Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Wpadłem dzisiaj na wykop o premierze LOTR ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Ohh pamiętam premierę tego filmu i to co działo się dalej... Ja jeszcze młody 22-latek.. Pamiętam jak po obejrzeniu dosłownie zakochałem się w Cate Blanchett (). Stała się ona dla mnie wtedy wyznacznikiem ideału kobiety. Tzn nie waliłem do niej jbc - to było takie "zdrowe" zauroczenie ( ͡ ͜ʖ ͡).

Potem poszedłem na studia i tam... spotkałem dziewczynę 1:1 z wyglądu i ruchów jak Cate (ʘʘ). Niestety miała narzeczonego ( ͡° ʖ̯ ͡°). Ale ten ją zdradził (ʘʘ). Oczywiście wtedy miałem swoje "5 minut" ʕʔ.
Wtedy też spełniło się jedno z moich życiowych marzeń - poznałem idealną dziewczynę i zapomniałem o bożym świecie. Trwało to niemal pół roku. Było jak w bajce ().
Potem ona postanowiła wyjechać za granicę dosłownie na 2 miesiące żeby "zarobić na naszą przyszłość" bo już mieliśmy wspólne plany na zdobycie tego świata. W czasie jej nie obecności szukałem pierścionka zaręczynowego i obczajałem warunki kredytu na działkę i budowę domu.
Tylko po 2 tygodniach przestała oddzwaniać, nie odbierała telefonu, nie odpisywała na smsy. Nie byłem nigdy nachalny - raz na dzień-dwa jednak fajnie byłoby usłyszeć głos swojej 'wybranki' chociaż przez ten telefon (). W końcu się udało - odebrała zabiegana i pierwsze co usłyszałem to "sorry myślałam że dzwoni ktoś inny" ( _). Nie wiedziałem co powiedzieć... pozdrowiłem i usłyszałem "no to pa". Byłem roztrzęsiony. Nie mogłem spać przez kolejny tydzień - wyglądałem i czułem się jak zombie.

Nawet nie wiedziałem kiedy wróciła - dopiero jej koleżanka mi przekazała że jest w Polsce ...od paru dni. Pojechałem do niej, spytałem się o co chodzi co się dzieje. Obca kobieta - tak jakby jakiś żul się do niej dojebywał. W drodze do domu (~100km) prawie się #!$%@?łem na drzewie autem bo miałem już #!$%@? - nawał czarnych myśli i #!$%@? jakiego nigdy ani wcześniej ani później już w życiu nie czułem. Wróciłem do domu. Łzy leciały mi same - nie mogłem nad tym zapanować. Nawet kiedy brałem prysznic to myślałem że więcej leci mi z oczu niż wody z kranu. Pierwszy raz w życiu płakałem przez kobietę. Nie jadłem nic przez następne 3 dni. Pamiętam, że nie czułem głodu - po prostu. Gdyby mnie matka nie odwiedziła to nie wiem jak by się to skończyło. Chyba z 10 kg ze mnie zeszło.

Po jakimś czasie już wszystko wiedziałem - ona tam za granicą nie próżnowała ( ͡º ͜ʖ͡º). Szukała faceta na miejscu i długo szukać nie musiała. Kobieta 10/10 przecież musi się oganiać od adoratorów. A do Polski wróciła żeby się spakować i wracać. Jakiś tubylec z tamtego kraju oświadczył się jej po niecałym miesiącu znajomości (). Jakiś biznesmen działający w całej UE. Dalej są razem - nie mają dzieci - bo wiem, że ona "nie może" - rozmawialiśmy o tym.

Wtedy zrozumiałem że byłem tylko lepcem na ranę po rozstaniu z poprzednim narzeczonym ( ʖ̯). Dla niej ten czas nie miał żadnego znaczenia. Byłem tylko "na przeczekanie", do końca studiów a potem spadaj pan - nie znamy się.

