Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Pewnie wbije kij w mrowisko, ale co tam

Nic mnie tak nie irytuje, jak fakt - gdy wchodzę na wykop i widzę jakieś banialuki czy inne odrealnione ideologie. Opiszę dwie najgorsze z nich działające na niekorzyść społeczeństwa. Pierwsza z nich to związki bezdzietne, #antynatalizm czy inne #childfree

Wiele ojców za pewne się ze mną zgodzi - że dopóki nie mieli dziecka, ich życie było puste i jałowe. Nawet jeśli dobrze zarabiasz, masz fajną pracę, ładną żonę, dom, samochód, znajomych, modne życie, pasje, podróże, generalnie komfort życiowy - ale nie masz dziecka, nie czujesz odpowiedzialności za nic - często czujesz się w życiu zagubiony lub masz inne oznaki depresji. Nie dajesz z siebie 100% w pracy i na codzień, w związku. Nie żyjesz z werwą, nie podejmujesz wyzwań. Często żyjesz "z prądem". Robisz tyle ile musisz, wymagane minimum, coś tam się rozwijasz, ale nie wiesz czy to kierunek w którym chcesz zmierzać. Robisz coś, no bo coś trzeba robić.

Powiem przewrotnie - ale zastanówcie się, dlaczego najwięcej facetów osiąga sukces w wieku 30-40 lat? Dlaczego najwięcej facetów zostaje ojcami też w wieku 30-40 lat? Czy to jest przypadek? Niekoniecznie. Każdy ojciec wam to powie - że największy rozwój w życiu, motywacje do dbanie o siebie osiągniecie mając dziecko. Jako facet czujesz się czesto źle z jednego powodu - brak odpowiedzialności. Życie singla czy bezdzietne wydaje się takie fajne, bezproblemowe, tu pasje, tu wakacje. Ale właśnie jednocześnie jest to życie bez odpowiedzialności. I to zabiją męskość, inspiracje, kreatywność, ambicje, pomysłowość. To powoduje stany lękowe, gorszy nastrój, złe samopoczucie.

Na swoim przykładzie i swoich znajomych widzę jasno - dopóki nie mieliśmy dzieci - dawaliśmy z siebie niezbędne minimum. Niby była jakaś tam praca, awanse, ale wszystko robione na pół gwizdka. W momencie gdy pojawia się ta mała istota w waszym życiu - zmienia się wszystko. Myślicie, że każdy facet chce być ojcem? 90% facetów na myśl o dziecku ma odruch wymiotny, my nie mamy czegoś takiego jak instynkt macierzyński - że nagle wybija nam 35 lat, niby nigdy nie chcieliśmy mieć dziecka i nagle chcemy. My praktycznie nigdy nie chcemy dziecka. Ale gdy ono się pojawia - zmienia się wszystko. Zyskujemy esencję życiową, witalność. Motywacje do pracy, ambicje. Dopóki nie miałem dziecka robiłem studia, awansowałem w pracy, ale to było takie bezcelowe, niewiedziałem co chciałem od życia. Często miewałem też regularne okresy gorszego nastroju i takie myśli "a po cholerę to życie, nie ma sensu". Masę czasu poświęcałem na bezproduktywne "rozrywki" które tylko jeszcze bardziej pogarszały ten stan. Jednocześnie mój związek z kobietą na tym cierpiał. Dopiero po urodzeniu się dziecka - życie nabrało rozpędu. Mimo iż miałem mniej czasu - zacząłem go cenić. Zacząłem doceniać każdą wolną chwilę, wyrzuciłem masę szkodliwych nawyków ze swojego życia, typu regularne przeglądanie wykopu. Od tej pory miałem dla kogo żyć i chciałem dla niego jak najlepiej. Zacząłem naprawdę przykładać się do pracy, rozwoju, rozwijać własny biznes. Całe życie czułem, że jako facetowi czegoś mi brakuje i nie potrafię tego nazwać, w życiu nie domyśliłbym się, że chodziło o ODPOWIEDZIALNOŚĆ, za tą małą istotę. To jest tak kluczowy i niedoceniany czynnik życiowego sukcesu, że aż dziwie się jak mało osób o tym mówi. Wydaje nam się, że chodzi w życiu o wygodę, jednak nasze czasy są dla nas facetów zbyt komfortowe. Im mniej odpowiedzialności, tym gorzej się czujemy sami ze sobą - jeśli jako facet źle się czujesz i czujesz, że brakuje ci tej jednej rzeczy i nie potrafisz jej nazwać - to nie jest kasa, sukces, modne życie - to jest odpowiedzialność. Brzmi irracjonalnie i nielogicznie, wbrew powszechnej i przyjętej za jedyną prawdę opinii, ale tak jest.

