Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Życie jest niczym prócz bezwartościowego zlepku marzeń, uczuć, chwil... Ludzie żyją, a potem umierają. Po co właściwie żyją? Aby coś osiągnąć co przepadnie? Aby budować/rozwijać świat, który nawet nie wiemy czy jest prawdziwy?
Budzisz się rano i już wiesz, że dzień będzie słaby. Budzisz się i patrzysz w sufit błądząc tylko wzrokiem szukając jakiejkolwiek energii, która pomoże Ci wstać. Nie ma jej, nie ma nic, nie masz już nikogo i nie masz pojęcia po co żyjesz. Bliskie osoby dawno odeszły - pierwsza miłość? Huh. Odeszła, bo sobie nie dawałeś rady. Ciągłe rady typu: 'Ogarnij się', 'Wstań i wyjdź do ludzi' nie działają. Nieraz 'rodzina', gdy mówiłem o problemach stwierdzała 'Jesteś mężczyzną i powinieneś się wziąć w garść', 'Nie bądź smutny'... Ale to nie jest tylko smutek, to jakby balansowanie na samym krańcu emocji. Jakbyś sam nie wiedział kim jesteś, gdzie jesteś i co najważniejsze - po co jesteś, ale tego ostatniego nikt nie wie.. Śmiało możesz wmawiać sobie wiarę w coś, wiarę że jest ktoś wyżej kto Ci pomoże, siła wyższa.. G**o prawda. Dzień w dzień, 4 lata i nic się nie zmienia - ciągle ta nieznośna niemoc w której nie dajesz sobie radę. Ciągłe leki, pobyty w placówkach. Nikt nie utrzymuje Cię na powierzchni, nikt nie stara się nawet zrozumieć jak Ci ciężko. Idziesz w nowe miejsce i wyglądasz na nieobecnego/smutnego i ludzie od razu Cię odsuwają no bo jak to tak.. Smutny? Wśród nas? Jak tak można.
Najgorsze jest to, że większość ludzi nie zważa na słowa. Powiedzą wiele słów i nawet te najgłupsze tylko po to, aby pokazać jacy to są samcy alfa - nieraz doprowadzając do krzywdy innych.
A reszta idzie za nim 'Hehe, ale mu pojechałeś, hehe'.
"Anon, siedź tak cicho jak zawsze wśród ludzi, hehe, nie masz prawa głosu". To jest dobijające.. Brak szacunku. Czasami masz po prostu ochotę wstać wyjść i nie wracać.. Ale są miejsca, które Cię do tego zmuszają. Szkoła? Praca? Zmienisz i co dalej? Dalej to samo. Tylko chore osoby potrafią zaakceptować chore osoby. Ciągle w Twojej głowie pojawia się uczucie 'Co jak by to skończyć?' i jedyne o czym myślisz to to jak zareagowali by inne osoby.. (Atencja?). Robi Ci się smutno, gdy myślisz, że ktoś poczuje odpowiedzialność do Twojego nagłego zniknięcia i nie będziesz miał okazji mu wytłumaczyć. Nie wrócisz już nigdy, to będzie rozdział zamknięty.
Nie dajesz rady.. Jesteś sam, a jedyne co jakoś Cie utrzymuje to leki. A czemu? Bo nikt nie chce być blisko, bo jesteś taką s
***iną, że czasami starasz się odsuwać ludzi, aby ich nie skrzywdzić.. ale przecież chcesz dobrze. Chcesz ich chronić. Ale wszystko strzela wielki ... . Ludzie myślą, że ich odsuwasz, bo starasz się ich zranić, a następnie w Twoim kierunku lecą kolejne słowa typu 'Jesteś zerem', 'Bawisz się tylko mną', 'Powinieneś zniknąć', 'Powinieneś nigdy się nie urodzić', przez co masz tylko ochotę upaść na ziemie i leżeć. Czekać na coś. Można nazwać to czekaniem na śmierć lub czekaniem na nadzieje.
Sam nie wiesz kiedy ostatni raz byłeś tak naprawdę szczęśliwy i kiedy Twój uśmiech nie był udawany. Kolejne dni się zlewają.
Wszyscy postrzegają Cię jako złego, ale starasz się.. Starasz się nadrobić swój wizerunek, mówisz 'Dzień dobry', 'Miłego dnia', a nawet ustępujesz miejsca innym ludziom. A oni tylko Cie przelecą wzrokiem i mają to w d
*e.
Jesteś tylko wyrzutkiem społeczeństwa. Tą najgorszą 'warstwą'.
Każdy dzień przepływa tak samo. Wstajesz, robisz co musisz - a jedyną ochotą jest usiąść w kącie i pochylić głowę, a następnie nadchodzi noc. Noc jest najgorsza, a zaczynasz ją od prysznica gdzie tylko opierasz głowę o ścianę i czekasz na najgorsze, lecz nic nie nadchodzi. Szkoda..
Kładziesz głowę i czujesz, że marnujesz życie. Ciągle czujesz się winny za swoją bezsilność - bo kogo innego winić? To tylko ja jestem sobie winny. A potem zaczynają się myśli o tym co zrobiłem, o tym co mogłem zmienić, o tym jak widzą mnie ludzie.. Widzą jedynie marną istote z której mogą się naśmiewać, a ona nic nie zrobi przeciwko.. Bo nic nie może. Myślisz o tym jak cudowne uczucie byłoby spadać z budynku i czuć ten szybki powiew na policzkach. Myślisz jak bardzo jesteś sam. Czas mija. Kładziesz się spać o północy - patrzysz na zegarek, a tam już pierwsza - potem druga- potem 3. Zasypiasz..
A Twoim jedynym pragnieniem jest się już więcej nie obudzić.
#przemyslenia #przegryw #codziennysynbozy #zycie #feels #oswiadczenie

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6288986abc01e9adc6f57c20
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Przekaż darowiznę
  • 2
  • Odpowiedz
Masz duże oczekiwania a prawda jest taka, że nikt Tobie nie jest nic winny. Każdy próbuje żyć tak jak umie i może. Zadaj sobie pytanie czy Ty realnie próbujesz rozwiązać problemy innych czy może jesteś skupiony tylko na sobie ale masz pretensje do całego świata, że nie interesują go Twoje problemy? To się nazywa hipokryzja
  • Odpowiedz