Wpis z mikrobloga

@polbanda: Jeśli się obstawia dyscyplinę, którą się dobrze zna, to spokojnie można wyjść na plus. Kiedyś obstawiałem piłkę nożną i tenis, jednak w ogóle nie znałem dyscyplin i szybko przegrałem całą kasę. Od kilku miesięcy obstawiam tylko boks, na którym się znam i jestem o kilkaset procent do przodu w stosunku do tego, co włożyłem na początku. Są to groszowe sprawy, ale jednak się da.

A propos tych wyliczeń, bukmacherka
  • Odpowiedz
@polbanda: Ta sama zasada, co w kasynie - wartość oczekiwana jest mniejsza niż 1. A wszystko przez marżę (0,95 uwzględnione w Twoich obliczeniach).

Tylko w bukmacherce jest drobna różnica w stosunku do kasyna - określone prawdopodobieństwo jest dość umowne (w kasynie jednoznaczne). I gra w bukmacherce polega na wybieraniu zdarzeń, które wedlug Ciebie zostały błędnie oszacowane przez bukmachera.
  • Odpowiedz
@namthar: @polbanda: Zresztą bukmacher wycenia tylko podstawowy kurs, który potem ulega modyfikacjom na podstawie zakładów wnoszonych przez graczy. A że większość graczy to laicy, to kursy często kształtowane są nieadekwatnie do rzeczywistego stosunku zależności między sportowymi przeciwnikami.
  • Odpowiedz
@Ned: Tak jest, buk dostosowuje kurs, żeby wyjść na zero (z prawdopodobieństwem), a zarabiać na marży. I wtedy dla osoby, która jest kumata, jest szansa coś wyciągnąć. W konsekwencji nie wyciąga kasy kosztem buka, a kosztem laików :)
  • Odpowiedz
@namthar: Tak, jak i wszędzie, czy to buk, czy to broker na forex, czy to doradca kredytowy czy to makler giełdowy. Oni tylko doradzają, są operatorami, a całe ryzyko jest na barkach szaraków walczących między sobą na ich platformach, za ich pośrednictwem. Marże i procenty od transakcji to jest najlepszy zarobek.
  • Odpowiedz
@Ned: @namthar: No dobra, a macie jakiś wzór na wyliczanie po swojemu prawdopodobieństwa na każde zdarzenie? Bo inaczej mówimy o mrzonkach bez żadnych konkretów. Jeżeli to jest na oko w sensie zdaje mi się, że oni dziś wygrają bo bramkach i napastnik tych drugich mają kontuzję no to sorry, trzeba to jakoś przełożyć na liczby. Bo w portfelu mamy liczby a nie "wydaje mi się".

#bukmacherka
  • Odpowiedz
@polbanda: Nigdy nie przeliczam tego na liczby. Jest zestaw elementów, jakie biorę pod uwagę i na podstawie tego oceniam na oko, czy się opłaca, czy nie. Te elementy to:

-miejsce rozgrywania walki

-grupy promotorskie, które biorą
  • Odpowiedz
@polbanda: Świadomie, ale priorytety dobierane są płynnie, w zależności od kontekstu. Za dużo czynników, a za mała kasa wchodzi w grę, żeby to wszystko jakoś standaryzować. Zresztą standaryzacja z pewnością ograniczyłaby elastyczność oceny w przypadkach nietypowych. A w boksie jest wiele przypadków nietypowych.
  • Odpowiedz
@Ned: Pytanie sprowadza się do podstawowego. Da się czy nie da zarabiać regularnie? Nigdy nie ma pewności, a skoro dodatkowo nie można tego ustandaryzować, to odpowiedź nasuwa się sama.
  • Odpowiedz
@polbanda: Da się, ale trzeba mieć do tego specyficzne cechy osobowościowe, których ja na przykład nie mam. Kiedy od wygranej zależy być albo nie być automatycznie ocena staje się mniej trzeźwa i bardziej emocjonalna. No i siłą rzeczy trudniej wygrywać.

Ja w ogóle nie traktuje tego jako źródła zarobku. Raczej jako sprawdzenie swojej wiedzy i dodanie lekkiej pikanterii do kibicowania. A że przy okazji jakiś tam grosz z tego jest,
  • Odpowiedz
Jest jeszcze takie coś, co sam wymyśliłem, czyli współczynnik NIEpewności bukmachera.

Mianowicie jeżeli mamy zakład dwudrożny ze stawkami np. 1,65 i 3,65 to dzieląc mniejszy kurs przez większy i mnożąc to przez 100 mam procentowy współczynnik NIEpewności bukmachera. W tym przypadku będzie to (1,65/3,65)100 = 45,20. Ustaliłem, że jeżeli współczynnik NIEpewności jest WYŻSZY od 50%, nie warto wchodzić w taki zakład, gdyż nawet bukmacher z doskonałymi informatorami nie jest w stanie rozstrzygnąć kto ma większe prawdopodobieństwo.

Przykłady:
  • Odpowiedz
Trzeba byłoby jeszcze przetestować jak wygląda sprawdzalność wyższych kursów przy niepewności bukmachera na poziomach 90% i wyżej. Może gdzieś tu leży metoda?
  • Odpowiedz