Wpis z mikrobloga

Lubię targi trochę nienawidząc ich jednocześnie. Ale lubię. No ale czasem jednak złość.

To zresztą dokładnie ten sam schemat który mam w stosunku do własnej osoby, no ale do brzegu Krzaku, do brzegu.

Targi mają swego rodzaju magię - tą dziwną otoczkę którą jeśli tylko dopuści się do siebie potrafi niesamowicie wessać.
Jeśli jeździliście kiedykolwiek na parodniowe festiwale to zrozumiecie to doskonale - inna dziwna rzeczywistość której nie sposób znaleźć w życiu codziennym: masa ludzi w około w trybie urlopowym, co oznacza przy tych minusowych temperaturach całkiem niezłą zawartość % w wydychanej parze ale też ten rodzaj luzu którego nie zobaczymy stojąc w korku pośrodku miasta. Bo wolne. Bo ładnie. Bo wszystko świeci i święta za pasem. Widać pełno uśmiechów, dużo heheszków no i sprzedawców-łamane-na rękodzielników którzy skryci pod płaszczem ironii i szydery liczą na jakiś zarobek a jednocześnie żądają sobie filozoficzne pytania: "gdzie my zmierzamy?" "Czy może być zimniej?" No i przede wszystkim "ej chyba starczy na ZUS"

Tak, piszę o sobie bo każdy ma oczywiście inaczej ale mam dziwne wrażenie że jednak nie jestem sam: człowiek wrzucony w świat targów, sprzedaży i marketingu bezpośredniego który absolutnie nie ma pojęcia co może z tym zrobić bo... Chciał tworzyć i zaczął to robić. Ale jakoś na początku do głowy mu nie wpadło, że trzeba z tym co stworzył wyjść do ludzi i umiejętnie zaprezentować swoje prace. Pokazać się.
Na szczęście z natury jestem uśmiechniętym człowiekiem który lubi bekowe sytuacje więc nie jest z tym tak źle. ALE:

W moim przypadku festiwal rękodzieła podzielony jest na parę etapów, który powtarzam co rok bo jestem przecież bardzo systematyczną osobą.

ETAP I
ZASPAŁEM! Zbyt późno się zgłosiłem, nie przyjmą mnie. Za-kazdym-razem-to-samo-czemu-sobie-to-robisz-gościu.
Ale trudno, pewnej się nie uda, będzie więcej rzeczy do własnego sklepu.

ETAP II
PRZYJĘLI CIĘ! SZAAAAG MAŁO CZASU!
Warsztat non stop, myślisz co potrzebujesz i kalkulujesz jak bardzo jesteś do tyłu. A oczywiście, że jesteś bo to okres przedświąteczny więc wcześniej siedziałeś nad kolekcją pod sklep.

ETAP III
Stres. Zostało parę dni, warsztat wygląda całkiem jak obecna sytuacja w Polsce - niesamowity chaos, burdel i masa rzeczy które nie są na swoim miejscu a pośrodku tego wszystkiego ja.
Kreator własnego niedoczasu, mistrz irytacji i król potykania się o własne plany.

ETAP IV
W dupie to mam wszystko, nie wyrobię się - trudno.

ETAP V
W DUPIE TO MAM, SIEDZĘ DO 24 POKI NIE SKOŃCZĘ.

ETAP VI
Ej, mogę to mieć w dupie, udało się!

Przychodzi czas targów (czyli kolejny etap) i zawsze mój największy stres - rozkładanie stanowiska. Niby robiłem to już dziesiątki razy. Niby mam wizualnie wszystko pracowane, ale na każde targi robię nową kolekcję i w ten pierwszy dzień zawsze coś jest nie tak.

Ale przychodzi etap ostateczny czyli SAME TARGI.

Stres całkowicie mija. 10h nie czujesz, ludzie w około są uśmiechnięci a Ty jak co roku poznajesz nowe osoby, wymieniasz się doświadczeniami i żyjesz przez te parę dni w całkowicie innym świecie - bez jadu, podziałów i ciągłych tematów zapalnych. Nagle okazuje się, że wyjście poza internet ma tą cudowną moc że świat nabiera trochę ładniejszej barwy. Jestem człowiekiem mocno zamkniętym w swojej małej rzeczywistości: warsztat, warsztat, warsztat i bardzo okazjonalne wyjście na miasto. A pośrodku tego internet, internet, internet.
I człowiek zapomina, że rzeczywistość jest łagodniejsza i przyjemniejsza niż internetowa rzeczywistość w której w około są tylko kłótnie, polityka, covid i ta/ten celebryta którego mamy już dość bo zbyt często jest na piedestale.

Może to kwestia samego rynku. Może kwestia pory przedświątecznej. A może alkoholu i pogody która wyziębia ciało ale nie duszę - nie wiem.

Lubię targi.
Ale cieszę się że już mam za sobą przygotowania do nich, bo przygotowań nienawidzę :D

I gdybyscie kiedyś trafili na jakiekolwiek targi - pamietajcie: Możliwe że po drugiej stronie jest twórca, rzemieślnik, rękodzielnik zwał jak zwał - który ma serce na ramieniu bo coś stworzył i naprawdę wewnętrznie trochę się boi oceny (dwuznaczność zamierzona, dajcie spacje po "o")
Boi czy to co robi ma sens w ogóle, myśli co może zmienić, ulepszyć i najczęściej jest jednoosobowym zespołem który narzucił sobie na głowę stanowczo zbyt dużo a teraz próbuje zarobić na życie targając za sobą swoje błędy i porażki.

Przynajmniej ja tak mam - ale podejrzewam, że inni twórcy też.

Cały ten tekst ma na celu jedno: KUPCIE ODE MNIE WISIUR ALBO BRYLUK BO PATETYZM I RĘKODZIELNIK I POLSKIE TOWARY NIE CHIŃSKIE no i mam w końcu wenę i dodałem jakąś treść - SUKCES! xD

A tak serio serio - wspierajcie po prostu polskie rękodzieło. Bo głosowanie pieniądzem i lokalny patriotyzm ma naprawdę ogromną siłę.
Wbijajcie na Rękidziełafest na rynek we #wroclaw i poznajcie ten klimat :)

Miłego!

#rozkminkrzaka #rekodzielo
bkwas - Lubię targi trochę nienawidząc ich jednocześnie. Ale lubię. No ale czasem jed...
  • 5
@krissrusz ja ogólnie raczej stronie od alkoholu - przyzwyczajenia z poprzedniej pracy jako kierowca zawodowy - ale w ten weekend chyba wciągnę parę kubków wina grzanego. Nie było mi tak zimno od lat, a pochodzę Podhala xD
miras, myslales nad takim wielkim "mikroskopem" gdzie potencjalny klient patrzy i oglada breloczki w ciemnosci? W sensie jak w muzeach czasami gdzie trzeba spojrzec xD to angazowaloby w sumie klienta. Tylko teraz ten cholerny covid...
@jmuhha nie mam zdjęcia, ale zrobiłem sobie pudełko "ciemnie" - drewniane pudełko na chusteczki przewierciłem, znalazłem na targu staroci starą mosiężną lornetkę, obie rzeczy zmontowałem razem i w taki sposób pokazuje ludziom jak coś świeci ( ͡º ͜ʖ͡º)

Przyznaje, przyciąga wzrok :))