Wpis z mikrobloga

W sumie mam chwilę, więc pomyślałem, że naskrobie kilka zdań o moich przygodach w #irlandia
Uprzedzam, że niewiele się działo, ale strasznie mi się nudzi.
Pierwszy niepełny tydzień roboczy za mną.
Niepełny, ponieważ piątek był wolny od pracy, prawdopodobnie ze względu na niewielka ilość zamówień.
Już na horyzoncie pojawiają się pierwsze problemy...
Moi współlokatorzy narzekają na agencje twierdząc, że pobierają oni z wypłat zbyt duże kwoty.
Nie mam, więc złudzeń i wiem, że mnie czeka to samo.
W moim przypadku do tej pory nie zgadza się odległość, która pokonuję do pracy.
W jedna stronę zajmuje to ok. 25 minut.
Zgodnie ze wstępna umowa miały to być 2km.
W samej pracy nic ciekawego, praca banalna, ale Bogdan; (nie pamiętam, czy w ostatnim wpisie nie nazwalem go Staszkiem) z którym muszę w pewnym stopniu wspolpracowac, chyba podświadomie czuje się zagrożony, bo po tygodniu pracuje już w tym samym tempie co pozostali.
Czepia się, więc szczegółów, aby podkopać moją pewność siebie, ale sądzę, że w przeciągu kolejnego miesiąca będę już na tyle ogarnięty, by zacząć ofensywę i troszeczkę go utemperować, jeśli zajdzie taka potrzeba, póki co raczej staram się go zwyczajnie ignorować.
Podsumowując rozdział pracy; we wtorek będę kontaktował się z moim "prowadzącym" z agencji i stawiał jasne warunki dalszej współpracy, poniewaz, oprócz tego o czym pisałem wyżej, na payslipie brakuje mi jednej nadgodziny. Współlokator sugeruje, że może to wynikać z faktu nieposiadania przeze mnie PPS(identyfikator podatkowy).
Czekam na jego wyrobienie.
O czym nie wspomniałem wcześniej to fakt, że jako jedyny jestem zakwaterowany w pokoju jednoosobowym.
Pokój ma ten ogromny plus, że jest stosunkowo cichy i ma ładny widok z okna, gdzie pozostałe są zlokalizowane, albo przy toalecie, albo na parterze, gdzie znajduje się kuchnia i mają one widok na okna sąsiadów.
Pierwszego dnia gość z agencji zasugerował, że będzie starał się obniżyć koszt mojego kwaterunku.
Co ciekawe dosłownie przed chwilą Bodziu zasugerował, że jeśli obniżą mi czynsz ich kosztem to wszyscy schodzimy do salonu i płacimy te same pieniądze xD
Dla zrozumienia sytuacji reszta pokojów jest większą i ma dwuosobowe łóżka, więc jestem w pewnien sposób dyskryminowany.

To tyle o domku.

Jeśli chodzi o okolice to jest urokliwa, dzisiaj wszedłem sobie na okoliczny szczyt.
Wróciłem cały przemokniety, ale warto było.
Oprócz tego w czwartek byłem w lokalnym barze na słynnym Guinnessie.
W sumie piłem pierwszy raz i mi posmakował.
Żadnego szoku kulturowego do tej pory nie przeżyłem, o czym piszą często wykopki.
Ludzie są zwyczajnie mili, choć zdarzyło mi się, że w sklepiku osiedlowym ekspedientka była niezbyt miła, gdy "kupowałem" darmowa kartę sim.
Zaobserwowalem, że w pracy na przerwach ludzie w zasadzie ze sobą nie rozmawiają.
Nie wiem, czy to specyfika tego zakładu, czy tak to już tutaj bywa.
Rzeczą, która mnie póki co irytuje to robienie tutaj zakupów.
Mam wrażenie, że wybór jest dość ubogi w porównaniu do Polski, a część produktów droga jak np. alkohol.
Raz w tygodniu wybieramy się, więc do Lidla na większe zakupy, na codzień robię zakupy w SuperValu.

Aha przypomniało mi się, że mam czasami cholerny problem, żeby zrozumieć Iroli w pracy.
Po za Paulem, który jest kierownikiem i stara się mówić do nas czystym angielskim.
Dodam, że na dobra sprawę to nie trzeba znać w ogóle angielskiego, bo i tak większość, rzeczy w hałasie w którym pracujemy wyjaśnia się gestami.

Do następnego wpisu.
#emigracja #tadumtssszagranico
Tadumtsss - W sumie mam chwilę, więc pomyślałem, że naskrobie kilka zdań o moich przy...

źródło: comment_1650218654hJYlNw5UbpBzothkiZtA28.jpg

Pobierz
  • 7
Mam wrażenie, że wybór jest dość ubogi w porównaniu do Polski, a część produktów droga jak np. alkohol.


@Tadumtsss: Zgadza się - i im dłużej tu mieszkasz, tym bardziej to widać w tysiącach produktów innych niż tylko spożywka. Są podstawowe i proste towary - nieco bardziej wymyślne są trudne do dostania - a zakup "z internetów" wiąże się zwykle z diametralnie wyższymi kosztami niż na kontynencie (no, może poza aglomeracją Dublińską).
@Tadumtsss: Co do zakupow to sie przyzwyczaj do skromnego wyboru towarow. Irlandczycy to bardzo ograniczony narod. Zasada ze "Lepsze jest wrogiem dobrego" dziala tu z pelna moca. Tak wiec 2, 3 rodzaje masla, 2, 3 rodzaje mleka, to samo z kawa, itp, itd....na poczatku to nieco #!$%@?, bo czlowiek przyzwyczajony ze sobie moze przebierac w towarze a tu wrecz przeciwnie...ale idzie przywyknac ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Mam wrażenie, że wybór jest dość ubogi w porównaniu do Polski


@Tadumtsss:
Podobnie jest w Niderlandach- nie udało mi się na przykład kupić łyżeczek do herbaty czy Old Spice-a.
Niektórzy twierdzą, że w Czechach też, ale tam nie zauważyłem wyraźnej różnicy.
Ogólnie jak wróciłem do Polski to byłem w szoku, że można kupić worki na śmieci w pięciu kolorach ;)
Jeżeli chodzi o kupowanie czegokolwiek to w Polsce jest genialnie pod
Przykłady to np: elektronika i komputery (poza standardami) oraz materiały przemysłowe/techniczne typu: blacha aluminiowa, stalowa, sklejki i drewno inne niż typowo "konstrukcyjne", podzespoły elektroniczne typu gniazda, wtyki, rezystory, potencjometry etc. i zapewne o wiele więcej.


@bialy100k:
Jeżeli chodzi o elektronikę to polecam Polską hurtownię tme.eu, która dostarcza do całej UE i nie tylko.