Praktycznie wszyscy moi kumple mieli tak samo - chłopaki po zawodówkach skazani na porażki, bez dzieci - sami mieli prace za 2000-3000 miesięcznie, brak ambicji do lepszego życia, narzekanie. Nagle dorobili się dziecka - bach, jeden kucharz, otworzył własną knajpkę i dobrze mu się powodzi, ciągle się rozwija. Drugi ma zakład mechanika, mieszka na małej wsi, a ma taką renomę że przyjeżdżają do niego ludzie z miasta specjalnie, patrzeć po furce i domu - również nieźle mu się powodzi. Trzeci - zrobił maturę, studia, dostał się do korporacji. To wszystko działo się na przestrzeni lat, ale dziecko bylo punktem zapalnym.

Zaraz ktoś napisze - to skąd w takim razie tyle patologii? Otóż ważne są tutaj nałogi. W moim przypadku i moich znajomych - ani ja, ani oni nie mieli nałogów. Żaden z nas nie pił regularnie, nie palił, nie ćpał. Patologie biorą się głównie przez nałogi i chęć łatwego zarobku tj 500+. Mając nałogi i robiąc sobie dzieci - nie będziesz czuł więzi z tym dzieckiem - nie będziesz czuł odpowiedzialności. Dalej będziesz więc czuł się źle i próbował szukać ukojenia w nałogach. Jeśli jesteś normalnym facetem bez nałogów, bezdzietnym, masz kobietę, instagramowe życie, podróże zajawki i coś tam i czujesz się źle sam ze sobą mimo fajnego, komfortowego życia - to problemem jest właśnie brak dziecka, czyli brak odpowiedzialności. Komfort nas facetów zabija. Na poziomie duchowym. Dopiero gdy zrealizujemy się jako ojcowie - przychodzi prawdziwa fala motywacji do działania, odnalezienia tego jak chcemy się jako faceci realizować - otwieramy własne biznesy, zmieniamy prace na taką, która do nas pasuje. Wielu z was myśli, że to my rodzice jesteśmy dla dzieci, żeby one się od nas uczyły. Jest w drugą stronę! To ja dzięki dziecku się rozwijam. Gdyby nie dziecko, dalej byłbym zagubionym i nie wiedzącym czego chce od życia nastolatkiem w ciele dorosłego faceta.

Druga jeszcze gorsza ideologia to #mgtow i unikanie kobiet. Bycie przegrywem na własne życzenie. To jest tak szkodliwe dla męskiej duszy, że aż naprawdę nie mam słów. Szkoda mi jest tylko tych młodych, zagubionych chłopaków bez życia społecznego. Ludzie, którzy wchodzą na wykop i to czytają i nie mają rozeznania przez brak znajomych, biorą to za pewnik i sami sobie robią krzywdę biorąc te szkodliwe ideologie za prawdę. Potem chodzą na terapie i nikt im nie jest w stanie pomóc, bo często jest za późno. Na wszystko jest w życiu określony czas - brak kobiety podobnie jak brak dziecka - to komfort, a on stoi w sprzeczności z odpowiedzialnością. A to odpowiedzialność jest nam potrzeba na poziomie duchowym, dla dobrego samopoczucia na codzień. Leki działają, terapie działają, ale koniec końców w samotności zawsze będziecie czuć się źle. Nie da się od tego uciec.