Bite dwa lata po tym dochodziłem do siebie. Posucha. Nie potrafiłem już nigdy potem 'gadać' z kobietami. Widok ładnej dziewczyny w moim pobliżu uaktywniał nieracjonalną wewnętrzną agresję. Bałem się związać. Dosłownie - bałem się. Nadal się boję. Gdyby tamta sytuacja się miała powtórzyć to boję się, że doszłoby do jakiejś #!$%@? tragedii i miałbym swoje 30 sekund w wiadomościach TV.

Próbowałem jednak mimo to dalej jakoś "działać" - czas leciał, nadal leci. To było 20 lat temu a ja nadal mam z tyłu głowy "a co będzie jak mnie zostawi". Nie potrafiłem już nigdy potem się zaangażować - mówiłem sobie, że dopóki kobieta nie przyzna, że mnie kocha i chce ze mną być to ja nie będę się na niej zbytnio skupiał. Nie chciałem brnąć bez dostania zapewnienia, że to się nie skończy tak jak 'ostatnio'. Nie doczekałem się. Nie mogłem się doczekać bo z perspektywy przeciętnego faceta jest to wręcz abstrakcyjne podejście. Nigdy potem nie usłyszałem z ust żadnej kobiety "kocham cię" (tzn matki nie liczę ;) ). Żadna bliższa znajomość z nową poznaną kobietą nie trwała dłużej niż te parę miesięcy.

Myślę, że zrujnowałem swoje życie w tamtym czasie. Potem to było 2-3 lata niemal auto - destrukcji. Teraz mając ~40 na karku przestałem nawet myśleć, że kiedykolwiek poznam "tą właściwą", że się ożenię itd. I tak już za późno na wychowywanie dzieci więc dałem sobie niemal całkowicie spokój.
Teraz czas tak zapierd@la że nawet nie wiem jakim cudem minęło ostatnie 10 lat. Przez ten czas kompletnie nic nie zmieniło się w swoim życiu. A prawie wszyscy znajomi dookoła mnie stali się innymi ludźmi - awanse, rodziny, dzieci, wyprowadzki, też rozwody (bo wiadomo - dzisiaj się nie naprawia tylko wymienia).
Ja już nie mam nadziei na nic - żyję z dnia na dzień byle do końca byle nie bolało.

Tak chyba wygląda proces powstawania szowinisty i życiowego przegrywa ( ͡° ͜ʖ ͡°).

Nie idźcie tą drogą jeśli traficie na podobną - opamiętajcie się zanim będzie za późno.
Nie piszcie też żadnych rad bo nie szukam tutaj żadnej "pomocy" ;). Mam się w miarę dobrze - jedynie samotność na stare lata trochę zaczyna mnie przytłaczać.

#logikaniebieskichpaskow #logikarozowychpaskow #przegryw #zwiazki #zycie #zalesie

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #61b5f6841a841e000b7dd069
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt
  • 7
Po jakimś czasie już wszystko wiedziałem - ona tam za granicą nie próżnowała ( ͡º ͜ʖ͡º). Szukała faceta na miejscu i długo szukać nie musiała. Kobieta 10/10 przecież musi się oganiać od adoratorów. A do Polski wróciła żeby się spakować i wracać. Jakiś tubylec z tamtego kraju oświadczył się jej po niecałym miesiącu znajomości (). Jakiś biznesmen działający w całej
@AnonimoweMirkoWyznania: Tak, że tak życie potrafi się zapaść szybko kiedy wydaje się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Zdrada rani głęboko, mam podobnie i tez już ponad 10 lat straciłem na bezczynności. W moim przypadku były to 2 krótkie młodzieńcze związki, jednak do dzisiaj ogarnia mnie tak jakby strach przed zaufaniem komukolwiek. Dla mnie też pewnie już za późno, bo dopiero teraz(36lvl) zaczynam się ogarniać kiedy samotność zagląda w oczy.
Dlatego