Aktywne Wpisy
piotrow +172
W nocy byłem odważniejszy, bo w moich żyłach płynął rum, ale słowo się rzeklo, więc korzystając z dwóch godzin oczekiwania na wymianę oleju, wrzucam chwaliposta. Najwyżej usunę ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Miesiąc temu spełniłem swoje marzenie i odebrałem samochód, o którym marzyłem od czasów świadomego dziecka. Pierwszy raz zobaczyłem 911 na żywo gdzieś w połowie lat 80, a moje dziecięce serduszko zabiło mocniej. Jak prawie każdy chłopak w
Miesiąc temu spełniłem swoje marzenie i odebrałem samochód, o którym marzyłem od czasów świadomego dziecka. Pierwszy raz zobaczyłem 911 na żywo gdzieś w połowie lat 80, a moje dziecięce serduszko zabiło mocniej. Jak prawie każdy chłopak w
deziom +61
Dzisiaj w Warszawie marsz WOJOWNIKÓW MARYI (XD). To jest przerażające ile tego typu szurstwa w ciągu ostatnich lat pojawiło się w Polsce.
Ciekawe czy to przypadek xD
#bekazprawakow #neuropa #4konserwy #bekazlewactwa #urojeniaprawakoidalne #4konserwy #konfederacja #bekazpisu #bekazkonfederacji #mwrsz
Ciekawe czy to przypadek xD
#bekazprawakow #neuropa #4konserwy #bekazlewactwa #urojeniaprawakoidalne #4konserwy #konfederacja #bekazpisu #bekazkonfederacji #mwrsz
• AW-652 (zwany mydelniczką) - to automat wrzutowy. Czyli aby zadzwonić, należało do niego wrzucić monetę. Zabezpieczenia tego urządzenia były bardzo prymitywne. Widelec lub inne cienkie narzędzie wkładało się w otwór na zwrot monet i wykonywało delikatne ruchy. Wnętrze otworu było niedokładnie spasowane z obudową. Kliknięcie w odpowiednie miejsce było traktowane jak wrzucenie monety.
• AWS (kanciak) działał na “żetony”. Galopująca w tamtych czasach inflacja sprawiła, że wyemitowano żetony telefoniczne, które miały zastąpić szybko tracące na wartości monety. Do automatów ustawiały się kolejki osób, które z nudów bawiły się pstrykając piezoelektrycznymi zapalniczkami. Naciśnięcie przycisku produkowało iskierkę, która znakomicie zakłócała element badający wrzucany żeton.
• TSP-91 (niebieski) to automat na karty. Karta telefoniczna to zwykły kawałek plastiku z przyklejonym paskiem magnetycznym. Miały one różne wartości – tak zwane impulsy. Telefon kasując impulsy z karty niszczył ją, jednocześnie odbijając na nośniku fizyczny znacznik - taki stempelek. Chodziło o to, aby nie można było ponownie użyć zużytych kart. Najpierw próbowano kopiować dane z jednej karty na drugą. Pierwsze próby z użyciem głowicy magnetofonowej nie za wiele dawały. Telefon takiej karty po prostu nie widział. Potrzebny był inny sprzęt. Ale gdzie go znaleźć? W budce. Jeżeli potrafiła ona kasować impulsy, to potrafiła je też nagrywać.
• Ale przecież automat był zamknięty na klucz. Był - tylko że na samym początku korzystano z tego samego klucza firmy Abloy w większości budek. Jak go zdobyć? Można było przekupić montera z TPSA lub też skorzystać ze wzorów z Internetu.
Klonowane karty nie działały zbyt dobrze. Na pasku znajdował się unikalny numer identyfikacyjny. Budka zapisywała listę ostatnio używanych kart wraz z ilością impulsów, które się na nich znajdowały. Jeżeli więc włożyłeś klon karty z takim samym numerem - ale większą liczbą impulsów - urządzenie wykrywało modyfikację, kasowało kartę i wyświetlało odpowiedni komunikat.
• Możesz teraz pomyśleć, że wystarczyło zmienić ID karty na nowy. Ale to nie było takie proste. Różne dane z karty brały udział w wyliczaniu sumy kontrolnej. Był to specjalny, tajny algorytm, którego celem było sprawdzenie, czy nikt nie modyfikował zawartości karty. Przez długi okres czasu nie do końca wiedziano jak on działa. Dane na karcie były pomieszane aby utrudnić ich analizę.
• W pewnym momencie wyjęto pamięć z oprogramowaniem automatu i poddano ją analizie wstecznej. Dzięki temu poznano jak działa sekretny algorytm. Odtąd można było tworzyć kopie kart na szeroką skalę. Później zaprojektowano zmodyfikowane oprogramowanie do automatów. Taka budka posiadała wtedy dodatkowe możliwości. Dla przykładu, pozwalała na darmowe rozmowy, jeśli tylko numer poprzedziło się gwiazdką.
• Inne znane metody oszustwa to karty serwisowe. Były one używane przez monterów do modyfikacji działania urządzenia. Z czasem powstały nielegalne kopie tych kart. Przy ich pomocy można było zaprogramować darmowe numery (czyli takie, na które można było dzwonić bez wkładania karty).
Więcej o zabezpieczeniach opowiadam w filmie: Phreaking - jak dzwoniono za darmo z budek telefonicznych
PS. Jeśli materiał Ci się spodobał - tutaj link do Wykopu.
Jeśli interesujesz się bezpieczeństwem - sprawdź mój zbiór stron powiązanych z security.
#od0dopentestera #technologia #nauka #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #informatyka #gruparatowaniapoziomu #historia #polska #nauka
– "A jak ktoś będzie chciał pogotowie wezwać z takiego automatu?"
@czarodziejski: O "żółtych" jest dużo mniej informacji. Dzięki za podzielenie się historią ;)
No i się okazało, że mnóóóóstwo automatów na monety w ogóle nie miało zablokowanego mikrofonu. Dzięki temu można było przyłożyć dialer i sobie po prostu zadzwonić gdziekolwiek. Centrala rozpoznawała kody DTMF
1. Pamiętam, że w 1997 roku moje pierwsze przygody z phreakingiem to był zwykły beeper przykładany do słuchawki, przez jakiś czas to działało... potem widziałem, że koło budek, z których dzwonilismy zaczęli częściej kręcić się policjanci ( ͡° ͜ʖ ͡°)
2. Jak te beepery przestały działać to znaleźliśmy inną metodę, nie pamiętam już teraz szczegółów, ale chyba trzeba było najpierw gdzieś zadzwonić (numer serwisowy?),
https://youtu.be/DRJTF3xSq9k
01. archiwum recorder01.rar
Nagrywarka kart magnetycznych sterowana komputerem.
Oparta o czytnik "Silver".
Możliwości nagrywania:
Karta Impulsowa - od 1 - 255
Karta Maintenance
Komentarz usunięty przez moderatora
Przypomniały mi się czasy lewych kart magnetycznych za akademika i wieczorne kolejki przed najbliższa budką telefoniczną koło szpitala MSWiA na Galla w Krakowie( ͡° ͜ʖ ͡°)