
@Courvoisier: Generalnie jestem w 99% przypadkach na koncertach aż po sępienie fantów ze sceny (kostki, pałeczki, Setlisty), ale czasem zdarza mi się wyjść z gigu wcześniej. Przykładowo: ostatni pociąg powrotny (następny za 6h), jestem totalnie wytyrany czymś do tego stopnia że ledwo stoję, ale choć na chwile chciałem się pojawić skoro już mam bilet.
Ale to zależy, ja ogólnie chodzę dużo na gigi (coś koło 40-50 na rok).
Zależy jak bardzo
@Courvoisier: to tylko Ci co wracają na wioskę, mogą nie zdążyć na ostatni autobus/pociag. Trzeba im wybaczyć tym bardziej że dotyczy to wg moich obserwacji max 1/5 publiczności.

A tak serio to nie ogarniam, to jest chyba jakiś wyścig,
styl życia, coś zakorzenionego głęboko, odruch bezwarunkowy. Bo np. w niedzielę ze mszy też ludzie wychodzą tratując się w drzwiach jak organista jeszcze gra. No nikt mi nie powie, że tyle ludzi