Dlatego mam do was apel - jeśli jesteście młodymi ludźmi, facetami - nie macie znajomych, wzorów - nie bierzcie tych ideologii #antynatalizm i #mgtow za drogę do waszego życia. Współczesny świat chce wam wmówić, że komfortowe życie (brak dzieci, brak kobiety = brak problemów) to droga do szczęścia, ale jest w drugą stronę. To droga do szczęścia materialnego, fizycznego, ale na poziomie duchowym będziecie czuć się źle. Niepókój, smutek, rozdrażnienie będą wam towarzyszyć raz na jakiś czas i nie będziecie nawet wiedzieć o co chodzi, skąd się takie stany biorą. Droga do szczęścia i spełnienia jako faceci to droga odpowiedzialności. Wiem, że na zdrowy rozum i logikę brzmi to absurdalnie, ale każdy kto został ojcem zdaje sobie z tego sprawę. Bez odpowiedzialności będziecie czuli się jakbyście żyli ciągle we mgle, odpowiedzialność nagle otwiera oczy i powoduje, że możecie w 100% realizować samych siebie jako jednostki ludzkie. Pozwoli wam odkryć głęboko zakorzenione pragnienia, pasje i to kim chcecie być tak naprawdę.

No i ważna kwestia - nie możecie mieć nałogów, ponieważ nałogi = złe przekierowanie energii.
Nałóg to ucieczka od odpowiedzialności, jak się nauczycie od niej uciekać - już zawsze będziecie czuć się źle, smutek, przygnębienie - żeby poczuć się lepiej sięgacie po nałóg - chwilowe działanie radości, błędne koło. Jeżeli zrobicie dzieci, ale porzucicie za nie odpowiedzialność - to wrócicie do punktu wyjścia. Dopiero gdy przyjmiecie tą odpowiedzialność jako część waszego "ja" - odblokujecie 100% waszych możliwości, tego kim możecie być na tym świecie. Słabi rodzice + patologie biorą się stąd, że nawet po urodzeniu dziecka ktoś zrzeka się tej odpowiedzialności, ucieka od niej, więc odrzuca część siebie, niszczy więź z dzieckiem, czyli więź ze swoim maksymalnym ludzkim potencjałem.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #62534b062a62265c7546a108
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Wesprzyj projekt
  • 106
@Nostrian: słusznie napisałeś, ale z tym się nie zgodzę:

kobiet nigdy nie obchodziło, nie obchodzi i nie będzie obchodziło to, co mężczyzna myśli.

Proszę nie wrzucać wszystkich kobiet do jednego worka. Dla mnie na przykład zdanie mojego partnera i ojca jest ważne, w wypadku partnera częściej ważniejsze niż moje własne i prędzej to mężczyzna będzie dla mnie autorytetem.
@AnonimoweMirkoWyznania: no ja się z Tobą zgadzam. Ale nie uważam że każdy tak ma. Ja akurat byłem bardzo zagubiony i nie czułem sensu życia... Jak pojawiło się dziecko (nie planowałem tego) to wszystko się zmieniło, nabrało sensu, miałem energię żeby się rozwijać i tak, udało mi się ogarnąć, stworzyliśmy rodzinę i teraz jestem bardzo szczęśliwy i się spełniam, uważam też że jestem całkiem dobrym ojcem.
Natomiast - było w tym dużo
@AnonimoweMirkoWyznania: tak agentura pierze mózgi żeby skłócić ludzi, zniszczyć rodzinę, a ludzie bez mocnego oparcia w rodzinie dają się łatwo sterować. Chcesz zniszczyć państwo? Zniszcz związki i relacje międzyludzkie.
Żona dom dzieci posadzić drzewo to cel każdego mężczyzny, stworzyć ognisko domowe to cel każdej kobiety nie ważne jak będziemy zakłamywać rzeczywistość.
Ojciec: @anonimowemikrowyznania Ale się dorosłe dzieci zesrały na rzadko xD

