Wpis z mikrobloga

#perfumy #150perfum 431/150
Ted Lapidus Lapidus pour Homme (1987)

Zero beki z beki z tych perfum. Serio, nie ogarniam z czego bierze się ta pogarda dla Lapidusa. To nie jest nawet dziad, a co mówić jakiś śmierdziel, smród czy jakkolwiek inaczej jest on tu nazywany na wykopie. Lapidus nie odrzuca, nie śmierdzi i śmiało można powiedzieć, że Kouros jest o wiele mniej bezpiecznym zapachem, a Aramisy, Antaeusy, Salvador Dali pour Homme czy nawet taki Vetiver albo Habit Rouge Guerlaina mogą być trudniejszymi zawodnikami do udźwignięcia. Lapidus pour Homme to ciekawe, aromatyczne perfumy w dobrej cenie, którym warto się bliżej przyjrzeć i które nie pachną jak to co jest teraz popularne więc pewnie stąd ta niechęć.

Po pierwsze darujmy sobie jakieś porównania do Króla, podobieństwa do Kourosa nie ma. Osobiście znam dwa zbliżone zapachy do Teda, pierwszym jest jego sportowy flanker, a drugim Furyo Bogarta. Ciężko jest tu powiedzieć co rzuca się przed szereg, Lapidus pachnie jak dobra zgrana ze sobą kombinacja różnych składników. Od ananasa, przez lawende, cytrusy i kwiaty aż po nuty drzewne i bardzo charakterystyczną dla tego typu perfum drzewno-piżmową, słodkawą bazę, która właśnie jest też obecna w przywołanym Furyo Bogarta, ale i innych perfumach tej marki. Zalatuje też troche fougere, co prawda nie w stylu barbershop ale bardziej świeżego prania, do tego jest cytrusowo a i zioła z przyprawami też coś o sobie dają znać. Jak na perfumy za 72 zł to trzeba przyznać, że jest to całkiem złożona kompozycja. 90% morskich świeżaków, które w tym okresie zaczynały akurat co raz bardziej zyskiwać na popularności a niedługo potem przeżywały prawdziwy boom może się schować przy Lapidusie.

Parametry dobre, szczególnie projekcja. Opis jest na podstawie wersji z 97 roku od Dyniela, więc być może coś się zmieniło od tego czasu? Nie wiem, poprzedni kontakt z Lapidusem był ponad 5 lat temu więc nie pamiętam już jak to było z mocą nowszych baczy. Projekcja solidna mimo, że nie mogłem zapierdzielić porządnych chmur to zużywając całą próbkę projektował wyśmienicie a chłodny wiatr sprawiał, że do nosa dolatywały aromaty jakby świeżego prania. Trwałość 7 godzin. Nuklearna siła rażenia Lapidusa o której możemy poczytać w odmętach basenotes czy fragrantiki to będzie pewnie kolejne urban legend tak jak stare Le Male czy Rochas Man będące killerami. Bez jaj.

Rewelacja. Brak zwierzęcych nut sprawia, że są to zdecydowanie noszalne perfumy i mogą być używane jako zapach codzienny. Mimo, że jest tu wyraźnie wyczuwalny retro-vibe to nie ma syndromu dziada. No ale ciężko będzie przekonać do nich kogoś kto na co dzień nosi Bad Boya bo wtedy logiczne, że coś co pachnie jak totalnie z innej planety może mu śmierdzieć. Ja sam za dziadami nie przepadam, ale dla mnie dziad to Marbert Man czy Aramis a nie bohater dzisiejszego wątku. Miłego poniedziałku.

zapach: 7,5/10
trwałość: 7,0/10
projekcja: 7,5/10
cena: 72 zł za 100 ml
dr_love - #perfumy #150perfum 431/150
Ted Lapidus Lapidus pour Homme (1987)

Zero ...

źródło: comment_1653285438DQ9gZU007pChLtlyWcXRAc.jpg

Pobierz
  • 16
@dr_love a tak na poważnie to testowałeś dość stare wydanie, gdzie jednak więcej składników było naturalnych zamiast syntetyków wiec może faktycznie lepsze to jest. Najnowsza wersja to chemiczny syf.

Ja nie byłbym w stanie tego nosić, nawet jako odświeżacz w łazience się nie nadaje, ale gusta to gusta.
Nuklearna siła rażenia Lapidusa o której możemy poczytać w odmętach basenotes czy fragrantiki to będzie pewnie kolejne urban legend


@dr_love: nie do końca. Ta z lat 80 właśnie taka była.