Trochę koślawo to ująłeś, ale masz rację. Spełnienie w życiu nie osiąga się przez uciechy, a przez odpowiedzialność i obowiązki, a założenie rodziny i ojcostwo to najbardziej wzniosła i cnotliwa forma tego. No ale niestety obecny zeitgeist i kultura jest ukierunkowana na bezpośrednie uciechy typu ruchanko na boku, bawienie się w dom i Netflix. Nie przejmuj się OPie, robisz dobrze, i
Jest, człowiek jest tak stworzony ze dziecko jest dla niego priorytetem i sensem życia.


@Jamniki2: @Zerero: Nie precyzyjnie. Patrz antykoncepcja czy abstrakcyje filozofie typu chociażby ten antynatalizm. Gdyby mózg człowieka był w pełni zgodny z "celem życia" (aka maksymalizacja "inclusive fitness")... to by było dość słabo.

Thou Art Godshatter

The blind idiot god is not a unitary purpose, but a many-splintered attention. Foxes evolve to catch rabbits, rabbits evolve to
Janusz: "Ojciec: @anonimowemikrowyznania Ale się dorosłe dzieci zesrały na rzadko xD

Trochę koślawo to ująłeś, ale masz rację. Spełnienie w życiu nie osiąga się przez uciechy, a przez odpowiedzialność i obowiązki, a założenie rodziny i ojcostwo to najbardziej wzniosła i cnotliwa forma tego. No ale niestety obecny zeitgeist i kultura jest ukierunkowana na bezpośrednie uciechy typu ruchanko na boku, bawienie się w dom i Netflix. Nie przejmuj się OPie, robisz dobrze,
@AnonimoweMirkoWyznania: ja myślę że pierwsza odpowiedź mówi wszystko, ale możesz być trochę zmylony tym co jest w dyskursie więc Ci wyjaśnię.

To co ty rozumiesz przez antynatalizm, jest potocznym rozumieniem antynatalizmu. Ty opisujesz ludzi co nie chcą dzieci DLA WŁASNEJ WYGODY, ale antynatalizm zadaje pytanie nie czy "dzieci są fajne i czy powinniśmy je mieć", tylko czy my mamy moralne prawo powoływać do życia cierpiącą istotę, bez jej zgody.

Jeśli uważasz
@Martwy_stwor: "

ludzie deklarujący się antynatalistami szukają mądrej wymówki na to, że dzieci nie chcą z przyczyn np lenistwa."


Napisałeś, tak jakby wszyscy byli antynatalistami z powodu wymówek, a nie np. tak jak ja z powodu analizowania wielu religii, filozofii i obserwacji świata, setek jak nie tysiącach godzin rozważań wybrałem efilizm, który jest mocno związany z antynatalizmem.
@Zerero: @Polynasia: Zniszczyć testosteron, dopaminę, oksytocynę, wazopresynę.
Zaorać system wartości i tylko "orgia-porgia".
Niech każdy sobie żyje według własnego upodobania, tylko żeby zarabiał na tyle aby po 40rż nie zabrakło na terapeutę.
@smisnykolo: Zanim położę się spać dodam, że spora część (jak nie większość). Ma mechanizm obronny, gdy zaatakuje się natalizm. Traktowany jest jako oczywistość, a po dłuższych konwersacjach na żywo ludzie sami się przyznali, że z automatu to odrzucali i część zaczęła myśleć ponad własne ego. Niesłychane jak spora część ludzi nie potrafi być ponad tymi mechanizmami. Konformizm i egoizm rządzi tym światem.